Artykuły

Szekspir w pigułce

"Bal z Szekspirem" w reż. Gabriela Gietzky'ego w poznańskim Teatrze Muzycznym. Pisze Błażej Kusztelski w Gazecie Poznańskiej.

Kogel-mogel z Szekspira czy może wiązanka z Szekspira? Jedno jest pewne - tytuł "Bal z Szekspirem" najmniej pasuje do charakteru ostatniej premiery w Teatrze Muzycznym.

Ten spektakl skonstruowano jakby z myślą o widzu, który ma uczestniczyć w teleturnieju "Kochamy Szekspira" i odgadywać tytuły sztuk, z których pochodzą fragmenty prezentowane w spektaklu. Oczywiście łatwo wskazać wyimki z "Hamleta", "Romea i Julii" czy "Makbeta", któż jednak z młodych widzów (dla których teatr urządził konkurs) doszuka się scenek-cytatów z "Poskromienia złośnicy", "Otella", "Wieczoru Trzech Króli", "Snu nocy letniej", nie mówiąc już o "Burzy" czy bodaj "Henryku IV"? Spektakl w Muzycznym to ciąg scenek-wydłubanek z różnych sztuk, ułożonych jak domino, a więc tak, by jedna scenka przystawała do drugiej wedle założonej przez realizatorów idei, że oto przedstawiamy państwu autora "Hamleta" w cudownej pigułce.

Wystarczy łyknąć. Scenki z "Balu" odgrywa jakby renesansowa trupa aktorów, a Autor-Poeta i Błazen wiążą wszystko w jedną całość, opatrując komentarzem podszytym moralitetową powagą lub karnawałowym błazeństwem. Rzecz toczy się zatem w teatrze, zgodnie z zasadą wziętą z Jak wam się podoba", że świat cały jest sceną, a wszyscy - jedynie aktorami.

Spektakl w Muzycznym hołduje zasadzie, że najlepiej iść na skróty. Po co męczyć publikę, skoro można jej zafundować "wypisy" z Szekspira, zwłaszcza tyczące spraw damsko-męskich w rubasznym wydaniu (bo to najbardziej chwytliwe). Do tego trochę egzystencjalnych niepokojów, trochę krwawego dramatu, trochę moralitetowej aury i "popielcowego"

ostrzeżenia. I trochę muzyki i śpiewu na okrasę (muzyka Macieja Małeckiego nie przystaje zresztą do charakteru tego spektaklu). Nic to, że Szekspir staje się autorem składanki skeczy czy interludiów, że Makbetowi towarzyszy (już bez winy teatru) dansingowy akompaniament z dyskoteki po sąsiedzku, i że Hamlet to wyłącznie jakiś grubiański podrywacz i w dodatku histeryczny antyfeminista. Próby wzbogacania repertuaru Teatru Muzycznego i wysiłki z tym związane godne są pochwały, ale warto pamiętać, że udane zabawy z Szekspirem w spektaklach studentów szkół teatralnych nie gwarantują automatycznie sukcesu na deskach zawodowego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji