Artykuły

Dyplomacja kulturalna, głupcze!

PiS zapowiada demontaż dyplomacji kulturalnej i zastąpienie jej narracją historyczną skupioną na II wojnie światowej. To nie wzmocni naszej pozycji w Europie Zachodniej, Chinach, Stanach Zjednoczonych - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Po konferencji Piotra Glińskiego, na której minister kultury srogo skrytykował dyrekcję Instytutu Adama Mickiewicza za wyjazdy zagraniczne, myślałem, że nic mnie nie zaskoczy, jeśli chodzi o stosunek nowej władzy do dyplomacji kulturalnej. Nie wiedziałem, że PiS trzyma asa w rękawie w postaci Jana Dziedziczaka, nowego wiceministra spraw zagranicznych, który ma nadzorować działalność instytutów polskich za granicą.

Dziedziczak w audycji radiowej Dwójki wygłosił kilka śmiałych tez, które otworzyły mi oczy na ruinę, w jakiej znajduje się polska dyplomacja kulturalna. Jego zdaniem podlegające MSZ instytuty polskie w ostatnich latach zajmowały się głównie promocją gender, transwestytów oraz osób LGBT. To naturalnie musi się zmienić, bo w PiS-owskiej dyplomacji kulturalnej nie ma miejsca na ideologię. Po dobrej zmianie instytuty polskie mają promować cztery postaci: Kopernika, Chopina, Jana Pawła II i Marię Skłodowską-Curie.

Szymański? Nie słyszałem

Wiceminister miażdżył też działalność IAM. - Ja, jeżdżąc po całym świecie, nie widzę jakiekolwiek widoczne efekty pracy tej instytucji - orzekł z właściwą nowej władzy gramatyką. Kiedy prowadząca audycję Barbara Schabowska przywołała niedawny koncert polskiej muzyki w Los Angeles, na którym Los Angeles Philharmonic - jedna z najlepszych orkiestr na świecie - wykonała premierową kompozycję Agaty Zubel oraz utwory Pendereckiego i Szymańskiego, Dziedziczak poprawił dziennikarkę, mówiąc, że chodzi chyba o Szymanowskiego. Był bardzo zaskoczony, że to jednak nie to nazwisko.

Brawurę wiceministra próbował hamować drugi gość programu, Wojciech Kolarski z Kancelarii Prezydenta RP. Wskazał powołaną przez IAM orkiestrę I, Culture [na zdjęciu], w której występują muzycy z Polski i wszystkich krajów Partnerstwa Wschodniego, jako przykład dobrego działania (36 koncertów w 15 krajach w ciągu pięciu lat istnienia). Dziedziczak upierał się jednak, że efekty działalności IAM są słabo widoczne, powołując się na opinię... Polonii. Jakby to Polonusi byli adresatem działań polskiej dyplomacji kulturalnej.

Te straszne prawa kobiet

Obserwuję polską dyplomację kulturalną od 15 lat, od powołania IAM. Teza, że polska dyplomacja kulturalna ogranicza się do promocji genderu, to manipulacja bez pokrycia w faktach.

Szukałem w programach instytutów spotkań z fundacją Feminoteka, o której z takim niesmakiem mówił Dziedziczak. Znalazłem jedno wystąpienie przedstawicielek tej fundacji zatytułowane "Prawa kobiet w Polsce: szanse i wyzwania" na konferencji organizacji kobiecych w Malmö w 2014 r.

Do "promocji genderu" od biedy można by zakwalifikować pokaz na festiwalu Stockholm Pride dokumentu o Ewie Hołuszko, działaczce "Solidarności", która zmieniła płeć. W tym samym 2014 r. IP w Sztokholmie zorganizował blisko 50 wydarzeń, w tym pokazy filmu "Papusza", koncerty Tomasza Stańki, Marcina Maseckiego czy wystawę prac Tadeusza Kantora.

Polska w Rosji, Wielkiej Brytanii, Izraelu

Insynuacjami są również zarzuty wobec IAM. Nie wiem, dokąd podróżuje Dziedziczak, ale jego obserwacje mijają się z prawdą. IAM pod kierunkiem Pawła Potoroczyna przyczynił się do zbudowania silnej marki polskiej kultury i zwiększył obecność artystów na międzynarodowych imprezach. Wymienię trzy projekty z ostatnich lat. To przegląd polskiego teatru na największym rosyjskim festiwalu Złota Maska w Moskwie, rok po katastrofie smoleńskiej. Gdy oficjalne stosunki uległy ochłodzeniu, kultura pozostała jedyną przestrzenią swobodnej rozmowy i kontaktów Polaków z Rosjanami. Dowodem tłumy na spektaklach Lupy, Jarzyny, Garbaczewskiego, Warlikowskiego w Moskwie i Petersburgu.

Drugi projekt - Polska Year!, czyli trwający rok interdyscyplinarny festiwal polskiej sztuki na Wyspach Brytyjskich, który zmodyfikował wizerunek Polaka ukształtowany przez emigrację ekonomiczną ostatnich lat. Polak w Wielkiej Brytanii nie kojarzy się już tylko z tanim pracownikiem, który zabiera pracę i świadczenia socjalne Brytyjczykom, ale z twórcą, który pokazuje swoje prace w Tate Modern czy Barbican Centre.

Wreszcie być może największy sukces IAM - Rok Polski w Izraelu, od marca 2008 do czerwca 2009 r., pierwsza tak wielka prezentacja polskiej kultury w kraju, z którym związani jesteśmy traumatyczną historią. Zamiast skupiać się na Holocauście, IAM pokazał Izraelczykom współczesne polskie kino, teatr, sztuki wizualne, literaturę. Prezentację otwierała "Madama Butterfly", koprodukcja Teatru Wielkiego i Israeli Opera w Tel Awiwie.

W wydarzeniach uczestniczyło ponad 180 tys. widzów, jak na ośmiomilionowy kraj - dużo. Polska, kojarzona w Izraelu niemal wyłącznie z Shoah, pokazała się jako miejsce żywej, współczesnej kultury i sztuki na światowym poziomie.

Dyplomacja kulturalna, głupcze!

Podobne prezentacje IAM zorganizował w 24 krajach, wzięło w nich udział ponad 14 mln widzów. Pamiętam m.in. burzliwą debatę o pamięci w polskim i rosyjskim teatrze w Moskwie, pierwszą tego rodzaju od upadku komunizmu. Pamiętam spektakl "Carmen Funebre" Teatru Biuro Podróży grany w obozie dla uchodźców w Autonomii Palestyńskiej. Byłem świadkiem naboru młodych muzyków do orkiestry I, Culture w Gruzji, Armenii i Azerbejdżanie i ich pierwszych koncertów, widziałem pokazy spektaklu "Makbet: 2008" Jarzyny na inauguracji festiwalu w Edynburgu.

Za każdym razem towarzyszyło mi poczucie dumy. Były to działania przemyślane, prowadzone we współpracy z lokalnymi instytucjami, kuratorami, autorytetami. Wypracowane przy nich kontakty procentują do dzisiaj, co pokazują np. regularne wizyty w Polsce izraelskiego pisarza Etgara Kereta czy spektakle rosyjskiego reżysera Konstantina Bogomołowa w polskich teatrach.

Nowa władza chce "mocnej reformy" IAM, jak to określił wiceminister kultury Jarosław Sellin. Dziedziczak nakreślił jej główne kierunki. Oprócz wielkiej czwórki - Chopin, Kopernik, Jan Paweł II, Skłodowska-Curie - rząd chce promować polską historię. Celem dyplomacji ma być pokazanie roli, jaką odegraliśmy w dziejach świata, łamiąc kod Enigmy i ratując Żydów.

To wszystko świetnie, nie mam nic przeciwko. Kultura to jednak przede wszystkim współczesna sztuka, film, literatura, muzyka, komiks, design, animacja, taniec, gry wideo. PiS ustami swoich przedstawicieli zapowiada demontaż dyplomacji kulturalnej i zastąpienie jej narracją historyczną skupioną na II wojnie światowej. To raczej nie wzmocni naszej pozycji w Europie Zachodniej, Chinach, Stanach Zjednoczonych.

Krajom o silnej kulturowej tożsamości możemy zaimponować współczesną, żywą kulturą, ale nie nawet najbardziej bohaterską przeszłością. Oni mają własną przeszłość i pomniki. PiS woli jednak toczyć wyimaginowaną walkę z całym światem na politykę historyczną, utrwalając wizerunek Polski jako kraju zamkniętego na współczesność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji