Artykuły

W służbie teatru

Krzysztof Orzechowski, od 1999 roku kierujący Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, postanowił dołączyć do grona tych dyrektorów owej sceny, którzy opublikowali pamiętniki - o książce pisze Rafał Węgrzyniak w miesięczniku Nowe Książki.

Pierwszym był Józef Kotarbiński. Pozostawił niedokończone opisy kronikarskie sześciu sezonów krakowskich, "W służbie sztuki i poezji", wydane w roku 1929. Jego śladem poszli Ludwik Solski, jako autor powstałych na podstawie rozmów "Wspomnień", oraz Bronisław Dąbrowski, który napisał trzytomową autobiografię "Na deskach" świat oznaczających.

Dzieło Orzechowskiego, przez niego charakteryzowane we wstępie jako "wspomnienia dygresyjne", ma luźną kompozycję i pozbawione zostało porządku chronologicznego. Zawiera natomiast elementy opowieści rodzinnej, reminiscencji związanych z podróżami, podsumowania aktorskich, reżyserskich i dyrektorskich dokonań, pamfletu na stosunki panujące w środowisku teatralnym czy polemik. Podróż do kresu pamięci w znacznym stopniu jest również albumem. Zawiera mnóstwo fotografii z rodzinnych archiwów i ze zbiorów autora własnoręcznie przez niego opisanych.

Urodzony w Toruniu w 1947 roku. Mimo iż dorastał w Warszawie, studia aktorskie rozpoczął w 1966 w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Po uzyskaniu dyplomu (1970) wrócił do Warszawy i bez powodzenia grywał drobne role w Komedii, a potem w Teatrze Dramatycznym pod dyrekcją Gustawa Holoubka. W 1982 roku ukończył więc studia reżyserskie w warszawskiej szkole teatralnej, z którą jest związany do dzisiaj jako wykładowca. Ale kariery nie zrobił też jako reżyser. Od 1997 kierował jednak w Krakowie Bagatelą, a dwa lata później wygrał konkurs na dyrektora tamtejszego Teatru im. Słowackiego co najmniej od pięciu dekad działającego w cieniu Starego Teatru.

Kierując Teatrem im. Słowackiego stara się realizować program w zasadzie konserwatywny, choćby z pomocą dramatopisarza i reżysera Macieja Wojtyszki, który napisał patetyczne Posłowie do książki, sugerujące, że jej autor pełni "służbę". Lecz w dyrektorskim dorobku Orzechowskiego próżno szukać wybitnych dokonań, jest on natomiast pełen niekonsekwencji i wątpliwych kompromisów. Dość, że w marcu 2001 z okazji stulecia prapremiery "Wesela" jakoby nie znalazł reżysera gotowego wystawić dramat Stanisława Wyspiańskiego i sam przygotował na widowni jego pretensjonalną dekonstrukcję: "Serce moje gram". Podobnie w listopadzie 2007, z okazji stulecia śmierci Wyspiańskiego, zainscenizował kompilację jego listów i sztuk zatytułowaną Zaduszki. Wreszcie w kwietniu 2013 wprowadził do repertuaru teatru krakowskiego, grany na kameralnej scence w Miniaturze i oparty na fragmentach "Wesela", monodram "Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi". Z kultywowaniem tradycji takie postępowanie - moim zdaniem - niewiele ma wspólnego.

Orzechowski demonstruje nieco nonszalancki stosunek do własnej biografii. Napomyka, że pod koniec studiów w krakowskiej PWST został członkiem PZPR, wprowadzony do partii bodaj przez aktora ze Starego Teatru i namówiony przez ciotkę, Halinę Bortnowską, będącą wówczas sekretarzem redakcji katolickiego "Znaku". Utrzymuje, że do PZPR należał krótko i był biernym członkiem. Lecz dzięki temu posunięciu uniknął później "lustracyjnego stresu", bo zaczął otrzymywać paszport umożliwiający zagraniczne wojaże i przestał być nękany przez funkcjonariuszy sb. Szkoda, że autor nie podał bardziej precyzyjnie czasu i miejsca swego wstąpienia do PZPR. Powinien także ujawnić, kiedy przestał być członkiem partii, bo raczej nie po sierpniowej rewolcie i powstaniu ruchu "Solidarność", skoro w stanie wojennym był negatywnie nastawiony do bojkotowania przez środowisko aktorskie mediów i reżyserował na scenach kierowanych przez dyrektorów popierających władze PRL-u.

Osobliwie traktuje we wspomnieniach Orzechowski swych oponentów, bo przemilcza ich tożsamość. Na trzech stronach polemizuje z wydaną w 2014 monografią Anny Woźniakowskiej "Kraków zasługuje na operę", nie podając nazwiska autorki ani tytułu książki. Podobnie deprecjonuje głośne przedstawienia teatralne z ostatnich sezonów, nie ujawniając nazwisk ich reżyserów, jak w przypadkach wrocławskiej "Kartoteki" Tadeusza Różewicza w ujęciu Michała Zadary lub poznańskich "Dziadów" Adama Mickiewicza w inscenizacji Radosława Rychcika.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji