Artykuły

Stuhr w kabarecie

- Co to dzisiaj taka gala? - zapy­tał mnie taksówkarz, gdy dojeżdża­liśmy pod Teatr Muzyczny w Gdyni.

- Stuhr wystawia "Cabaret" - odpowiedziałem.

- Stuhr w kabarecie? Zazdrosz­czę panu zabawy.

Niestety zabawne było tylko to qui pro quo z taksówkarzem.

Jechałem do Gdyni obejrzeć musical, który znalem ze świetne­go filmu z Lizą Minelli i Joelem Greyem. Obejrzałem nudny melo­dramat z komiksowymi dialogami ("Kochanie, musimy uciekać do Ameryki!" - "Jak to, przecież sam mówiłeś, że tam szaleje bezrobo­cie") i ze śpiewającymi aktorami, którzy, gdy przestają śpiewać, nie radzą sobie z grą. Co z tego, że pio­senki tłumaczył Młynarski, skoro źle ustawione mikrofony przenio­sły tylko część tekstu.

Ogromna scena i kilkudziesięcio­osobowy zespół nie zostały wykorzy­stane przez reżysera. Prowadzone ciężką ręką przedstawienie nuży, układom zbiorowym brak finezji, do której przyzwyczaiło mnie {#re#24130}"Metro"{/#} czy przedstawienia teatru Rampa.

Stuhr zadbał natomiast o to, bym zrozumiał przesłanie musica­lu: uczucia przegrywają z polityką. W ostatniej scenie z tłumu usta­wionego na tle scenografii sugeru­jącej wieżę Babel wysuwają się kolejno bohaterowie i komuniku­ją, że powinniśmy uważać na poli­tyków. Jeżeli politycy mają tak re­żyserować nam życie, jak Stuhr "Cabaret", to racja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji