Artykuły

Wielka wojna o malutkie porno?

Gdzie sztuka ma swoje granice? - pytamy po protestach przed premierą teatralną we Wrocławiu. Krucjata Różańcowa się modli, rząd chce zdjęcia spektaklu z afisza, a publiczność oklaskuje na stojąco - premiera we Wrocławiu wzbudza duże emocje. Z Grzegorzem Pańtakiem, zastępcą dyrektora Kieleckiego Teatru Tańca i Michałem Kotańskim, dyrektorem Teatru im. Żeromskiego rozmawia Luiza Buras-Sokół w Echu Dnia.

Czy w sobotę na wrocławskiej scenie, jak plotkowano przed premierą, rzeczywiście pojawiły się sceny pornograficzne? Trudno stwierdzić, gdyż do tej pory najwięcej do powiedzenia na temat spektaklu "Śmierć i dziewczyna" w reżyserii Eweliny Marciniak (dobrze w Kielcach znanej ze spektaklu "Misja") mają ci, którzy go nie widzieli... W piątkowy poranek minister kultury Piotr Gliński dowodził, że treści pornograficzne dyskredytują wrocławską scenę i należy odebrać jej dotacje państwowe. Wezwał też marszałka województwa dolnośląskiego do zdjęcia spektaklu z afisza. Tymczasem bilety na niego sprzedano już do końca roku.

Jak zauważa Grzegorz Pańtak, zastępca dyrektora Kieleckiego Teatru Tańca, jaki dwa lata temu przygotował obrzędowe "Święto wiosny" [na zdjęciu] z mocnymi scenami erotycznymi:

- W prawodawstwie o treściach pornograficznych mówimy wtedy, gdy dochodzi do stosunku płciowego i widoczne są narządy damskie i męskie, a celem jest podniecenie oglądającego. Nie wiem czy tym kontekście pornografia była na wrocławskiej scenie. W moim przekonaniu sztuka wysoka jest najlepszym miejscem do dyplomatycznego wprowadzania w dyskurs społeczny trudnych tematów, takich jak poniżenie czy przemoc, również przez nagość. Teatr "trudny" to miejsce i czas dla ludzi inteligentnych, którzy zdają sobie sprawę, że świat nie jest czarno-biały. Teatr oczyszcza, to pewnego rodzaju społeczny "wentyl bezpieczeństwa", aby nie "zamiatać złej strony świata pod dywan". W tym aspekcie zakazywanie spektakli przed ich obejrzeniem jest wyrazem braku świadomości o jednej z bardzo ważnych ról, jaką pełni teatr - mówi Grzegorz Pańtak.

Jako tancerz, który dwukrotnie występował nagi na scenie, zastanawia się jednak, czy dosłowność jest niezbędna, aby wyrazić główne przesłanie i głębię spektaklu.

- Wprowadzenie treści pornograficznych może, poza reklamą, przynieść reżyserce posądzenie jej o brak wyobraźni i banalność. Skoro podejmuje się tego ryzyka, znaczy, że ma to w jej mniemaniu sens artystyczny - tłumaczy Pańtak.

Z kolei dyrektor kieleckiego Teatru imienia Stefana Żeromskiego Michał Kotański zastanawia się, na ile szum wokół wrocławskiej premiery był posunięciem marketingowym. Podkreśla jednak:

- Rozdział II, artykuł 73 Konstytucji mówi, że każdemu w naszym państwie zapewnia się wolność twórczości artystycznej . Nie ma reguł, co wolno, a co jest zabronione - zauważa Kotański i dodaje, że posunięcie ministra Piotra Glińskiego było niefortunne. - Być może dopiero uczy się on, jak być ministrem i nie wie, jakimi narzędziami prawnymi dysponuje. Podstawy prawnej do odwołania spektaklu nie ma - podkreśla Kotański.

Zwraca też uwagę, że według badań, 70 procent dzieci i młodzieży za pomocą Internetu ma dostęp do twardej pornografii. - Tego nikt nie oprotestowuje, tymczasem teatr, który chce zwrócić uwagę na ten problem, spotyka się z krytyką - mówi dyrektor kieleckiej sceny.

Skąd takie reakcje na spektakl, którego większość nie widziała?

- To wynik źle prowadzonej edukacji, która zawodzi na poziomie domu, szkoły. Społeczeństwo nie potrafi rozmawiać, od razu wychodzi na ulicę - mówi Michał Kotański.

Wkrótce sam zamierza wznowić spektakl "Samotność pól bawełnianych" Radka Rychcika, w którym już w 2009 roku na scenie pojawiał się zupełnie nagi aktor. - To świetny, wielokrotnie nagradzany spektakl. Publiczność chce go oglądać i to najważniejsze. Bo teatr jest dla widza - mówi Michał Kotański.

***

Temat dnia

Zapytaliśmy przechodniów, czy nagość prezentowana na scenie powinna oburzać społeczeństwo.

* Aneta Zając: - Nie mam nic przeciwko takim scenom w sztuce teatralnej. Sztuka rządzi się swoimi prawami, wolno jej więcej. Gdyby działo się to na ulicy, pewnie budziłoby niesmak, ale w teatrze bywa to uzasadnione i nie powinno budzić protestów.

* Marta: - Jeśli nagość teatralna nie jest rażąca, tylko subtelna i niezbędna dla danego spektaklu, to nikomu nie powinno to przeszkadzać. Nie uważam, że jest to powód do protestów i angażowania całego społeczeństwa.

* Magdalena Tewińska: - Jeżeli sztuka tego wymaga, aktorzy zgadzają się zagrać, a reżyser potrafi tę nagość sensownie umotywować, to wszystko jest w porządku. Teatr to zwierciadło życia, nie może bać się trudnych tematów.

* Michał: - Byłem na spektaklu, gdzie nie brakowało scen erotycznych i nagości, ale nie było to rażące. Dużo zależy od tego, jak to jest pokazane i czemu służy. Moim zdaniem ingerencja w sztukę nie powinna mieć miejsca. Każdy wie, na co idzie. (LB)

***

O co to zamieszanie?

Spektakl "Śmierć i dziewczyna" w reżyserii Eweliny Marciniak w Teatrze Polskim we Wrocławiu jeszcze przed sobotnią premierą wzbudzał duże kontrowersje. Sztuka na podstawie tekstów noblistki Elfriede Jelinek przeznaczona jest wyłącznie dla widzów dorosłych. Emocje wzbudzał zapowiadany występ aktorów porno z Czech, którzy w trakcie spektaklu mieli uprawiać seks na żywo. Interwencję zapowiedział minister kultury, a w wieczór premiery przed siedzibą teatru protestowała Krucjata Różańcowa i narodowcy. Próbowano zatarasować drzwi wejściowe, interweniowała policja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji