"Kroniki królewskie" Wyspiańskiego w Teatrze Dramatycznym
TEATR Dramatyczny prezentuje w dniu 8 listopada br. "Kroniki królewskie", montaż tekstów Stanisława Wyspiańskiego, w układzie i reżyserii Ludwika René. Dekoracje zaprojektował Jan Kosiński, kostiumy zaś Ali Bunsch. Muzyka Tadeusza Bairda. W spektaklu bierze udział prawie cały zespół artystyczny z Zofią Rysiówną, Ignacym Gogolewskim, Zbigniewem Zapasiewiczem i Ryszardem Pietruskim w rolach prowadzących.
Jeśliby ktoś zapytał, czy wystawiamy Wyspiańskiego w związku z setną rocznicą jego urodzin, odpowiemy: i tak i nie,
- mówi dyr. Jan Bratkowski.
- Oczywiście, uważamy, że należy uczcić tę rocznicę, ale sądzę, że sam cel rocznicowy, to trochę za mało, jak na budowanie teatralnego programu. Każda premiera powinna być w pewnym sensie jego zaplanowaną częścią. Wydaje mi się, że jeśli chce się szukać w naszej przeszłości teatralnej wzorców estetycznych, wzorców funkcji teatru, roli jego w społeczeństwie, to skupienie uwagi na Wyspiarskim staje się prawie nieodzowne. Właśnie jego teatr prowadził ciągły dialog z przeszłym i współczesnym mu czasem, był wyrazicielem niepokoju i troski o losy kraju.
- Mając do wyboru całą spuściznę sztuk Stanisława Wyspiańskiego jednego i największych i najoryginalniejszych twórców naszego teatru, dlaczego Teatr Dramatyczny pokazuje fragmenty utworów - "Zygmunt August", "Jadwiga", "Król Kazimierz Jagiellończyk", "Kazimierz Wielki" - pod wspólnym tytułem "Kroniki królewskie"?
- Łączy się to z szerszymi założeniami programowymi, o których nie sposób tu nie wspomnieć, jeśli chce się wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie. Szukamy własnej drogi dla realizacji wspólnych zadań, jakie stoją przed wszystkimi teatrami. Sądzimy, że tradycja Teatru Dramatycznego, jego Zespół i charakter obu scen, predestynują go do czujnego reprezentowania współczesności. A ponieważ nie chcemy się jednocześnie wyrzekać klasyki - sięgamy po klasykę mniej znaną. Gdybyśmy chcieli być zarozumiali powiedzielibyśmy, że skazujemy się na odkrywczość.
- Ideowym punktem wyjścia - mówi z kolei reż. Ludwik René - był rapsod "Kazimierz Wielki", którego główny wątek stanowi osnowę naszej inscenizacji.
- Czy nie dokończone przez Wyspiańskiego fragmenty kronik dramatycznych dają możność stworzenia jednolitej inscenizacji teatralnej?
- Dopiero konfrontacja sceny z widownia może odpowiedzieć w pełni na to pytanie. Natomiast daje to możliwości warsztatowe dla zrealizowania w jakiejś mierze teatru "totalnego". Prekursorem takiego teatru był chyba "artysta teatru - Stanisław Wyspiański" - jak nazwał go Leon Schiller.
- Co wejdzie w próby na dużej scenie po premierze Wyspiańskiego?
- Sztuka Maxwella Andersona, postępowego dramaturga amerykańskiego - "Sceneria zimowa", w przekładzie Macieja Słomczyńskiego, w mojej reżyserii - mówi dyr. J. Bratkowski.
- Jakie możliwości dla współczesnej, polskiej dramaturgii stworzy scena Teatru Dramatycznego?
- Z kilkoma autorami jesteśmy "po słowie" i pragniemy jeszcze w bieżącym sezonie rozpocząć prezentacje współczesnych sztuk polskich.
Rozmowę przeprowadziła:
IRENA STRZEMIŃSKA