Artykuły

Szekspir jako protest song

- Wobec chaosu w państwie, niekompetencji rządzących, bezmyślności i ambicji, dramat Szekspira może być ostrzeżeniem - mówi Barbara Wysocka, aktorka i reżyserka, która w Teatrze Powszechnym wystawia "Juliusza Cezara". Premiera w sobotę, 23 stycznia.

Izabela Szymańska: Otrzymałaś główną nagrodę w konkursie Klasyka Żywa za rolę Idalii w "Fantazym". Odkąd pamiętam na scenie pojawiasz się w bardzo wyraziście interpretowanych rolach klasycznych. Jakie znaczenie dla ciebie jako artystki, ale i czytelnika ma klasyka?

Barbara Wysocka: Klasyka tworzy naszą tożsamość, jest naszą kulturową przeszłością, czyli tym, czym sami jesteśmy. W tekstach klasycznych żyją inne teksty klasyczne komentując się wzajemnie, rozmawiając ze sobą, tak jak "Juliusz Cezar" Szekspira żyje w "Śmierci Dantona" Büchnera. Silne dzieła domagają się reinterpretacji i nowych znaczeń. Tworzymy naszą tożsamość reinterpretując klasykę. Dlatego jest ważna. Ale powstaje pytanie: klasyka czyli właściwie co? Jaka jest definicja klasyki?

Jak ty ją definiujesz?

- Dla mnie klasyka to coś, co niesie ze sobą formę - w wierszu, języku, kostiumie historycznym. Dystans czasu pozwala mówić nie wprost o problemach, które są istotne. Kiedy pracuję nad tekstem klasycznym, często posługuję się przekładem sprzed kilkudziesięciu lat, jak w przypadku "Lenza" Büchnera, "Filokteta" czy "Króla Edypa" Sofoklesa. W starych przekładach jest coś nieoczywistego, ten efekt obcości jest mi potrzebny.

A jako odbiorca co lubisz w klasyce?

- Nie potrafię tego rozdzielić, nie wiem w którym punkcie jestem odbiorcą, a w którym interpretatorem czy reinterpretatorem klasyki. Czytam teksty z myślą o inscenizacji, o tym, jaki świat sceniczny mógłby z tego powstać. Ale właściwie, czytając, zawsze w jakiś sposób inscenizujemy sobie to, co czytamy, czy nie jest tak?

Juliusz Cezar to postać, która często pojawia się w literaturze. Jacek Bocheński w powieści "Boski Juliusz" zakamuflował w kostiumie historycznym portret przywódców PRL-owskich. Gdzie wy szukacie Juliusza Cezara?

- Pytanie w jaki sposób dany tekst zabrzmi i co dokładnie w nim zagra pozostaje otwarte aż do premiery. Nie przepisujemy z dramaturgiem Tomkiem Śpiewakiem tekstu na współczesny, nie dopisujemy nic, nie szukamy w inscenizacji aluzyjnych odniesień do polityki, bo przy obecnym tempie wydarzeń to by zabiło spektakl dwa miesiące po premierze. Szekspir opowiada o świecie polityki, jednak nie opowiada się jednoznacznie po żadnej ze stron, nie wydaje wyroków. Nie musimy szukać naszego Cezara, on znajdzie się sam. To, jak zabrzmi spektakl, pozostaje niewiadomą. Ja mogę próbować to zaplanować, ale nie mogę liczyć, że plan się spełni.

Ostatnio oglądając przedstawienia mam wrażenie, że widzowie sami doszukują się aluzji politycznych, wyczekują ich.

- W "Juliuszu Cezarze" niebezpieczeństwem byłoby powiedzenie sobie: no dobra, my to gramy tak, że to jest prawicowy polityk, którego nie lubimy i potem wchodzi ten, którego lubimy i mówimy w jego imieniu to i to. Relacja "Juliusza Cezara" do współczesności zawsze istnieje, ale nie jest dosłowna, nie jest aluzyjna, jak w teatrze lat 80. w Polsce. I rzeczywistość i teatr poszły dalej, komunikują się ze sobą inaczej.

W latach 30. postać Cezara przedstawiano często jako dyktatora faszystowskiego, dziś ta interpretacja nie wystarcza, sensy się przesunęły. Najbardziej interesujące są postaci złe, wredne, okrutne. Szlachetny Brutus mnie nie interesuje, interesuje mnie Brutus rozrywany własną niemocą, wściekłością, wątpliwościami, angażujący się w sprawy sprzeczne z własnymi poglądami. Interesuje mnie Kasjusz, który z resentymentu i zawiści rozpętuje burzę, ale nie umie przewidzieć jej skutków. Zabicie Cezara przez spiskowców nie rozwiązuje sytuacji.

Dlaczego?

- Ponieważ spiskowcy są kompletnie nieprzygotowani do sprawowania władzy; w konsekwencji tego wybucha wojna domowa. Interesuje mnie to, co się wymyka spod kontroli, również w teatrze.

W "Cezarze" jest jeszcze jeden ważny bohater: tłum. Wiele wydarza się w tłumie, wobec tłumu i chociaż tłum oddzielony jest od władzy grubym murem, jest on potrzebny rządzącym do manipulacji, odgrywania przedstawienia. W tym sensie "Cezar" jest sztuką wielowarstwową. Bohaterowie Szekspira teatralizują swoje poczynania, a my - reżyser i aktorzy - teatralizujemy je na użytek widowni. Również manipulujemy widzami, chcemy, żeby spojrzeli na sztukę z określonej perspektywy, naświetlamy im pewne problemy, akcentujemy konkretne kwestie.

W teatrze brakuje mi miejsca na bezpośredni kontakt z widzami, okazji, żeby do nich mówić od siebie, a nie tylko tekstem sztuki, więc w pewnym momencie wchodzę na scenę jako reżyser, który się wtrąca. Dziś każdy spektakl powinien brzmieć jak protest-song, nawet, jeśli to się nie przekłada bezpośrednio na jego formę.

Wobec czego miałby być ten protest?

- Wobec chaosu w państwie, niekompetencji rządzących, która prowadzi do rozpadu długo budowanych i nieźle funkcjonujących struktur, bezmyślności i ambicji, która staje ponad zdolnością trzeźwej oceny sytuacji i powoduje, że napędzani resentymentem ludzie mogą decydować o losach milionów obywateli. "Juliusz Cezar" może być ostrzeżeniem przed przyszłością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji