Artykuły

Rozróba w chlewiku

Chlewik, gnojówka i gzy - to części tradycji, której wierne są w życiu świnki z nowego przed­stawienia Teatru "Pinokio" w Łodzi. Skupione tylko na tym, co znajduje się przed ich ryjkami, nie kłopoczą się my­ślami o przyszłości i nie bardzo chcą (z jednym wyjątkiem) do­strzec zbliżające się niebezpie­czeństwo - pustoszącego kur­niki wilka. "Świnki 3", czyli adaptacji bajki braci Wilhelma i Jacoba Grimm, podjął się Łu­kasz Bzura, jeden z czołowych aktorów "Pinokia", debiutując jednocześnie jako reżyser.

W nowej roli Bzura odnalazł się całkiem dobrze, zwłaszcza (co naturalne) w sferze zadań aktorskich. Najpierw jednak udała się rzecz podstawowa - sięgnięcie po konwencję we­sternu (ulokowanie akcji na amerykańskiej prerii - między chlewem a kurnikiem, wystyli­zowanie postaci na westerno­we typy, w sferze muzycznej - sięgnięcie po piosenki coun­try ) wyszło bardzo naturalnie i z korzyścią dla potoczystości narracji. Amerykańskie stany pustoszy z kur budzący grozę "zabijaka", nie oszczędza tak­że kogutów-szeryfów, po któ­rych zostają (dosłownie) kupki kolorowych piór.

Świetnie spisali się aktorzy, zwłaszcza aktorki animujące muppety świnek: chronicznie zasypiającej (Hanna Matusiak), cherlawej kujonki (Małgorzata Krawczenko) i pulchnej miłoś­niczki pochłaniania pokarmów (Żaneta Małkowska) - nie tylko na poziomie mimiki lalek, ale poruszania całymi postaciami. Wiele jest indywidualnych scen ujmujących dbałością o szcze­gół, np. nieprzerwane układa­nie się do snu pierwszej świn­ki, przeglądanie książek i prze­mieszczanie się po drewnianej podłodze i dachu zbudowane­go domu drugiej. Dziwić to nie powinno, bo Bzura (podobnie pracujący z nim aktorzy) jest lalkarzem wszechstronnym i doświadczonym - to w sposób naturalny zaprocentowało.

Konwencja westernu skło­niła reżysera do wprowadzenia pilnujących kur kogucich sze­ryfów, z których każdy (animu­je je Łukasz Batko) ma inną oso­bowość i inaczej postrzega zagrożenie ze strony wilka (nim stanie się jego ofiarą). Zbędnym pomysłem jest mało komuni­katywne wtrącanie przez pier­wszego z nich angielskich słów. W budowaniu postaci też to nie pomaga (da się za to wychwy­cić naginanie gramatyki do rymów: "ogłaszam kłopoty dla stanu Dakoty").

"Świnki 3" dobrze przeszły przez większe zmiany w fabu­le bajki (np. odejście od budo­wania przez świnki trzech róż­nych domów na rzecz jednego - co początkowo się nie udaje) i zmianę zakończenia, w któ­rym to wilk (Piotr Osak) nie ro­bi sobie krzywdy, tylko... dosta­je ryjka. Ukłonem w stronę Ji­ma Hensona, twórcy i animato­ra "The Muppet Show", o któ­rym z atencją mówi Łukasz Bzura, jest igranie z konwencją bajki przez "dopisanie" śwince-kujonce wiedzy o naturze wil­ków - zaczerpniętej "z klasyki literatury".

Większe zastrzeżenia budzi kilka uproszczeń dramaturgicz­nych. Na przykład gdy wilk ot tak, z marszu, zwierza się, że nie chce żyć, bo bez własnego stada jest z niego zwykły kun­del. Albo piosenki (z tekstami Konrada Dworakowskiego, dy­rektora Teatru) korespondują­ce z dodanym - i wypadającym w sposób dość wymuszony - wątkiem wegetariańskim, np. z "uświadamiającą" piosenką "Łańcuch pokarmowy" o mało logicznym refrenie: "Jak kogoś lubisz, / to kogoś zjadasz, bo ta­ki ktoś / smakuje ci". Muzyku­jąc i śpiewając a cappella (w tym w wielogłosie połączonym z animacją lalek) aktorzy "Pi­nokia" niedoróbki te maskują, a muzyka autorstwa Piotra Osaka do tego stopnia porywa z foteli małych widzów, że cza­sem trzeba te fotele po spekta­klu naprawiać...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji