Artykuły

Triumf opery

Polską prapremierę naj­nowszej opery Krzysztofa Pendereckiego poprzedzała sława ubiegłorocznego przedstawienia w Salzburgu pokazywanego później w Operze Wiedeńskiej. Bardzo pochlebne recenzje, entu­zjazm publiczności jak gdy­by sugerowały sposób przy­jęcia dzieła w Poznaniu. "Czarna maska" broni się jednak sama, choć ta opera to utwór odmienny od tego, co ostatnio prezentował Krzysztof Penderecki.

Po okresie muzyki o niesły­chanym napięciu emocjonal­nym, nazywanej postromantyczną, przedstawił dzieło, w którym żywioł muzyczny zhar­monizowany jest z precyzją konstrukcyjną, subtelność dźwięku z potęgą jego brzmie­nia.

Penderecki długo szukał od­powiedniego dla siebie libret­ta. Jego wybór padł wreszcie na zapomnianą jednoaktówkę Gerharda Hauptmanna. Nastąpiło tu rzadko spotykane w operze pełne zsynchronizowa­nie słowa i muzyki. Dźwięk muzyczny jest ilustracją teks­tu, ale też kreatorem narasta­jącego dramatu. Ten dialog o tolerancji toczący się w do­mu śląskiego burmistrza po wojnie trzydziestoletniej wy­pełnia tylko podstawową wars­twę sztuki. W miarę rozwoju akcji równie istotne staje się to, co dzieje się wokół domu burmistrza, wreszcie to, co zachodzi w samych bohaterach. Stopniowo odsłaniane powią­zania, napięcie rodzące się między postaciami, skrajny pesymizm uwieńczony fina­łowym tańcem śmierci - to wszystko zostało wydobyte z tekstu dzięki muzyce. Obcuje­my z autentycznym dramatem muzycznym, ale odnajdujemy w nim również elementy god­ne wielkiej opery, takie jak ogromna aria głównej bohater­ki, Benigny, jak wspaniale brzmiące chóry czy precyzyj­nie rozpisane sceny ansamblowe, będące z reguły najsurowszym sprawdzianem dla każ­dego twórcy, który próbuje zmagać się z materią dzieła operowego.

"Czarna maska" ma swój niepowtarzalny klimat wyczu­walny od pierwszych taktów orkiestrowego wstępu zapo­wiadającego przyjazd gościa, który w domu burmistrza pchnie lawinę zdarzeń, aż do finałowego tańca śmierci. Ry­szard Peryt, czołowy wizjoner polskiego teatru operowego, tym razem okazał niezwykłą dyscyplinę wobec wskazówek kompozytora, tworząc precy­zyjnie prowadzony spektakl w mrocznej scenerii zaprojekto­wanej przez Ewę Starowieys­ką.

Polska prapremiera nowej opery Krzysztofa Pendereckie­go jest niewątpliwym sukcesem Teatru Wielkiego w Poznaniu, który potrafił zapewnić bardzo wyrównany zespół dla tego trudnego przedsięwzięcia.

Wśród wykonawców trzeba jednak wyróżnić Ewę Werkę w jakże skomplikowanej ak­torsko i muzycznie roli Beni­gny, Radosława Żukowskiego jako kupca Lowel Perla i oczywiście Mieczysława Dondajewskiego, który przygoto­wał muzycznie poznańskie przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji