Artykuły

Teatr Studio: temat nie jest zamknięty

Nie wszystko da się wytłumaczyć "trudnym charakterem" artystki i rządami żelaznej ręki szefa Teatru Studio. Aktorzy zwracają uwagę na kilka kwestii, które powinny zainteresować miasto, bo Teatr Studio jest instytucją publiczną, utrzymywaną z budżetu Warszawy - piszą Wojciech Karpieszuk i Małgorzata Zubik w Gazecie Wyborczej.

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o natychmiastowe dyscyplinarne zwolnienie pana Romana Osadnika z pełnienia funkcji dyrektora naczelnego Teatru Studio w Warszawie - zaapelowali wczoraj do urzędników aktorzy ze związku zawodowego, który powstał w teatrze po wybuchu konfliktu między dyrektorami Studia.

O Teatrze Studio jest głośno od października, kiedy otwarcie wybuchł konflikt między Romanem Osadnikiem a dyrektor artystyczną Agnieszką Glińską. Dyrektor naczelny Studia odwołał wtedy premierę "Cwaniar" według powieści Sylwii Chutnik w reżyserii Agnieszki Glińskiej, która miała się odbyć na krakowskim festiwalu Boska Komedia (wraz z jego pokaźnym wkładem finansowym w produkcję). Festiwal właśnie dobiega końca. Dyrektor tłumaczył decyzję obawami o to, czy przebywająca na zwolnieniu lekarskim reżyserka dotrzyma terminu. Sprawa zrobiła się głośna, ale współpraca między naczelnym dyrektorem, który musi utrzymać w ryzach dyscyplinę finansową teatru, a dyrektorką artystyczną, która dba o poziom sceny, układała się źle od dłuższego czasu.

Nie wszystko da się wytłumaczyć "trudnym charakterem" artystki i rządami żelaznej ręki szefa Teatru Studio. Aktorzy zwracają uwagę na kilka kwestii, które powinny zainteresować miasto, bo Teatr Studio jest instytucją publiczną, utrzymywaną z budżetu Warszawy. Dlatego wszystkie zapadające tam decyzje powinny być transparentne, wszystkie wydatki jawne.

O wielu wątpliwościach napisaliśmy we wczorajszym "Magazynie Stołecznym". Jak to możliwe, że dyrektor naczelny godził się na podpisywanie umów z artystami, których nie chciał? Na jakich zasadach Agnieszka Glińska angażowała w teatrze członków swojej rodziny i przyjaciół? Czy dyrektor naczelny odsuwał dyrektor artystyczną od decydowania o wszystkim, co dzieje się wokół sceny? Czy po odejściu Agnieszki Glińskiej z Teatru Studio władze Warszawy powinny odetchnąć z ulgą?

Owszem, konflikt personalny w miejskiej instytucji się skończył, ale urzędnicy powinni wytłumaczyć nam parę kwestii. Dlaczego był problem z jasnym podziałem kompetencji? W jaki sposób pracownicy teatru godzili etatowe obowiązki z dodatkowo płatnymi zajęciami, związanymi z miejskim projektem Plac Defilad? Co miał z Placu teatr, który był lokomotywą projektu? Czy projekt napędzał widzów scenie, czy raczej klientów ogródkom piwnym? Jak przenika się w teatrze sfera publiczna z prywatną działalnością gospodarczą? Kto pilnuje, czy bar Studio, który w umowie najmu ma wpisane 60 metrów kw. powierzchni, prowadzi działalność dokładnie na tym metrażu? Jaki jest wkład baru w teatr, ten liczony poza dość niskim czynszem (nieco ponad 3 tys. zł miesięcznie)?

Odejście Agnieszki Glińskiej, która zapowiedziała w czwartek rezygnację z funkcji dyrektor artystycznej, nie zamyka sprawy. Kto zechce objąć fotel po niej w tak fatalnej atmosferze? Czy miasto ogłosi, jak chcą tego aktorzy, konkurs na to stanowisko? Czekamy na odpowiedzi. Może je przynieść zapowiadana przez miasto kontrola w Teatrze Studio.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji