Artykuły

Polityczny "Plac Bohaterów" Lupy. Na widowni atmosfera jak w 1968 r.

Lupa przygotował "Plac Bohaterów" dla Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego. Nie wiem, jaki był odbiór sztuki w Wilnie, w Krakowie jednak atmosfera przypominała chwilami inscenizację "Dziadów" z 1968 r. Napięcie na widowni było wyraźnie wyczuwalne, widzowie szukali odniesień do obecnej sytuacji politycznej w Polsce - pisze Michał Olszewski w Gazecie Wyborczej.

Teatralny Kraków kojarzy się ostatnio przede wszystkim z zamieszaniem wokół Jana Klaty, reżysera i dyrektora Starego Teatru, który jest dla "dobrej zmiany" solą w oku. Polityka wdziera się jednak nie tylko na deski krakowskiej sceny narodowej - jej duch był wyraźny również podczas zakończonej właśnie Boskiej Komedii.

Wydarzeniem tegorocznej edycji festiwalu była polska premiera "Placu Bohaterów" Thomasa Bernharda w reżyserii Krystiana Lupy. Zainteresowanie spektaklem było tak duże, że zorganizowano dodatkowe przedstawienie. To najbardziej agresywna sztuka austriackiego dramaturga - sarkastyczna, bezlitosna dla powojennej Austrii, która nie chciała rozliczyć się z hitleryzmu, drwiąca z mieszczaństwa, władzy, umysłowego lenistwa.

Na tytułowym placu Bohaterów w Wiedniu w 1938 r. przemawiał Hitler. Przy placu mieszkają bohaterowie sztuki - żydowska rodzina Schusterów przez okna przyglądająca się Austrii. Wystawiony w 1988 r. tekst wywołał w kraju pisarza skandal.

Po litewsku? Nie szkodzi

Lupa przygotował "Plac Bohaterów" dla Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego. Nie wiem, jaki był odbiór sztuki w Wilnie, w Krakowie jednak atmosfera przypominała chwilami inscenizację "Dziadów" z 1968 r. Napięcie na widowni było wyraźnie wyczuwalne, widzowie szukali odniesień do obecnej sytuacji politycznej w Polsce.

Litwini odbierają "Plac Bohaterów" inaczej niż Polacy. Recenzja spektaklu Krystiana Lupy z Wilna

Najmocniej na Boskiej podziałały aluzje Bernharda do władzy. Zjadliwa filipika zgorzkniałego profesora filozofii Roberta Schustera o upadłej klasie politycznej, kanclerzu - bezwolnej karykaturze, czy premierze, który jest tak tępy, że "nie potrafi dokończyć zdania", były komentowane oklaskami i gromkim śmiechem. Politycy przedstawieni są en masse jako sprzedajni populiści - i to bardzo się podobało. Dla widzów nie miało znaczenia, że aktorzy wypowiadają kwestie po litewsku, wystarczyło skrótowe tłumaczenie. Publiczność ewidentnie potraktowała duże fragmenty "Placu Bohaterów" jak komentarz do polskiej rzeczywistości, a świetny finał sztuki - nabrzmiewający ryk tłumu maszerującego pod oknami Schusterów - zabrzmiał jak groźne i aktualne memento.

Gorzka satysfakcja Lupy

Czy to interpretacja nadmiarowa, nieuprawniona, zbyt odległa od tego, co towarzyszyło w trakcie pisania sztuki Bernhardowi? Być może. Z jakichś jednak przyczyn upiorna konstatacja Schustera, który ze ściśniętymi zębami cedzi, że "w tym najstraszliwszym ze wszystkich państw ma pan tylko wybór między czarnymi i czerwonym świniami", została najwyraźniej przez dużą część widzów uznana za własną.

Międzynarodowy, pozornie odległy od polskich realiów "Plac Bohaterów" uznano za aktualną sztukę polityczną. Trudno przypuszczać, by Krystian Lupa, który ostatnio często daje wyrazy swego rozczarowania polską rzeczywistością, czuł z tego powodu satysfakcję - jeśli już, to musi mieć ona gorzki posmak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji