Artykuły

O Halszce, co tajemnicę zdradziła

"Mokradełko" wg Katarzyny Surmiak-Domańskiej w reż. Mikołaja Grabowskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Mike Urbaniak w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.

Człowiek patrzy i nie wierzy. To się naprawdę dzieje na scenie?

Trudno wyobrazić sobie właściwsze miejsce do zajęcia się teatralnie tematem molestowania seksualnego niż Poznań - miasto znane z tego, że można (było?) w nim bezkarnie molestować młodszych, jak Wojciech Krolopp swoich chórzystów, i starszych, jak arcybiskup Juliusz Paetz swoich kleryków. Poznańskie elity o tym wiedziały, ale prawie nikt nie reagował. Krolopp skazany w końcu na więzienie zmarł w nim na AIDS, a Paetz jak brylował, tak bryluje. Wstydem okryte są tylko ofiary, które często doświadczają najpierw przemocy seksualnej, a potem są piętnowane przez społeczeństwo. Istny horror.

Właśnie o tym wybitna reporterka "Wyborczej" Katarzyna Surmiak-Domańska napisała wstrząsającą książkę "Mokradełko". Opisała losy Halszki Opfer wykorzystywanej seksualnie - za milczącą zgodą matki - przez ojca. Kiedy w końcu Halszka o tym opowiedziała, najpierw w książce "Kato-tata", a potem w wywiadach, została poddana ostracyzmowi przez bliskich, a matka nie chce jej znać.

Ta historia jest tak naszpikowana skrajnymi emocjami, że aż się prosi o wstrząsające sceny i zapierające dech kreacje. Tymczasem nic takiego od reżyserującego spektakl Mikołaja Grabowskiego nie dostajemy. Jego "Mokradełko" to spora liczba scenek rodzajowych połączonych postacią narratorki - reporterki (Marta Szumieł), która im dalej w las, tym bardziej irytuje. W ogóle to, jak Grabowski każe grać świetnym przecież aktorkom Teatru Nowego w Poznaniu, jest szokujące: Edyta Łukaszewska gra Halszkę jak z sitcomu, a Maria Rybarczyk - matkę żywcem wyjętą z kabaretu Olgi Lipińskiej. Człowiek nie wierzy. To się naprawdę dzieje na scenie? Pomysł na zagranie starszej kobiety to kazać jej mówić głosem babci z "Czerwonego Kapturka" i szurać kapciami po scenie? Litości!

Doceniam to, że Teatr Nowy zajął się tak bolesnym problemem, że postanowił się z nim zmierzyć, ale wybrał do tego - zdaje się - niewłaściwego reżysera. Chyba że chodziło o to, by coś zapozorować, odhaczyć bez wywoływania zbyt dużych emocji. Jeśli tak, to zadanie zostało wykonane na medal.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji