Artykuły

Jak zrecenzować teatr, nie idąc do teatru

W mojej 25-letniej praktyce teatralnej nie spotkałem się jeszcze z recenzowaniem przedstawień na podstawie nagrań. Tymczasem Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego chce, żeby właśnie w ten sposób urzędnik ocenił działalność Narodowego Starego Teatru w Krakowie.

Po próbie cenzury prewencyjnej w Teatrze Polskim we Wrocławiu Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zajęło się Narodowym Starym Teatrem w Krakowie. Repertuar sceny kierowanej przez Jana Klatę ma ocenić młody krytyk teatralny Krzysztof Szczebiot, który został właśnie doradcą ministra ds. teatru. W samym fakcie, że organ zarządzający chce ocenić działalność podległej mu instytucji, nie ma nic dziwnego. NST otrzymuje z budżetu prawie 16 mln zł, ministerstwo ma nie tylko prawo, ale i obowiązek kontrolować, w jaki sposób te środki są wykorzystywane.

Ale dziwić może sposób, w jaki nowa ekipa zamierza to zrobić. Napisanie recenzji zlecono nowo powołanemu urzędnikowi, który znajduje się w stosunku służbowej zależności z kierownictwem ministerstwa. Chociaż Szczebiot mówi, że jego "dotychczasowe, raczej pozytywne opinie o NST nie tracą na aktualności", to trudno oczekiwać od niego bezstronności. Dobrą praktyką ministerstwa w ostatnich latach było korzystanie z opinii zewnętrznych ekspertów, którzy oceniali m.in. wnioski o dotacje. Anonimowość i niezależność ograniczały możliwość wywierania na nich nacisku, zarówno przez wnioskodawców, jak i ministerstwo. Wyznaczenie do tego zadania urzędnika jest złamaniem tej praktyki i powrotem do ręcznego zarządzania kulturą z czasów PRL, kiedy to pracownicy ministerstwa decydowali, jakie filmy nakręcić i jakie spektakle wystawić.

Drugi niepokojący sygnał to oparcie oceny NST na zapisach wideo. Ministerstwo poprosiło teatr o pilne przesłanie nagrań spektakli repertuarowych. Chodzi o blisko 40 tytułów, ponad 80 godzin zapisu. Krzysztof Szczebiot tłumaczy, że nie ma technicznej możliwości obejrzenia na żywo wszystkich spektakli. Jak na krytyka to dziwne tłumaczenie. W mojej 25-letniej praktyce teatralnej nie spotkałem się jeszcze z recenzowaniem przedstawień na podstawie nagrań wideo. Owszem, używa się ich pomocniczo przy układaniu programu festiwali, ale szanujący się recenzent nigdy nie napisze opinii na podstawie nagrania. Wideo nie oddaje prawdziwej atmosfery przedstawienia, większość zapisów to nagrania techniczne, z jednej kamery. To tak, jakby oceniać koncert, słuchając go przez komórkę.

Pośpieszny audyt NST może zapowiadać zamiar pozbycia się obecnego dyrektora. Środowiska prawicowe z Krakowa od dawna domagają się głowy Jana Klaty, którego oskarżają o obrazę uczuć religijnych i przekroczenia obyczajowe. W ubiegłym roku działacze katoliccy usiłowali przerwać przedstawienie "Do Damaszku", ostatnio zbierali podpisy pod listem do ministra Piotra Glińskiego w sprawie dymisji dyrektora. Gwizdanie na przedstawieniu to jednak nie to samo co odwołanie szefa instytucji kultury.

Kontrakt Klaty kończy się w połowie 2017 r., do tego czasu chroni go prawo, które przewiduje możliwość rozwiązania umowy w ściśle określonych przypadkach, m.in. w razie choroby uniemożliwiającej wykonywanie obowiązków, z powodu naruszenia prawa w związku z zajmowanym stanowiskiem, w przypadku, gdyby nie realizował umowy lub gdyby ministerstwo oddało Stary Teatr do zarządzania samorządowi. Żadna z wymienionych sytuacji tu nie występuje, teatr prowadzony jest bez zarzutu, frekwencja w ostatnich latach wzrosła, a związani ze Starym artyści zbierają nagrody na festiwalach i konkursach. Wierzę, że niezależnie od wideooceny teatru ministerstwo dotrzyma swoich zobowiązań i Klata dokończy swoją kadencję. Każde inne rozwiązanie będzie uderzeniem w autonomię instytucji gwarantowaną przez prawo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji