Artykuły

Stary pisarz wciąż umiera

"Moja pierwsza śmierć w Wenecji" Justyny Bargielskiej w reż. Tomasza Cyza w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

To podwójny warszawski debiut. "Moja pierwsza śmierć w Wenecji" miała premierę 20 listopada w Teatrze Dramatycznym, na kameralnej Scenie im. Haliny Mikołajskiej. Pierwszy dramat poetki Justyny Bargielskiej, oparty na motywach słynnej noweli Tomasza Manna, wyreżyserował również debiutant Tomasz Cyz (1977) - krytyk muzyczny, eseista, redaktor naczelny "Ruchu Muzycznego" i student warszawskiej Akademii Teatralnej.

W rolę starego pisarza, który w mieście gondolierów ulega fascynacji młodym chłopcem z Polski, wcielił się Adam Ferency. Wbrew tytułowi wcale nie pierwsza to śmierć. Przywrócony do życia przez Bargielską pisarz Aschenbach (tu: A.) wpadł w jakiś rodzaj pętli czasoprzestrzennej. Od bohatera "Dnia świstaka" różni go jednak to, że nie zdaje sobie sprawy z nieustannego powrotu do tego samego momentu. Za jego stopniowe uświadomienie odpowiada osobliwa para. W programie występują jako Dionizos i Apollo. Ni to grabarze, ni Charonowie, z ironicznym rutyniarstwem, komicznym nerwem i lekkością odgrywają z A. przebłyski z przeszłego życia - przybycie do hotelu, spotkanie Tadzia. W spektaklu Cyza nie wiadomo, czy wszystko to w ogóle kiedykolwiek przydarzyło się pisarzowi, czy nie było tylko marzeniem, chęcią ucieczki.

Cyz dostał od Teatru Dramatycznego to, co zostało w nim najlepsze. Sławomir Grzymkowski i - przede wszystkim - Władysław Kowalski stanowią napęd tego przedstawienia. Niestety, oznacza to również, że spektakl siada, gdy znikają ze sceny w jego drugiej części. Wcześniej jednak Bargielska z Cyzem robią coś w rodzaju metafizycznego kabaretu z odwołaniami do teatru absurdu - jak umieszczony w tej umownej przestrzeni tajemniczy chłopak, w nieskończoność kopiący i zasypujący grób. Trochę to wszystko może niedzisiejsze, ale zarazem wdzięczne. Grzymkowski i Kowalski punktują i obracają w żart każdy zbyt śmiały wyskok w wysokie rejestry; obśmiewają wyśnioną "Wenecję", w której A. może nigdy nie był.

Tadzio u Cyza grany jest przez młodą aktorkę Elizę Rycembel. W pierwszej części pojawia się tylko w teatrze cieni. Cienie to nie przypadek - Cyz z Bargielską rozwijają pojawiający się u Manna motyw platoński, wizualnie przywołują ukazującą niedoskonałość ludzkiego poznania metaforę jaskini, a wprost cytują opowieść Fajdrosa z "Uczty" o dwóch ludzkich połówkach, które chcą z powrotem zejść się w miłosnym uścisku. Czujny czytelnik z pewnością zauważy, że robi się niebezpiecznie pretensjonalnie. A że wraz z Grzymkowskim i Kowalskim znika ironia, im dalej w tę jaskinię, tym ciemniej.

Punktem zwrotnym i zarazem kulminacją patosu jest scena groteskowej, obscenicznej mszy, w której Kowalski udziela komunii z czegoś, co może być równie dobrze urną, rozlegają się dzwonki, a małe dziewczynki sypią kwiatki jak na procesji Bożego Ciała, tyle że pod tekst z pogrzebu. Mebel do tej pory będący stołem, postawiony na sztorc staje się ołtarzem. Ale już po chwili muzyka cichnie, Ferency wychodzi przed stół, przeciąga się i kładzie ręce za głową, Rycembel obraca się do niego twarzą. Ich nogi przesłania białe prześcieradło - ha! już wiemy, Tadzio i A. stojąc, leżą w łóżku.

Gdy już rozpoznamy, czemu służy ten inscenizacyjny patent rodem z egzaminu w Akademii Teatralnej, rozpoczyna się długi finałowy dialog - niestety, nieznośny. Jak rozumiem, Tadzio - u Manna raczej milczący przedmiot uwielbienia - miał na scenie dostać głos. Pytanie tylko, co miał powiedzieć. Tadzio Elizy Rycembel ślizga się między wysiloną nonszalancją a naiwnością, kokieterią i zblazowaniem. Nie wiemy, czy ma świadomość kolejnych wiecznie zapętlonych powrotów, nie wiemy, co tak naprawdę do Aschenbacha czuje. Ale w tym wydaniu trudno uznać, by to kogoś obchodziło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji