Artykuły

Lidia Wysocka. Pożegnanie

Młoda piękna i utalentowana studentka Wydziału Aktorskiego Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej w Warszawie, Lidia Wysocka otrzymała propozycję zagrania głównej roli w filmie "Kochaj tylko mnie". Był to rok 1935. Jej mistrz, wielki Aleksander Zelwerowicz, w przeciwieństwie do drugiego wielkiego człowieka teatru Leona Schillera, nie był zwolennikiem, aby uczniowie szkoły teatralnej grali w filmie lub w teatrze przed otrzymaniem dyplomu. Tym razem uległ. Po premierze filmu i ze wszech miar udanym debiucie filmowym Lidia Wysocka stała się z dnia na dzień gwiazdą. Publiczność ją polubiła i zaakceptowała. Prasa i krytycy też.

W roku 1936 ukończyła Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej i natychmiast została zaangażowana przez dyr. Arnolda Szyfmana do Teatru Polskiego w Warszawie.

Lidia Wysocka debiutowała na deskach Teatru Polskiego we wrześniu 1936 r. rolą Marysi w "Klubie Pickwicka" wg Karola Dickensa u boku Aleksandra Zelwerowicza, w reżyserii Aleksandra Węgierki. Z teatrem tym związana była do wybuchu II wojny światowej. W roku 1937, w maju, zagrała Fruzię w {#re#}"Damach i huzarach"{/#} Aleksandra Fredry, a w lipcu Jankę Aubrin w zabawnej komedii francuskiej "Papa" Caillaveta i Fllersa z Kazimierzem Junoszą-Stępowskim w roli tytułowej. Następna jej rola w teatrze to Panna Mania w cieszącej się ogromnym powodzeniem "Gałązce rozmarynu" Zygmunta Nowakowskiego, która miesiącami nie schodziła z afisza. W międzyczasie przychodziły kolejne propozycje filmowe. Po "Kochaj tylko mnie" (1935) "Papa się żeni" (1936), "Gehenna" (1938), "Ostatnia brygada" (1938), "Serce matki" (1938), "Wrzos" (1938), "Doktor Murek" (1939) i "Złota maska" z (1939). W filmach tych występowała plejada najznakomitszych aktorów tamtych czasów z Mieczysławą Ćwiklińską, Stanisławą Wysocka, Aleksandrem Zelwerowiczem, Kazimierzem Junoszą-Stępowskim, Michałem Zniczem, Władysławem Grabowskim i Antonim Fertnerem na czele oraz Heleną Grossówną, Jadzią Andrzejewską, Witoldem Zacharewiczem, Mieczysławem Cybulskim, Franciszkiem Brodniewiczem, Zbigniewem Sawanem i Zbyszkiem Rakowieckim. Wszystko układało się cudownie i oto nagle wybuchła wojna. W ostatnim przedwojennym filmie Wysockiej, w "Złotej masce", wystąpił także Igo Sym, znany i lubiany aktor, który po wkroczeniu wojsk niemieckich do Warszawy okazał się niemieckim konfidentem. W jakiś czas później został zastrzelony przez organizację podziemną. Montaż tego filmu i premiera odbyły się już za zgodą Niemców, w okupowanej Warszawie.

Okupację wraz z mężem Zbigniewem Sawanem przeżyła w Warszawie, pracując jako kelnerka w kawiarni filmowców Na Antresoli przy ul. Złotej, gdzie odbywały się także występy artystyczne. Wraz z nią "kelnerowali" i występowali: Irena Malkiewicz, Helena Grossówną, Lili Zielińska, Antoni Grolicki, Jerzy Pichelski, Franciszek Brodniewicz i Zbigniew Sawan. Było to także miejsce konspiracji. Oboje z Sawanem zostali aresztowani przez gestapo. Sawan wylądował w Oświęcimiu, a Wysocka na Pawiaku. Udało im się jednak przeżyć i wyjść na wolność.

Po wojnie, w roku 1945, oboje zaangażowali się do Eugeniusza Poredy, który w lipcu tegoż roku objął dyrekcję pierwszego powojennego Teatru m. st. Warszawy po Janie Mrozińskim i przemianował go na Teatr Powszechny, który do dzisiaj istnieje, tyle że przebudowany. W roku 1945 Warszawa leżała w gruzach. Ambicją Poredy było otwieranie teatrów po lewej i prawej stronie Wisły. W ocalałych częściowo salach kinowych po przeróbkach powstawały miniteatry zwane w skrócie MTD, czyli Miejskimi Teatrami Dramatycznymi. Zbigniew Sawan upodobał sobie szczególnie Teatr Mały przy ul. Marszałkowskiej róg Hożej na pierwszym piętrze, w długiej jak kiszka salce. Wyreżyserował tam i zagrał z Lidią Wysocką dwie sztuki: {#re#3862}"Freuda teorię snów"{/#} Cwojdzińskiego i {#re#5582}"Po co daleko szukać"{/#} G.B. Shawa. Obie dwuosobowe i obie ze znakomitymi rolami cieszyły się ogromnym powodzeniem. Trzecia sztuka w reżyserii Zbigniewa Sawana z Lidią Wysocka w roli Beatryce to komedia Szekspira {#re#5548}"Wiele hałasu o nic"{/#}. W kolejnym nowo otworzonym teatrze "Miniatury" - też przy ul. Marszałkowskiej - wystawił Sawan {#re#5510}"Męża i żonę"{/#} Aleksandra Fredry z Lidią Wysocka w roli Justysi. Żonę zagrała Elżbieta Wieczorkowska, Męża - Antoni Różycki, a Kochanka - Zbigniew Sawan. Potem przenieśli się do Teatru Nowego na Puławską, do Juliana Tuwima i Mariana Mellera. Tam, specjalnie dla Lidii Wysockiej, wystawił Tuwim "Jadzię wdowę" w swojej adaptacji i "Zielonego Gila" Tirso de Moliny. W obu rolach Lidia Wysocka była znakomita i jak magnes przyciągała publiczność. W roku 1947 zaproponowano Sawanowi zorganizowanie teatru w Szczecinie. Pojechali tam oboje na dwa sezony 1947-48 i 1948-49. Sawan robił tam dobry teatr, a ona mu pomagała. Był pierwszym dyrektorem Teatru Polskiego w tym mieście. W Szczecinie Sawan powtórzył swoją szekspirowską inscenizację i wyreżyserował w nowej obsadzie "Wiele hałasu o nic" z Lidią Wysocka jako Beatryce. Potem jeszcze Szczecin oglądał ją jako Donnę Dianę w "Zielonym Gilu" i jako Katię w "Bajce" Swietłowa. Ponadto mając znakomity gust i smak, projektowała kostiumy do kilku sztuk.

W roku 1949 nastąpił powrót do Warszawy do Teatru Ludowego, gdzie Sawan objął dyrekcję. W teatrze tym reżyserowała radziecką komedię muzyczną "Ojciec debiutantki", a w kilku innych miastach Polski "Zielonego Gila". Lata 1951-53 spędziła w teatrze rewiowym Buffo. Ze znakomitej aktorki dramatycznej przeistoczyła się w wielką gwiazdę kabaretu. I wreszcie jej ukochane dziecko, które stworzyła, to kabaret literacko-artystyczny Wagabunda powołany do życia przez nią i Mariana Załuckiego w roku 1956, odnoszący od pierwszej chwili sukcesy. Teksty dla Wagabundy pisali najznakomitsi satyrycy: Marian Załucki, Karol Szpalski i Janusz Osęka. Duszą tego przedsięwzięcia, kierownikiem artystycznym, reżyserem i pierwszą gwiazdą była Lidia Wysocka, a obok niej Maria Koterbska, Wiesław Michnikowski, Kazimierz Pawłowski, Kazimierz Rudzki, Edward Dziewoński, Jacek Fedorowicz, Jeremi Przybora, Zbigniew Cybulski i Bogumił Kobiela. Był to najlepszy kabaret tamtych czasów, który objechał bez żadnych dotacji kawał świata i bawił publiczność na obu półkulach. Po opłaceniu kosztów przynosił jeszcze zyski. Gościł wielokrotnie w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Szkocji, Izraelu i w Czechosłowacji. Kiedy występował w kraju, o bilety toczyły się boje. Pierwszy program satyryczno-polityczny "Kult śmieszności" nawiązujący do kultu jednostki szturmem zdobył publiczność. W roku 1957 pojechali z nim na gościnne występy do USA, gdzie przyjmowano ich entuzjastycznie. Wagabunda bawiła publiczność 12 lat. Ostatnie przedstawienie odbyło się w roku 1968.

Mimo sukcesów Lidia Wysocka stale marzyła o teatrze, z którego wyrosła i gdzie było jej miejsce, wielkiej, wspaniałej aktorki. W roku 1961 zaproszona przez Andrzeja Szczepkowskiego zagrała gościnnie Irenę na deskach Teatru Komedia w sztuce "Łowcy głów" w jego reżyserii. Po rozwiązaniu kabaretu Wagabunda pukała do wszystkich drzwi, ale żaden warszawski teatr nie wyszedł jej na przeciw, choć miała nazwisko i ogromny dorobek, zarówno na scenach dramatycznych, jak i estradowych. W końcu "przygarnęli" ją Gozdawa i Stępień i zaangażowali do Syreny, gdzie znowu miała swoją publiczność. Wystąpiła w kilku programach rewiowych, m.in. w {#re#19698}"Wielkim Dodku"{/#} dedykowanym Adolfowi Dymszy. Ale nie czuła się tam najlepiej, przeszła na emeryturę. Mimo to nie załamała się, choć bardzo ją to bolało. Wybitnie inteligentna, dowcipna, w miarę złośliwa zajęła się pisaniem felietonów, które w latach 80. i 90. czytała na antenie Polskiego Radia.

W Polsce Ludowej nakręciła kilka filmów. W roku 1955 zagrała w dwóch filmach: "Sprawa pilota Maresza" w reżyserii Jana Fethkego i w "Irenie do domu" u Leonarda Buczkowskiego. Potem, w roku 1956 w "Nikodemie Dyzmie", w 1960 w filmie Wojciecha Haasa "Rozstanie" z Władysławem Kowalskim, a następnie w "Sekrecie" u Romana Załuskiego w 1973 i w ostatnim filmie "W obronie własnej" w roku 1981. Szykował się jeszcze kolejny, "Lili", ale stale czekał na zrealizowanie.

Poznałem Lidię Wysocka i jej męża Zbigniewa Sawana zaraz po wojnie, w Miejskich Teatrach Dramatycznych. Z Lidią nie pracowałem nigdy. Z nim bardzo dużo. Oboje byli ludźmi czarującymi i sympatycznymi, o wielkiej kulturze i wrażliwości. Mieszkaliśmy blisko siebie, na Mokotowie. Była osobą elegancką, świetnie ubraną, o wykwintnych manierach i dużym poczuciu humoru. Profesjonalistka wysokiej klasy. Znakomita aktorka, ogromnie pracowita i wymagająca. Nie znosiła partactwa i miernoty. Znała swoją wartość i ceniła się. Zawsze utrzymywała dystans i nie pozwalała na spoufalanie się. Dlatego może uważano, że jest zarozumiała. Ale to nieprawda. Dla mnie była zawsze miła i czarująca i taką ją zachowam w pamięci zawsze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji