Artykuły

W poszukiwaniu bohatera pozytywnego

Pojęcie "dramatu produkcyjnego" czy ogólnej "sztuki produkcyjnej" nierozłącznie zwią­zane jest z okresem schematyz­mu w literaturze, jaki miał miejsce od końca lat czterdzie­stych, do połowy pięćdziesią­tych. Z tamtego okresu przeję­liśmy także pogardliwe określenie "produkcyjniak" dla utworu, w którym akcja miała miejsce w zakładzie przemysłowym, a głównymi problemami było do­trzymanie planu i wytropienie wroga, sabotującego robotę. Od­cień pogardy, zawarty w tym określeniu, zwykle miewał uza­sadnienie: "sztuka produkcyj­na", jak chyba żadna inna, po­datna była na schematy sytua­cyjne i psychologiczne, na dzie­lenie ludzi na "dobrych" i "złych" według nazbyt prostych kryteriów, wreszcie na frazes i stereotyp myślowy i językowy. Nic więc dziwnego, że przeła­manie schematyzmu przyniosło w efekcie niemal całkowity zanik twórczości "produkcyjnej"; zbyt wiele wiązało się z nią niedobrych doświadczeń. Dopie­ro niedawno tematyka ta zaczę­ła powracać na karty książek, sceny teatrów i ekrany kin. Oczywiście w zupełnie innym, odmienionym kształcie, w for­mie znacznie pogłębionej, z wybiciem na plan pierwszy pro­blemów międzyludzkich, jakie stwarza przemysł, produkcja. Nie da się ukryć, że nie są to problemy efektowne ani słowa, brzmiące pięknie i patetycznie. Ale przecież, te właśnie proble­my i te konflikty są nieomal główną osnową życia współczes­nego człowieka, spędzającego dużą część dnia w zakładzie pracy. Tu zresztą - na marginesie - nasuwa się inne spostrzeże­nie. Otóż przez długi czas pano­wało przekonanie, że na przy­kład robotnik zakładów metalo­wych o niczym tak nie lubi czy­tać, jak o spuście surówki, zaś inżyniera przemysłu chemiczne­go najbardziej pasjonują filmy osnute wokół syntezy kwasu azotowego. Są to mniemania błędne. Człowiek, szczególnie ciężko pracujący, szuka w sztuce oderwania od konkretnych zagadnień produkcyjnych, któ­rym poświęca czas i uwagę w godzinach pracy. Oczekuje od sztuki czegoś więcej. Czy dyskredytuje to całkowi­cie "tematykę produkcyjną" w sztuce? Oczywiście, że nie. Cho­dzi bowiem o to aby na pierw­szym planie znalazł się czło­wiek, konkretny bohater, dla którego problemów - mających charakter ogólnoludzki, uniwer­salny - przemysł i produkcja są tłem i pretekstem, tak samo dobrym, jak każdy inny, tyle, że współczesnym, aktualnym i ob­chodzącym niemal każdego. Schematyczna twórczość "pro­dukcyjna" spychała bohatera na plan dalszy, odmawiała mu ży­cia prywatnego, czyniła z boha­tera pozytywnego wcielenie wszelkich cnót, a z negatywne­go - potwora, szwarccharakter bez najmniejszego jaśniejszego odcienia. Jak wiadomo, w życiu nie ma ani bohaterów zdecydo­wanie pozytywnych, ani równie jednoznacznie negatywnych - są ludzie, ze swoimi rozterkami i troskami stawiani przed trud­nymi moralnymi i ideowymi wyborami, ludzie, których prawdziwa psychologia daleko wy­kracza poza czarno-biały sche­mat. A przez to jest nieporów­nanie bardziej godna zaintereso­wania sztuki. Toteż autorzy, próbujący współcześnie rehabilitacji gatun­ku produkcyjnego, właśnie czło­wieka stawiają w centrum uwa­gi. Ich twórczość jest wiec po­szukiwaniem współczesnego bo­hatera pozytywnego, człowieka naszej epoki, który wśród trud­nych wyborów potrafiłby zająć najtrafniejszą - z moralnego, ludzkiego punktu widzenia - postawę.

Próbę taką podjął radziecki dramaturg Ingatij Dworiecki, pisząc sztukę "Człowiek zni­kąd", wystawiona aktualnie przez warszawski Teatr Dramatyczny, w przekładzie Jerzego Koeniga i opracowaniu drama­turgicznym Gustawa Holoubka. Tytułowym "człowiekiem zni­kąd" jest w sztuce Dworieckiego inżynier, który zmienia pracę (nawiasem mówiąc - bez po­zwolenia dotychczasowych pra­codawców, co ściąga na niego dodatkowe kłopoty), zafascyno­wany możliwościami poczynie­nia radykalnych zmian na lepsze w nowoczesnym, lecz kule­jącym zakładzie metalurgicz­nym. Nie bardzo wiemy nawet,co ten zakład produkuje, ważne są bowiem postawy ludzi, a na­de wszystko postać głównego bohatera, inżyniera Czeszkowa, która jest propozycją współczes­nego pozytywnego bohatera, człowieka wewnętrznie skompli­kowanego, o pogmatwanej sy­tuacji życiowej, uwikłanego w różnorakie kłopoty, a jednak gotowego do zajęcia bezkompro­misowej postawy tam, gdzie chodzi o pryncypia. Czeszkow nie jest jednoznacznym "pozytywnym bohaterem" - w daw­nym stylu. Ma wiele wad, rze­czywiście nie bardzo potrafi współżyć ze współpracownikami, których zraża sobie apodyktycznością, ponadto autor ukazuje także jego życie prywatne, któ­re również trudno byłoby oce­niać jednoznacznie. Mimo to wszakże Czeszkow potrafi wzbudzić szacunek swoją bezkompromisowością, bezpośredniością i prawdziwym zaangażo­waniem w proces zmian na lep­sze. "Człowiek znikąd" to niety­powy "produkcyjniak". Nie jest to bowiem sztuka o produkcji ani sztuka o przemyśle. To ra­czej sztuka o współczesnych lu­dziach, a także o zaufaniu i cy­wilnej odwadze. Ignatij Dworie­cki nie ustrzegł się zresztą w "Człowieku znikąd" kilku po­tknięć. Niezbyt przekonywające jest w kontekście całej sztuki końcowe wystąpienie dyrektora Riabinina, który - niczym "deus ex machina" radykalnie odmienia losy bohatera, mimo że sama scena narady, na któ­rej owo wystąpienie ma miejs­ce, należy do najlepszych w przedstawieniu. W Teatrze Dramatycznym Czeszkowa gra Gustaw Holou­bek, wzbogacając tę postać sugestywnością swej gry. Wydaje się. że inżynier Czeszkow w in­terpretacji Holoubka jest posta­cią znacznie bardziej skompliko­waną wewnętrznie, niż to suge­ruje sam tekst dramatu. Zresztą adaptacja (której dokonał jak wspomniałem, właśnie Gustaw Holoubek) poszła właśnie w kie­runku wzbogacenia ludzkiej syl­wetki głównego bohatera. Poza Gustawem Holoubkiem na podkreślenie zasługuje inte­resująco potraktowana rola dy­rektora Riabinina (Andrzej Szczepkowski) oraz trudne - i chyba najbardziej niewdzięczne - role kobiece: Szczegoliewa (Katarzyna Łaniewska i Rimma (Halina Dobrowolska) "Czło­wiek znikąd" ma bardzo liczną - i wyrównana - obsadę. Premiera tej sztuki w Związ­ku Radzieckim wywołała oży­wioną dyskusję wokół "bohate­ra pozytywnego" w literaturze i w teatrze. Postać Czeszkowa istotnie dobrze się nadaje na temat do dyskusji poprzez swoją niejednoznaczność i skomplikowanie wewnętrzne. Ciekawe, czy prezentacja tej interesującej sztuki radzieckiej i u nas wywoła zainteresowanie "tematyką produkcyjną, "bo­haterem pozytywnym"- i pró­bami ich rehabilitacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji