Śnieżka, karzełki i dobra zabawa
A co ważniejsze, dobra, naprawdę dobra muzyka Bogdana Pawłowskiego w widowisku baletowym Witolda Borkowskiego i Stanisława Piotrowskiego poza tytułem "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków". Gdzie? No, oczywiście w Państwowej Operetce w Warszawie. To dobrze, że autorom libretta dopomogli bracia Grimm, dzięki którym temat jest nam dorosłym, znany od dziecka, a teraz mamy okazję skonfrontowania naszych nieudolnie opowiadanych dzieciom i wnukom bajek z prawdą płynącą ze sceny na falach - powtarzam - pięknej i ambitnej muzyki. Zapewne głównym bohaterem wieczoru był Witold Borkowski, choreograf, reżyser, inscenizator tej w każdym szczególe dobrej, pełnej tempa i werwy zabawy. Jeżeli w samym zakończeniu zbliżającym się do feerii baletowej zaczęliśmy odczuwać przesyt, powodował to zapewne nadmiar wrażeń. Bo wrażeń tych było co niemiara, bawili się starzy i młodzi, pilotujący swoje podskakujące z radości i szczęścia pociechy. Ba! Dostrzec można było na wypełnionej widowni mamusie, które dopiero niebawem doczekają się pociech... przyszły i słusznie: lepiej wcześniej niż za późno dbać o umuzykalnienie dzieci.
ZE sceny oprócz muzyki i utanecznionych ruchów, wyrazistych gestów, mimiki i humoru, biła wprost w oczy bogactwem barw scenografia Anny Zaporskiej, równie znakomita jak i zaprojektowane przez nią kostiumy. Przyznaję szczerze, że bynajmniej nie odczuwałem braku śpiewu i z uznaniem powitałem ograniczenie słów do znakomicie zresztą wypowiedzianej na wstępie przez Antoniego Kłopockiego inwokacji (niedobre określenie - przecież mówił wprost do dzieci!). Bo nawet nie znając czy nie pamiętając arcysławnego filmu Walta Disneya, powitalibyśmy jak starych, miłych znajomych siedmiu krasnoludków i towarzyszącą ich pojawieniu się, bardzo zręcznie sparafrazowaną przez kompozytora melodię piosenki:
Hej-ho, hej-ho! do pracy by się szło...
JAK to dobrze, że nie jestem Wiedźmą z czarodziejskim zwierciadłem, bo nie potrafił bym odpowiedzieć na pytanie czy Wanda Górska-Ruzik - królowa Macocha, czy Hanna Rogowska - królewna Śnieżka - są "najpiękniejsze na świecie..." Oczarowały mnie obydwie! Całością strony muzycznej kierował bardzo sprawnie Zbigniew Pawelec. Słowa uznania należą się też autorom barwnego programu. Aldonie Lesikowskiej i Jakubowi Erolowi.
,,Murowane 500 przedstawień!" - powiedziałem przy pożegnaniu dyrektorowi i kierownikowi artystycznemu - Ryszardowi Pietruskiemu.