Artykuły

Wenecki Karnawał pana Turka

Barwne stroje, karnawałowy nastrój i obłędna muzyka Gioacchina Rossiniego. Na premierę Turka we Włoszech w reżyserii Włodzimierza Nurkowskiego zaprasza Opera Krakowska.

Prześladowano Rossiniego za Turka we Włoszech. Mediolańczycy zarzucali mu łudzące podobieństwo do Włoszki w Algierze i kręcili nosem na współpracę kompozytora przy tworzeniu libretta z anonimowym pomocnikiem. Operę w 1814 r. w La Scali przyjęto bez aplauzu. Nie pomogła nawet doskonała rola Filippa Galii w partii Selima — po zaledwie kilku spektaklach na długi czas o operze zapomniano. W Polsce gościła m.in. w Warszawie (1824), a potem, prawie dwa wieki później, w Poznaniu (1992) i ponownie w stolicy (1999). Opera buffa [opera komiczna, do której zaliczany jest Turek we Włoszech — przyp. red.] w reżyserii Włodzimierza Nurkowskiego, znanego publiczności m.in. z przygotowania Ariadny na Naxos Richarda Straussa i Cabaretu lunaire będzie dopiero trzecią inscenizacją spektaklu w powojennej Polsce.
 

Rozmowa z Włodzimierzem Nurkowskim, reżyserem Turka we Włoszech

Marta Gruszecka: Turek we Włoszech rzadko gościł na polskiej scenie. W marcu w Operze Krakowskiej będzie to dopiero jego trzecie wystawienie w powojennej Polsce. Dlaczego?

Włodzimierz Nurkowski: To jedna z nielicznych oper buffa — gatunku, który jest dość trudny. Rzadko w operze zdarza się takie nasycenie skomplikowanych technicznie partii i ansambli. Trudno jest wyśpiewać w tak zawrotnym tempie ogromną ilość nut i jeszcze zadbać o to, by był w tym walor artystyczny.

Dlaczego Turek...?

O Turku we Włoszech rozmawialiśmy w gronie kolegów od wielu lat. Ta opera mnie uwiodła. Jej specyficzny charakter, odmienność, niezwykłe poczucie humoru, nieprawdopodobna wirtuozeria. I ruchliwość muzyki Rossiniego, do której chce się tańczyć.

Oglądał pan inne inscenizacje tej opery?

Zawsze przed rozpoczęciem pracy nad spektaklem staram się wszystko obejrzeć. Przede wszystkim po to, by zdobyć jakąś wiedzę — na przykład na temat tego, czego nie należy robić. Dlatego starałem się zrobić tę operę tak, by nikt się nie nudził. W naszej inscenizacji nie ma ani jednego momentu statycznego, dużo się dzieje. Ważna jest nieustająca narracja.

Jaka jest krakowska wersja Turka...?

Nasz spektakl rozgrywa się w Wenecji w czasie karnawału. To chwyt inscenizacyjny, który uruchamia motorykę wszystkich zdarzeń. Karnawał wenecki jest nośnikiem, który ma pociągnąć brawurę tego libretta. Od początku jest hucznie, wszyscy soliści są przebrani w piękne stroje. Świętujemy karnawał — czas, kiedy wszystko odwraca się do góry nogami i uruchamia mechanizm przyzwalający na odreagowanie. Normy się poluzowują.

Kim jest pana Turek?

Główny bohater przyjechał do Europy „na dziewczyny". Chce poszaleć, dobrze się bawić... Widzowie będą zachwyceni. Nie mamy żadnych górnolotnych misji, ewidentnych podtekstów, nie dzielimy się traumami. Podtekst jest bardzo dyskretny — to sztuka z morałem wstawionym w cudzysłów i jeszcze ze znakiem zapytania (za sprawą finałowej sceny). Można oddawać się breweriom, rozpuście, na czas karnawału zawiesić normy codziennego życia, ale kiedy karnawał się skończy, to nagle się okazuje, że można wszystko stracić...

OPERA
Na premierowy pokaz Turka we Włoszech biletów już nie ma. Kolejne spektakle 5, 6 i 8 marca oraz 20 i 22 maja o godz. 18.30 na Dużej Sali Opery Krakowskiej (Lubicz 48). Bilety na stronie opera.krakow.pl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji