Artykuły

Czerwony Kapturek

Ten spektakl łatwo potraktować lekceważąco, zre­sztą większość tzw. poważnych recenzentów zrezy­gnowała z konieczności oglądania kolejnej wersji przygód Czerwonego Kapturka. Kto bowiem traktuje poważnie twórczość teatralną adresowaną do naj­młodszej widowni? Krytycy się tym nie zajmują, a same teatry uważają ją albo za obowiązek, albo też czują możliwość napełnienia teatralnej kasy, gdyż po­pyt jest ogromny więc rodzice z dziećmi przyjdą na pewno, nawet wówczas, gdy sami bez pociech do teatru nie chodzą.

Pozornie premiera w warszawskim Teatrze Wiel­kim mieści się w polityce repertuarowej tak właśnie prowadzonej przez wiele teatrów. Sięgnięto bowiem po coś, co z pewnością zapewni kasę. Któż bowiem nie zna przygód Czerwonego Kapturka i któż nie chciałby ich raz jeszcze pokazać swym dzieciom? Te zresztą również dobrze wiedzą, jak zły wilk postąpi z babcią i dziewczynką, a mimo to nieustannie śledzą przebieg akcji z ogromnym zainteresowaniem. Czyż nie jest to dowód na to, iż Charles Perrault, twórca tej bajki, był genialnym pisarzem?

W Teatrze Wielkim oglądamy baletową wersję tej bajki, co dla realizatorów spektaklu było pewnym utrudnieniem. Wszystko bowiem, co w przebiegu wi­dowiska jest ważne - zarówno treść akcji, jak i charaktery postaci - należało przekazać wyłącznie ge­stem i ruchem. A jest to wersja rozbudowana, poja­wiają się tu nowe postaci, zarówno ze świata ludzi, jak i zwierząt, co wzmacnia widowiskowość spektaklu. I co najważniejsze, proporcje między atrakcyjnością wizualną a prostotą czy raczej przystępnością zostały zachowane, tak że oglądają ten spektakl z zaintereso­waniem również najmłodsi trzyletni widzowie.

"Czerwony Kapturek" w wersji baletowej nie jest jednak tylko artystyczną ciekawostką przygotowaną, bo wypada, dla dzieci. Mamy przecież do czynienia z prapremierą polskiego baletu, z rodzimą muzyką i z rodzimą choreografią, o co w naszych teatrach ope­rowych niezmiernie trudno. Wrocławska kompozytorka, Jadwiga Szajna-Lewandowska, specjalizuje się w twórczości dla najmłodszych, więc rozumie ich możli­wości percepcyjne, tworzy zatem muzykę prostą, ryt­miczną, ale przecież niebanalną, ciekawie zinstru­mentowaną na orkiestrę i cztery głosy śpiewaków. Ale Jadwiga Szajna-Lewandowska konsekwentnie pisze utwory sceniczne, to już jej trzeci balet, i pod tym względem jest ona rekordzistką wśród współ­czesnych kompozytorów polskich.

Ułożeniem baletu zajęła się Zofia Rudnicka. Jest to jej druga pełnospektaklowa realizacja w Teatrze Wiel­kim, tak więc Rudnicka wyrasta na czołową (obok Ewy Wycichowskiej) polska choreografkę, a może i choreografa, bowiem również niewielu mężczyzn zaj­muje się w Polsce tą sztuką. Przy "Czerwonym Kap­turku" Rudnicka dodatkowo utrudniła sobie zadanie, powierzając role dzieciom, tak więc taniec musiał być znacznie prostszy, a jednak nie stał się schematycz­ny. Udało się również utrzymać ogromną dyscyplinę wszystkich wykonawców, tak więc jest to spektakl na naprawdę profesjonalnym poziomie, wobec którego nie trzeba stosować taryfy ulgowej. Ogromna w tym zasługa również samych wykonawców - uczniów warszawskiej szkoły baletowej. Być może w tej bajce występują przyszłe gwiazdy Teatru Wielkiego. Dopie­ro jednak przyszłość zweryfikuje trafność tej opinii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji