Artykuły

Cienka szpica z Wildsteinem

Niedawno jeden z przywódców partyjnych zaliczył Bronisława Wildsteina do "szpicy polskiej publicystyki", jeśli jednak Wildstein zna się na polityce tak jak na teatrze, to uchowaj nas Boże przed taką szpicą - Roman Pawłowski odpowiada na artykuł Bronisława Wildsteina w części dotyczącej spraw teatru.

W tygodniku Wprost Bronisław Wildstein w artykule pod tytułem "Salon zależnych" pisze o elitach opiniotwórczych III Rzeczypospolitej, które posądza o wszystkie grzechy główne z nowej wersji katechizmu, a więc liberalne poglądy, brak zrozumienia dla twórczości Józefa Mackiewicza i Zbigniewa Herberta, udział w zmowie Okrągłego Stołu oraz popieranie gejów i feministek. Czyli nic nowego, tę piosenkę znamy. Nowością jest akapit poświęcony teatrowi, który zacytuję w całości, ponieważ jestem próżny i łasy na pochwały. Wildstein pisze tak: "Okazuje się, że krytycy GW i Tygodnika Powszechnego - Roman Pawłowski i Piotr Gruszczyński mogą istotnie wpłynąć na losy polskiego teatru. Wypromowali oni opanowany przez Grzegorza Jarzynę Teatr Rozmaitości, by następnie obsadzić Panteon jego kontynuatorami - Krzysztofem Warlikowskim i Janem Klatą. Salon zachłystuje się nowymi brutalistami, którzy mają się przeciwstawić mieszczańskiemu teatrowi", upominać o homoseksualistów i kobiety w wersji feministycznej, a zasadniczo zwalczać polską klerykalną tradycję" - czytamy w rozdziale zatytułowanym "Hodowla następców". Niedawno jeden z przywódców partyjnych zaliczył Bronisława Wildsteina do "szpicy polskiej publicystyki", jeśli jednak Wildstein zna się na polityce tak jak na teatrze, to uchowaj nas Boże przed taką szpicą. W tym krótkim akapicie w każdym zdaniu jest merytoryczny błąd, który dowodzi nieznajomości przedmiotu. Powiedzieć o Warlikowskim, że jest kontynuatorem Jarzyny, to tak, jakby nazwać Wildsteina kontynuatorem Cezarego Michalskiego, młodszego wiekiem i stażem prawicowego publicysty. Warlikowski nie może kontynuować twórczości Jarzyny z tej prostej przyczyny, że debiutował pięć lat przed nim i w chwili debiutu Jarzyny miał na koncie wiele przedstawień. Twierdzenie, że Jarzyna "opanował" Teatr Rozmaitości, sugeruje, że wziął go siłą. wbrew woli zespołu, gdy tymczasem to zespół chciał go na dyrektora po niezwykle udanym debiucie. Jeśli zaś chodzi o"nowych brutalistów", to zaliczenie do nich Jana Klaty jest strzałem w stopę, akurat Klata ze swoim katolickim światopoglądem stoi po przeciwnej stronie barykady i powinien być Wildsteinowi ideowo bliski.

W jednym muszę się zgodzić z publicystą ze "szpicy" - rzeczywiście, niektórzy krytycy mogą w istotny sposób wpłynąć na los polskiego teatru. Wcześniej domyślałem się tylko, że są takie możliwości. Teraz jednak mam to na piśmie.

Na zdjęciu: Roman Pawłowski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji