Krucha Mimi i udany Rudolf
"Cyganeria" Pucciniego pokazana podczas weekendu w Operze Wrocławskiej to najnowsza premiera, z którą jutro zespół wyjedzie na ponadmiesięczne tournee do Niemiec. Zabierze ze sobą również "Nabucco" Verdiego. ,
Warto poczekać cierpliwie na powrót Opery, aby zobaczyć "Cyganerię" na wrocławskiej scenie. Przedstawienie po prostu się udało, a niełatwo o to w dzisiejszych polskich teatrach operowych, dręczonych kryzysem artystycznym i finansowym.
"Cyganeria", która miała prapremierę przed stu laty w Turynie, jest wzruszającą opowieścią o miłości i przyjaźni, opartą w dużej mierze na własnych wspomnieniach Pucciniego. Wielki jej walor to przede wszystkim zachwycająca oryginalnością i bogactwem muzyka, nadająca wartkie tempo czterem obrazom (aktom) opery. W niektórych fragmentach (akt II) świetna muzyka wprost pogania reżysera, śpiewaków i tancerzy. Wrocławskie przedstawienie sprostało głównym wymaganiom "Cyganerii".
W piątkowej premierze ujmującą postać tworzyła Aleksandra Lemiszka: jej delikatna, pełna wdzięku i godności Mimi jest urocza i krucha. Wielkim zaś atutem muzykalnej śpiewaczki okazuje się - po raz kolejny - liryczny śpiew, nieco gorzej prezentujący się w pełnym wolumenie brzmienia. Był to dla mnie najbardziej poruszający głos piątkowego spektaklu. Partnerujący artystce Igor Łosiejew (przekonujący Rudolf) także wywarł korzystne wrażenie. Z pozostałych bohaterów koniecznie wymienić trzeba bardzo dobrą Ewę Czermak w roli Musetty - to najsilniej zarysowana postać na scenie. Ponadto: przekonujący, momentami szalenie zabawny filozof Colline (Radosław Żukowski), gościnnie śpiewający Rafał Songan (Marcel) i zamykający spis muzyk Schaunard (Zbigniew Kryczka). Obsada wiodących ról była więc przemyślana, i solidna, aktorsko bardzo sprawna.
Pod względem reżyserskim i scenograficznym (Waldemar Zawodziński) całość ujmuje spójną wizją i umiejętnością syntetycznego opisu, skrótu. Najefektowniejszy jest akt II, pozostałe zaś liryczne, a trzeci obraz prawie melodramatyczny (od nadmiaru uczuć ratuje tu na zasadzie kontrapunktu duet Rudolf-Musetta).
Orkiestra Opery Wrocławskiej w piątkowy wieczór pod batutą Ewy Michnik zagrała w pełni poprawnie. W następnej, sobotniej premierze zmienili się soliści (główne role mają obsadę potrójną lub podwójną). W "Cyganerii" można więc także usłyszeć m.in. Jolantę Żmurko, Andrzeja Kalinina czy Katarzynę Nowak. Opera śpiewana jest po włosku, warto więc przed jej obejrzeniem przeczytać skrót libretta. A wtedy Puccini naprawdę nas wzruszy.