Artykuły

W sercu wciąż maj

- Miłością mojego życia była i jest praca. Zawsze tak mocno kochałam pracę i publiczność, że tej miłości brakowało dla domu - mówi HANKA BIELICKA.

/Sz/: - Pani Haniu, wydaje mi się, że pani jako jedyna kobieta na świecie znalazła receptę na wieczną młodość.

Hanka Bielicka: - Ha, "leków" z mojej recepty niestety ostatnio nigdzie nie można dostać. Młodość to wcale nie znaczy piękne i zdrowe ciało. Młodość to sposób myślenia i patrzenia na świat, to uśmiech i serdeczność. Ze zdrowiem już u mnie nie najlepiej, ale w sercu i w głowie wciąż maj... Kiedy miałam wypadek i znalazłam się w ciężkim stanie w szpitalu, wydawało mi się, że powinnam już umrzeć. Ale widocznie Pan Bóg miał wobec mnie jeszcze jakieś plany, bo nie chciał mnie widzieć u siebie. Nie mam wyjścia - muszę ciągle żyć dla mojej publiczności.

- Wiem, że bardzo dba pani o siebie.

- Zawsze dbałam. Większość kobiet zaczyna myśleć o swoim zdrowiu, gdy mają już pięćdziesiąt lat, czyli o całe dwadzieścia lat za późno. Odkąd pamiętam zawsze znajduję czas, by chociaż raz w roku pojechać "na kurację" do Ciechocinka. Poza tym przez trzydzieści lat przychodził do mnie codziennie masażysta. Biologia idzie do przodu, ale można ją trochę powstrzymać. Ostatnio ukazywały się w prasie wzmianki medyczne, że wesoła praca i przekazywanie humoru innym ludziom jest formą bioterapii, która naładowuje człowieka pozytywną energią i przez to łatwiej i zdrowiej się żyje. Kobieta musi dbać o siebie zawsze! Z przykrością patrzę na kobiety, które mogłyby być moimi córkami, a wyglądają na... babcie. Żeby być w formie, musimy się więcej śmiać. Optymiści żyją dłużej.

- Choć kochają panią miliony Polaków, twierdzi pani często, że nie zaznała w życiu miłości. Jak to rozumieć?

- Miłością mojego życia była i jest praca. Zawsze tak mocno kochałam pracę i publiczność, że tej miłości brakowało dla domu. Myślę, że nie umiałam kochać mężczyzn, bo wszyscy w końcu ode mnie uciekali. Albo za dużo gadałam, albo musiałam ukrywać się przed ich żonami i kochankami. Ta zabawa w chowanego nie wychodziła mi na zdrowie. Mężczyźni, którzy mnie otaczali, zawsze byli... zajęci, a ja byłam zbyt dumna, by pogodzić się z rolą tej trzeciej. Cóż było robić? Popłakałam, popłakałam i przechodziło. Każda miłość kończyła się dla mnie chrypką. Czasem zapaleniem gardła. Gdybym, będąc młodą dziewczyną miała tyle rozumu co dziś, nie wdawałabym się w romanse. Miałam naturę flirciary i kokietki, ale nie potrafiłam kochać ponad życie, ponad własne ambicje i godność. Taką miłością obdarzyłam tylko mamę.

- Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji