Artykuły

Warszawa. Artur Ruciński zaśpiewał w Metropolitan Opera

Baryton Artur Ruciński zadebiutował w piątek na scenie nowojorskiej Metropolitan Opera w roli Konsula Sharplessa w "Madame Butterfly" Pucciniego. To ukoronowanie jego zagranicznej kariery. 3 kwietnia Ruciński zaśpiewa koncert w Teatrze Wielkim w Poznaniu.

Polaka obsadzono we wznowieniu "Madame Butterfly", którą inscenizował Anthony Minghelli. Ten głośny reżyser i producent filmowy ("Angielski pacjent", "Utalentowany pan Ripley", "Wzgórza nadziei") zrealizował słynną operę Pucciniego w Royal Opera House w Londynie, a następnie w Nowym Jorku - dwa lata przed swoją śmiercią w 2008 r. To jedno z ukochanych przedstawień operowych nowojorczyków wróciło na afisz na dwa miesiące, będzie również pokazywane w cyklu satelitarnych transmisji z Met "Live in HD" (w Polsce emitowane będzie 2 kwietnia).

Artur Ruciński kilkakrotnie podchodził do debiutu w Metropolitan Opera (Met). W 2014 r. miał wystąpić w partii Walentego w "Fauście" Charlesa Gounoda, ale produkcję tej opery odwołano. W Met znano już głos Rucińskiego, gdyż dwa lata wcześniej, po swoim debiucie w Los Angeles, wziął udział w audycji, czyli rodzaju operowego castingu, do którego zaprosił go dyrektor generalny nowojorskiej sceny Peter Gelb.

Rola Sharplessa jest niewielka, ale istotna pod względem dramaturgicznym. Amerykański Konsul, starszy mężczyzna, jest w operze Pucciniego niczym wyrzut sumienia. Sharpless najpierw ostrzega swego młodszego kolegę, cynicznego oficera Pinkertona przed zawarciem papierowego małżeństwa z 15-letnią Japonką Cio Cio San, bo dziewczyna jest w młodzieńcu naprawdę zakochana, później zaś opiekuje się nią i jej synem. Nie jest jednak w stanie zapobiec samobójstwu Cio Cio San, gdy ta się dowiaduje, że Pinkerton ożenił się z inną kobietą, Amerykanką Kate.

Z Warszawy do Berlina i Daniela Barenboima

Ruciński rozpoczął karierę wokalną w 2002 r. w Operze Narodowej w Warszawie i będąc solistą tego teatru, wystąpił w wielu spektaklach Mariusza Trelińskiego. Treliński równo rok temu zadebiutował w Met jako reżyser dyptykiem "Jolanta/Zamek Sinobrodego" i ma tam wysokie notowania (na jesień szykuje inscenizację "Tristana i Izoldy" Wagnera, którą wcześniej, w czerwcu, pokaże w Warszawie).

Najpierw Ruciński był Eugeniuszem Onieginem w "Onieginie", później Księciem Jeleckim w "Damie pikowej" Piotra Czajkowskiego i Konsulem Sharplessem w "Madame Butterfly" - w tej roli zadebiutował właśnie u Trelińskiego. Rudziński śpiewał w spektaklach najlepszych reżyserów, m.in. Achima Freyera (Papageno w "Czarodziejskim flecie" Mozarta) i Roberta Wilsona (Walenty w "Fauście" Gounoda) - wyróżniał się piękną barwą głosu, doskonałym opanowanie warsztatu wokalnego (śpiew na długim oddechu) i dobrą prezencją sceniczną.

Kariera międzynarodowa była kwestią czasu. Zaczęła się błyskotliwie partią Oniegina w berlińskiej Staatsoper pod batutą Daniela Barenboima. Polski baryton przeszedł przez najważniejsze europejskie teatry operowe, m.in. Teatro Liceu w Barcelonie, Opera Bastille w Paryżu, Bayerische Staatoper w Monachium, La Scala w Mediolanie, Teatro la Fenice w Wenecji i Teatro di San Carlo w Neapolu, Arena di Verona. Zdarzało się, że występował u boku rodaków, m.in. Piotra Beczały.

Idealny zastępca Placido Domingo

Do sztandarowych ról Rucińskiego należą Oniegin i Don Giovanni, ale coraz częściej postrzega się go jako wyśmienitego wykonawcę ról w operach Giuseppe Verdiego, a o tzw. głosy verdiowskie jest dziś trudno. Kolosalnym sukcesem okazało się zastępstwo za Placido Domingo w roli Hrabiego Luny w "Trubadurze" Verdiego - Rudziński wszedł wówczas na sam szczyt, śpiewał na Festiwalu w Salzburgu u boku Anny Netrebko, w wizjonerskiej inscenizacji Alvisa Hermanisa, pod batutą Daniele Gattiego. Recenzenci napisali wówczas o "zastępstwie idealnym" i Rucińskim jako "urodzonym verdiowskim barytonie".

Metropolitan Opera była zawsze otwarta na polskich śpiewaków. Od końca XIX w. Amerykanie frenetycznie oklaskiwali braci Jana i Edwarda Reszke, Adama Didura, Marcelinę Sembrich-Kochańską, Felicję Kaszowską, Teresę Kubiak, Stefanię Toczyską, Hannę Lisowską, Zdzisławę Donat, a ostatnio Ewę Podleś, Aleksandrę Kurzak, Piotra Beczałę, Mariusza Kwietnia i Andrzeja Dobbera. Mniej szczęścia mieli reżyserzy (w latach 1917-20 głównym reżyserem Met był Ryszard Ordyński; kolejny Polak, Mariusz Treliński, pojawił się tam niespełna sto lat później) i kompozytorzy - Metropolitan wystawiła tylko jedną polską operę, "Manru" Ignacego Jana Paderewskiego.

3 kwietnia w Teatrze Wielkim w Pozaniu Artur Ruciński wystąpi z jedynym koncertem w Polsce: wykona arie z oper Verdiego, Wagnera, Donizettiego, Bizeta. Towarzyszyć mu będzie solistka Małgorzata Olejniczak-Worobiej i orkiestra Teatru Wielkiego w Poznaniu pod dyrekcją Gabriela Chmury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji