Artykuły

Pytania bez odpowiedzi

"...coś jeszcze musiało być" na podstawie opowiadań Hanny Krall w reż. Izabelli Cywińskiej w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.

Izabella Cywińska wprowadza na scenę duchy tych, którzy żyli w dawnych polskich miasteczkach, czytali torę, kochali i tracili najbliższych.

Wrażliwość, prostota, a może nawet asceza łączą autorkę i reżyserkę. Nie sposób więc, by na scenie Teatru Żydowskiego nie spotkały się Izabella Cywińska i Hanna Krall. Ale dopiero dziś w sztuce pod tytułem "...Coś jeszcze musiało być" Cywińska dokonała adaptacji dla Teatru Żydowskiego kilku opowiadań Hanny Krall, złożonej niemal w całości z pytań. Bo to, co opisuje Krall, jest jednym wielkim pytaniem: czy to mogło się zdarzyć naprawdę?

W "Hipnozie" poszczególne rozdziały to ślad minionych czasów: ...był chłopiec, ...była rodzina, ...był cadyk, ...byli uczeni, ...byli Żydzi w Polsce. W XV wieku było ich 30 tysięcy, w XIX - dwa miliony, w drugiej połowie XX wieku - 20 tysięcy. Izabella Cywińska wprowadza na scenę duchy tych, których nie ma. I na tej scenie inicjuje spór o prawo do sądzenia winy w czasie wielkiej próby. Ten spór prowadzą reżyserka i aktorzy. Pojawia się nawet Cadyk z Kocka wprost z XIX wieku. Są i ci, którzy wracają do domów, gdzie mieszkali. I jest Apolonia Machczyńska, która dla ratowania własnych dzieci zdradziła Niemcom miejsce kryjówki Żydów. Tych, których od lat ukrywała.

Apolonia Machczyńska, zwana Polą, prawnuczka powstańców styczniowych z Wołynia, matka trojga dzieci, która w Kocku ukrywała dwudziestu pięciu Żydów. Potem szukała bezskutecznie kryjówki dla siebie i swoich dzieci. Chodziła od domu do domu z opuszczoną głową, z rozwiązanym sznurowadłem w jednym bucie. Za stodołą, na Kolonii Annopolskiej trzej Żydzi wykopali grób dla siebie i dla Apolonii. Co jeszcze można dodać? Zdaniem realizatorki przywołany jest tu temat winy "niezarzucalnej". Nie można jej zarzucić, bo komu i za co? Nie można za nią ukarać, bo jak? Nosi się ją w sobie przez całe życie. I jest to ciężar, którego pozbyć się nie można. Nie ma jej początku, nie ma jej końca. Jak pisze Hanna Krall: "Tutaj nigdy nie było początków. Tu były końce. Jakby ta ziemia do niczego innego niż klęska i śmierć się nie nadawała". Ten spektakl to pytania bez odpowiedzi. To materiał do refleksji, nie do pojęcia. To spotkanie dwóch indywidualności, które inspirują nas do spojrzenia wstecz i do spojrzenia w przód.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji