Artykuły

Zgadnij, kto do nas przyszedł, czyli trudna lekcja tolerancji

- Terrence McNally portretuje w pigułce rewolucję, która przez ostatnich kilkanaście czy dwadzieścia lat dokonała się za oceanem. Michael wspomina czasy, kiedy całe środowisko było piętnowane - od gejów odwracały się nawet ich rodziny - o premierze "Matek i synów" w Teatrze Polonia mówi aktor Paweł Ciołkosz.

W nowojorskim apartamencie dwóch homoseksualistów pojawia się "stara suka z Dallas, która nienawidzi gejów" - jak określiła to Krystyna Janda. Wydaje się, że z tego spotkania nie może wyniknąć nic dobrego.

- Faktycznie, to określenie zapowiada niezły thriller. Jednak oprócz dreszczy widz może się spodziewać innych doznań, bo spotkanie okaże się również bardzo oczyszczające i chyba dla całej trójki będzie czymś w rodzaju rachunku sumienia. Pani Gerard niespodziewanie odwiedza Michaela, który przed kilkunastu laty był partnerem jej zmarłego na AIDS syna. Próbuje znaleźć odpowiedzi na pytania, które nie dają jej spokoju. Nigdy nie pogodziła się z homoseksualizmem Andre, z tym, że zabiło go AIDS, choroba dziesiątkująca wówczas środowiska gejowskie. Bunt i niezgoda, które w sobie nosi, budzą w niej poczucie winy. Winnych szuka również w naszym domu. - Kiedy Andre wyjeżdżał z Dallas do Nowego Jorku, żeby zostać aktorem, nie był gejem. Dopiero tam coś go zmieniło - powie do mnie pani Gerard. "Przez kogoś stał się gejem". Sądzę, że szuka również usprawiedliwienia i akceptacji, szuka jej w naszych oczach - homoseksualnego małżeństwa z sześcioletnim synem. To spotkanie rzeczywiście brzmi wybuchowo.

A w jaki sposób jest ono ważne dla twojego bohatera?

- Michael naprawdę kochał Andre, który umierał na jego rękach. Ta strata była ogromnym przeżyciem, tragedią, zwłaszcza w tak trudnych dla środowiska homoseksualistów czasach. Rozmowa z panią Gerard stanowi dla Michaela niełatwą próbę zamknięcia pewnego rozdziału, powrotu do tamtych czasów, do człowieka, którego nigdy nie usunął ze swojego serca. Andre pozostanie na zawsze częścią jego życia, jego osobowości. Nawet wybór nowego partnera, Willa, mężczyzny o podobnym charakterze, wydaje się konsekwencją tamtego uczucia. Związek Michaela i Willa to prawdziwe i dojrzałe uczucie, prawdziwa miłość.

W ramach przygotowań do roli w końcu udało mi się obejrzeć "Tajemnicę Brokeback Mountain". Ilość testosteronu, którą emanowały role Heatha Ledgera oraz Jake'a Gyllenhaala jest powalająca, a przecież to historia o dwóch homoseksualistach. Myślę, że chodzi o intensywność i prawdziwość emocji. Mam nadzieję, że w naszym spektaklu będzie podobnie. W apartamencie na Manhattanie tworzymy z Willem prawdziwy dom, wspólne życie i dziecko, wokół którego wszystko się kręci - to bardzo przemyślane i dojrzałe decyzje.

To, że bohaterowie mogą mieć dziecko, pokazuje, jaką drogę przeszli homoseksualiści w Stanach Zjednoczonych. Losy Michaela pozwalają autorowi opowiedzieć o straconym pokoleniu ery AIDS i zaznaczyć kolejne kamienie milowe emancypacji mniejszości seksualnych.

Terrence McNally rzeczywiście portretuje w pigułce rewolucję, która przez ostatnich kilkanaście czy dwadzieścia lat dokonała się za oceanem. Michael wspomina czasy, kiedy całe środowisko było piętnowane - wystarczy przypomnieć sobie "Filadelfię" z Tomem Hanksem, od gejów odwracały się nawet ich rodziny. Dookoła wszyscy umierali. Ludzie o tym mówili, ale nikt nic nie robił - to fragment z jednego z moich monologów. - Nie zasługiwaliśmy na godność zawarcia związku małżeńskiego. I może dlatego pojawiło się AIDS - powie w pewnym momencie Michael do pani Gerard. To bardzo celne spostrzeżenie, które pozwala wiele zrozumieć. Zestawienie wspomnień z tym, jak to wygląda dziś, udowadnia, ile zmieniło się w ludziach, w ich myśleniu, tolerancji. Ta sztuka jest bardzo potrzebna. Powinniśmy o tym mówić. Tolerancja to przecież obszerne pojęcie, choćby w kontekście dzisiejszych wydarzeń i tematu imigrantów

Znaczna część polskiego społeczeństwa niestety wciąż postrzega homoseksualne relacje jako wynaturzenie czy fanaberię. Może warto spojrzeć na to bez uprzedzeń i dostrzec szczere uczucie, prawdziwą miłość pomiędzy dwojgiem ludzi tej samej płci. To nie może pozostawać tematem tabu, powinno być naturalne i normalne. Pierwszy krok to przestać bać się o tym mówić.

A jak wygląda współpraca z Krystyną Jandą, która jest przecież osobą charakterną, a tu nie dość, że taką kobietę gra, to jeszcze sama reżyseruje - zostaje w ogóle miejsce na jakieś negocjacje?

- Musi, inaczej mijałoby się to z celem. W końcu w tym zawodzie chodzi o to, by tworzyć, a nie tylko odtwarzać czy powtarzać. Mam przyjemność po raz kolejny pracować z panią Krystyną i za każdym razem wrażenia pozostają jak najlepsze. To wspaniała artystka, ale również fachowiec. Potrafi stworzyć konstrukcję spektaklu na rytmie, w obrazie, ale to naszym zadaniem jako aktorów jest wypełnić ten szkic odpowiednimi barwami. Nie znaczy to oczywiście, że odbywa się to bez uwag czy wskazówek reżysera. Bardzo przemyślane zdają się też być wybory obsadowe pani Krystyny. Aktorzy charakterologicznie czy fizycznie zazwyczaj bardzo pasują do granych postaci. W postaci Michaela znajdziemy duże pokłady wrażliwości, a ja chyba takim człowiekiem właśnie jestem. Pani Krystyna widać postrzega mnie w podobny sposób i pewnie stąd ten wybór. Za co dziękuję.

Wrócę jeszcze do wątku grających reżyserów. Zawsze zastanawiało mnie, jak to łączenie dwóch ról wygląda z perspektywy pozostałych aktorów. Czy ty czujesz, kiedy masz przed sobą partnerkę, a kiedy reżysera?

- Tak, można to wyczuć. To wszystko jest w oczach pani Krystyny. Kiedy jesteśmy wspólnie na scenie, pojawia się często to charakterystyczne spojrzenie, które analizuje każde moje słowo, ruch, pauzy czy głośność mówienia. Na szczęście nauczyłem się w tych momentach wewnętrznie uśmiechać, zamiast spinać. Teatr Polonia to wspaniałe miejsce. Jego magia sprawia, że czuję się tu swobodnie, włącza się samodyscyplina, dookoła życzliwi ludzie. To dobre miejsce, żeby tworzyć.

Premiera "Matek i synów" 28 kwietnia. Kolejne spektakle codziennie do 5 maja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji