Artykuły

Krystyna Tkacz: Byłoby mi ciężko bez książek, muzyki i kwiatów

Nie narzeka na nadmiar wolnego czasu. Ostatnio gra w kilku teatrach, m.in. w Teatrze Prezentacje w "Klanie Wdów", w Teatrze Polonia w "Boskiej", w Teatrze Kamienica w "ZUS", a także w Syrenie, m.in. w "Pajęczej Sieci" i "Makabreskach" w reż. Jerzego Bielunasa.

Na co dzień mieszka Pani z dwoma kotami - Amorkiem i Amneris. Czy dla osoby tak towarzyskiej jak Pani jest to wystarczająco satysfakcjonujące towarzystwo?

- Towarzystwo jest genialne. Nie zawracają głowy, bawią się swoimi zabaweczkami, nie obciążają mnie swoimi problemami. Przeważnie mają dobry humor, są pogodne, okazują uczucie miłości.

Przynoszą szczęście?

- Bardzo dużo szczęścia. Są cudowne.

Czy mimo tej miłości bierze Pani pod uwagę, że jeszcze raz wyjdzie za mąż?

- Chyba bym nie chciała.

Ale nadal dostaje Pani stosy listów od wielbicieli?

- Zdarzają się listy, ale na pewno nie są to stosy. Na przykład niedawno dostałam bardzo miły list od pana, który cały mój dorobek artystyczny wypisał odręcznie na karteczkach. Bardzo się tym wzruszyłam, bo nawet ja nie miałam tak dokładnej dokumentacji mojej działalności teatralnej, telewizyjnej, filmowej. I bardzo się cieszę, że teraz już ją mam.

Czyli ma Pani duże powodzenie u mężczyzn...

- Ostatnio nie mam na to czasu!

Jak można nie znaleźć czasu dla miłości, która puka do drzwi?

- To zależy, co kto uważa za miłość. Bo na pewno moja miłość jest właśnie tutaj. My się ze Stasią Celińską śmiejemy, że niepotrzebnie człowiek w życiu się tak nacierpiał i naszukał. Ona ma dwa psy, ja dwa koty i dzięki nim mamy teraz bardzo szczęśliwy okres w naszym życiu.

Ale o urodę jako aktorka pewnie dba Pani w szczególny sposób...

- Nie tylko jako aktorka, ale również jako kobieta. Indywidualnie. Są miliardy kobiecych pism i poradników, które czytam u fryzjera. Ile tam jest porad dotyczących maseczek, kompresów, kąpieli, ćwiczeń i innych cudów. Jestem po lekturze książki Magdy Zawadzkiej, która wyliczyła, że gdybyśmy chciały zastosować te wszystkie porady, to doba powinna mieć około 36 godzin. I ja się z tym zgadzam.

Gdyby miała Pani wymienić najważniejsze rzeczy w Pani życiu, to co by to było?

- Na pewno nie wyobrażam sobie życia bez najbliższej rodziny, którą mam, bez przyjaciół, bez teatru, podróży czy śpiewu. Większość moich zainteresowań związanych jest z pracą, toteż Bogu dzięki, że mam ten zawód. A na co dzień byłoby mi ciężko bez książek, muzyki i kwiatów.

Kwiaty są nieodłącznym elementem Pani mieszkania?

- Oczywiście, proszę popatrzeć. Uwielbiam lipiec, kiedy kwitną konwalie, irysy, piwonie. Wszystkie kwiaty są piękne. W domu zawsze mam żywe rośliny. Właśnie zwiędły mi tulipany, więc od razu zeszłam na dół do kwiaciarni, żeby mój wazon nie stał pusty.

Rośliny lubią muzykę. Grywa im Pani na fortepianie?

- Bardzo dawno nie grałam i nie wiem, czy publicznie odważyłabym się, mimo że kończyłam liceum muzyczne i zrobiłam dyplom z fortepianu. Niestety, każda praca artystyczna wymaga ćwiczeń.

Jest Pani spełnioną i szczęśliwą kobietą. Jaki okres w życiu wspomina Pani najlepiej?

- Jak w każdym życiu było bardzo dużo momentów wspaniałych, ale było też bardzo dużo momentów złych i tragicznych. Coraz mniej cofam się do przeszłości, bo to wszystko już było. Uważam, że młodość jest piękna, ale posiada tę wadę, że człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, że w tym okresie życia ma powody tylko i wyłącznie do radości. Natomiast teraz jestem bardzo zadowolona, bo umiem docenić każdą minutę i to jest chyba dobre w dojrzałości.

Obcy jest Pani nasz polski pesymizm?

- Nienawidzę generalizowania. W ogóle nie używam takich określeń. Czy Polacy są smutni? Uważam, że wręcz przeciwnie. Mają fantastyczne poczucie humoru, które nie opuszczało ich nawet w tak dramatycznych czasach, jak druga wojna światowa, czy stan wojenny, kiedy w piwnicach przy nalocie opowiadali sobie dowcipy. Oglądałam niedawno film pt. "Inny świat" z Danusią Szaflarską, która opowiadała, jak potrafili się rozweselać w czasie Powstania Warszawskiego, dochodziło to wręcz do granic czarnego humoru. To nieprawda, że Polacy są pesymistami.

Czy właśnie takimi ludźmi lubi się Pani otaczać?

- Naprawdę przyjemnie jest się otaczać ludźmi radosnymi i pełnymi energii, ale przecież w życiu różnie bywa. Jeżeli ktoś z moich przyjaciół przeżywa akurat jakiś dramat, to trudno od niego wymagać, żeby był wesoły. Wtedy robię wszystko, żeby go wesprzeć, bo w przyjaźni najważniejsza jest lojalność. Samo życie.

Krystyna Tkacz

Urodzona: 19 marca 1947 roku we Wrocławiu. Kariera: Absolwentka liceum muzycznego i szkoły baletowej przy Operze Wrocławskiej. Następnie Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Zaraz po studiach rozpoczęła pracę w Teatrze Polskim w Poznaniu, gdzie grała przez dwa sezony. Następnie przeniosła się do Warszawy, by zasilić zespoły takich teatrów, jak Rozmaitości, Komedia, Współczesny. Zagrała w wielu filmach i serialach ("Alternatywy 4", "Złoto dezerterów"). Uznanie zdobyła też jako wykonawczyni piosenek aktorskich. Wielokrotnie występowała na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Szczęśliwa, spełniona kobieta

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji