Artykuły

Sofokles z politycznego plakatu

Prapremiera odbyła się nie­spełna półtora roku temu w Warszawie. Napisałem wów­czas, iż "Antygona" Zbigniewa Ru­dzińskiego to jedno z najciekaw­szych dzieł powstałych w ostatnich latach. Kolejna - wrocławska - pre­miera tę opinię potwierdza, choćby tym, iż z tego utworu stworzono zu­pełnie inne przedstawienie.

Zbigniew Rudziński ma zmysł te­atralny. Dowodzi tego "Antygona" z jej zróżnicowaną tkanką muzyczną, ariami-monologami, a przede wszystkim tym, że łatwo poddaje się insceniza­cyjnym zabiegom. Przed prapremierą kompozytor twierdził, iż w dramacie

Sofoklesa nie interesuje go konflikt władzy z obywatelem, lecz ludzkie szczęście i cierpienie. W tekście napi­sanym do wrocławskiego programu o tym nie wspomina, oglądamy bowiem spektakl właśnie o totalitarnej władzy. Już pierwsza scena nie pozostawia co do tego wątpliwości. W wojennych ruinach jednostka antyterrorystyczna znajduje ciało Polinejkesa - z czarną brodą i w polowej panterce wygląda on jak jedna z czeczeńskich ofiar za­strzelonych przez rosyjską armię.

Sofokles pokazał konflikt między Kreonem, który zabrania pogrzebać Polinejkesa, a Antygoną, decydującą się na pochówek brata. Marek Weiss-Grzesiński, którego często w operze interesowały relacje między jednostką a tłumem, opowiada zaś o władzy, pragnącej usprawiedliwić wojenne okrucieństwo, i o społeczeństwie, ła­two przyjmującym wyjaśnienia tyra­na. Buntują się nieliczni, skazani na samotność. Co najwyżej, po śmierci lud uzna ich bohatarstwo.

W przededniu kolejnego zbrojnego konfliktu, przed jakim stoi świat, wro­cławska "Antygona" swą estetyką przypomina spektakle alternatyw­nych teatrów z czasów, gdy Ameryka­nie toczyli wojnę w Wietnamie. Reży­ser odwołuje się jednak i do naszych własnych doświadczeń. Manifestacje poparcia dla Kreona to przecież ma­sowe spędy organizowane w PRL po wydarzeniach marcowych czy czerw­cowych, a bratobójcza wojna Teb to wydarzenia grudniowe.

Na plan dalszy schodzi Antygona, której bunt ma w sobie wiele z hipisowskiej kontestacji. Krucha i delikatna, jak świetnie rysuje ją Dorota Dutkowska, jest bez szans na zwycięstwo z Kreonem. To on stał się postacią pierwszoplanową, także dzięki wyrazi­stej kreacji Wiktora Gorelikowa. Dłu­go trzyma się u władzy, ale w końcu ponosi klęskę. U Sofoklesa i u Rudziń­skiego ma ona wymiar tragiczny. Za sprawą Marka Weiss-Grzesińskiego widz Kreonowi nie będzie współczuł, bo świat nie ma litości dla przegranych przywódców. Woli oddać hołd zmar­łym bojownikom, takim jak Antygona, choć wcześniej nie wspierał jej buntu.

W warstwie teatralnej wrocławska "Antygona" przypomina polityczny plakat - z jego siłą wyrazu, ale i uproszczeniami. Emocji dodaje nato­miast spektaklowi muzyka. W drama­tycznej, posępnej i spójnej interpreta­cji dyrygenta Tomasza Szredera nikną dostrzegalne cytaty z wielkich mi­strzów, budzące kontrowersje podczas prapremiery. Pozostaje natomiast to, co jest wartością nadrzędną - umie­jętność kreowania napięcia jak w an­tycznym dramacie. Wyrównany jest zestaw solistów, wspierających wyko­nawców głównych partii. I liczy się oczywiście i to, że "Antygona" tak namiętnie opowiada o współczesności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji