Artykuły

Żeńska ekspedycja na K3

K3 powstał z ambicji, wewnętrznej potrzeby - dla ducha. W pewnym momencie zaczął też na siebie zarabiać. Na stronie internetowej teatru widnieje motto, cytat z Goethego: "Cokolwiek możesz uczynić lub wyobrazić sobie, rozpoznaj to; śmiałość ma w sobie piękno, magię i moc . O białostockim Teatrze K3 pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.

EWA: Mąż zapalił się do pomysłu, wsiadł na mnie, nie mogłam się wycofać.

SŁAWA: Zawsze chciałam to robić, stwarzać inne światy.

MARTA: Miałam już dość patrzenia, jak młodsi coś fajnego robią, rozwijają się. Chciałam wyjść z domu, nie dać się przyspawać do kuchni. Ale to właśnie w kuchni zapadła przełomowa decyzja. Trzy młode kobiety postanowiły zrobić coś dla siebie, coś ponad przeciętność, w poprzek codzienności.

"Jak dobrze nam zdobywać góry" - śpiewała Maryla Rodowicz. Marta, Ewa i Sława wyznaczyły sobie swój własny, prywatny szczyt. Nazwały go K3, czyli trochę więcej niż słynny K2, a może po prostu inaczej. - Jesteśmy kobietami, jest nas trzy i zdawałyśmy sobie sprawę, że mierzymy wysoko - mówi Marta Rau, absolwentka praskiej szkoły teatralnej. - Stąd taka nazwa.

13 października 2003 roku zarejestrowały oficjalnie działalność własnego teatru.

Pasja jest w nas

- Siedziałam w domu z dziećmi - mówi Marta Rau. - Zaczęłam pracować w Akademii Teatralnej. W tym czasie dziewczyny robiły taki swój mały teatr, jeździły z przedstawieniami po przedszkolach. Ale też właściwie siedziały w domu. W pewnym momencie jakoś tak się stało, że spotkałyśmy się, skrzyknęłyśmy i doszłyśmy do wniosku, że chcemy robić coś swojego. Dla nas i od siebie.

Wszystkie mają po dwoje dzieci - łącznie czterech chłopców i dwie dziewczynki. Obowiązek wobec rozmnażania narodu wypełniły.

Marta Rau: - Jeżeli w kobietach siedzi jakaś pasja i nie znajduje ujścia, to zaczynają się robić niechętne, wredne. Lubimy dzieci, lubimy się nimi zajmować, gotujemy, pierzemy, sprzątamy...

Ewa Mojsak, absolwentka białostockiej Akademii Teatralnej: -...i potrafimy się w tym znaleźć sens.

Sława Tarkowska, absolwentka białostockiej Akademii Teatralnej: - Ale chcemy czegoś jeszcze, czegoś więcej. W teatrze, na scenie można budować światy, stwarzać sytuacje niedostępne w codziennym życiu. Można poznać samą siebie. Dla mnie teatr był sposobem na otwarcie się, nabranie pewności siebie.

Mąż tłucze młotkiem w głowę

Ewa: - Któregoś razu pojechałam do Zusna, do Marty. Rozmawiałyśmy. Marta zapytała: "Zakładamy teatr"? Nie wiedziałam, na ile to jest konkretna propozycja. Kiedy przyjechałam do domu, opowiedziałam o tej rozmowie mężowi. I tak się zaczęło. Mąż wsiadł mi na głowę, wykonał setki telefonów, jeździł po domach kultury, wydzwaniał do Marty. Gdyby nie zamęczał mnie tym pomysłem, "nie tłukł mnie młotkiem po głowie", chyba - przynajmniej z mojej strony - skończyłoby się na gadaniu. Ale czułam się pod presją - mąż się tak zaangażował, że byłoby mi głupio nic z tym nie zrobić.

Mąż jest geodetą, ma prywatną firmę. - Całkiem niezłe źródło utrzymania, także dla mnie w teatrze K3 - śmieje się Ewa.

Rozumni, wspierający mężowie w ogóle bardzo się przydają. - Próby organizujemy przed południem, gdy dzieci są w przedszkolach i szkołach. Ale spektakle zwykle gramy wieczorami, wtedy ktoś musi zajmować się dziećmi, domem - mówi Ewa. - Dzieci ustalają nam często terminy prób, odwołują spotkania. Jesteśmy umówione, ale w nocy dziecko zagorączkuje i trzeba wszystko odwołać -Mówi Marta.

Igrzyska, chleb i szczęście

Marta: - W zeszłym roku udało nam się troszeczkę zarobić, dzięki małemu tournee poza granicami. Dostałyśmy też pieniądze z Ministerstwa Kultury na spektakl "Niewidzialni" adresowany do niewidzących dzieci.

Dzięki temu K3 zyskał skromne zabezpieczenie finansowe. - Możemy myśleć o stworzeniu nowego spektaklu - mówi Marta Rau.

Wcześniej trzeba było robić wiele rzeczy za własne pieniądze, starać się o sponsorów.

Nie było łatwo, ale i tak nie najgorzej. Marta pracuje w Akademii Teatralnej. Dzięki temu K3 może czasem korzystać z pomieszczeń szkolnych - podobnie jak inne grupy zakładane przez studentów i absolwentów szkoły. Drugi atut wynika pośrednio z faktu, że Marta jest córką Krzysztofa Raua - wieloletniego dyrektora Białostockiego Teatru Lalek, założyciela białostockiej szkoły teatralnej, twórcy prywatnego teatru 3/4 Zusno. - To nie jest tak, że wystarczy się przedstawić i wszystkie drzwi stają otworem - mówi Marta Rau. - Jednak z czasów działalności 3/4 Zusno został nam notes z przydatnymi telefonami i adresami, sporo znajomości i dobra marka. To pomaga.

Nie na tyle, by rozwiązać największą bolączkę teatru, czyli brak stałego miejsca do prób i grania. Jednak trójka z K3 nie narzeka. - Nasz teatr nigdy nie był nastawiony na robienie chałtury, na szybkie i łatwe zarabianie pieniędzy - mówi Marta Rau. Grają w teatrach, w klubach, domach kultury i przedszkolach. Te ostatnie, to teren łowiecki dla wszelkiej maści chałturników. - Zrobiłyśmy ostatnio spektakl logopedyczny, specjalnie z myślą o graniu w przedszkolach - mówi Ewa Mojsak. - Świetnie się przy tym bawiłyśmy. Kontakt z dziećmi sprawia nam wielką przyjemność. I to jest warunek konieczny - zadowolenie po obu stronach - na scenie i na widowni, przekonanie, że to, co się robi ma sens, że nie jest tylko "dla chleba". - Założyłyśmy teatr, by mieć komfort wystawiania tego, co chcemy, co nas autentycznie interesuje -mówi Ewa Mojsak. - My decydujemy co i jak gramy. Nie ma to nic wspólnego z artystostwem, puszeniem się. - Kilka dni temu miałyśmy nieoficjalną premierę naszego najnowszego spektaklu, "Niewidzialnych" - mówi Marta Rau. - Dzieci mają możliwość uczestniczenia w spektaklu. Okazało się, tak to wszystkie poczułyśmy, że to wspólne bycie z dzieciakami na scenie było najważniejsze. Było nam po prostu dobrze, czułyśmy się szczęśliwe...

Zrób to!

Teatr K3, jak każda tego typu inicjatywa, miał swoje wzloty, nie brakowało też momentów trudnych.

Ewa: - Pierwszy rok był najtrudniejszy, miałam momenty zwątpienia. Ale czułam się odpowiedzialna za dziewczyny - czułam, że nie mogę im powiedzieć, że odpadam, mam dosyć, bo zawaliłabym ich plany...

Sława: - Nie pamiętam jakichś momentów, w których zastanawiałabym się, czy to ma sens. Sama chciałam, wiedziałam, na co się decyduję, więc...

Sława jesienią odchodzi z K3 - przeprowadza się. Już teraz wie, że w nowym miejscu zamieszkania założy teatr. To po prostu część jej życia.

Co dalej z K3? Ewa i Marta są zgodne: za dużo się stało, żeby teraz to przerywać.

Ewa: - Wiem, że nie będziemy grały w K3 do emerytury. Do końca świata i jeden dzień dłużej gra tylko orkiestra. Ale w tej chwili nie można się rozwiązać -trzeba wykorzystać to, co jeszcze przed nami.

Na pytanie, co doradziłyby młodym kobietom, które dyskutują w kuchniach na temat różnych szalonych planów, odpowiadają bez wahania: "Zróbcie to!"

***

K3 poszukuje aktorki

Dziewczyny! Poszukujemy aktorki. Jeżeli jesteście gotowe z nami pracować, nie wymagamy znajomości języków obcych. Kontakt: ul Lipowa 18/9, 15427 Białystok, (85) 744 54 02, 0601 065 435, teatr.k3@op.pl

Cztery premiery w dwa lata

Teatr K3 założony jesienią. 2003 roku zainaugurował działalność 21 czerwca 2004 roku przedstawieniem plastyanym "...etcetera...". W kwietniu 2005 roku w Szaecinie odbywa się premiera "Jeża" - sztuki o adopcji na podstawie książki Katarzyny Kotowskiej. W listopadzie 2005 roku kolejna premiera - spektakl logopedyany "AEOUIY, ayli przygody w krainie samogłosek". Jutro premiera "Niewidzialnych".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji