Artykuły

"Ryknąć jak lew, nie jak osieł". Henryk Sienkiewicz i teatr

W wieku XIX trzeba było być nie lada ekscentrykiem, by teatru nie lubić i do niego nie chodzić. Henryk Sienkiewicz należał oczywiście do młodzieńców obdarzających teatr uczuciem namiętnym. Chadzać do teatru bardzo lubił. A w swej pracy dziennikarskiej dał liczne dowody, że się na teatrze znał - pisze Paweł Płoski w biuletynie ZAiKS.Teatr

Teatroman

Przypadek sprawił, że jako autor zadebiutował w druku właśnie recenzją teatralną.

W ramach zastępstwa dostał zadanie zrelacjonowania premiery farsy "Nasi najserdeczniejsi" Sardou. Tekst ukazał się w "Przeglądzie Tygodniowym" z 18 kwietnia 1869 roku. Jeden grosz od wiersza - to jego pierwszy autorski zarobek, jaki otrzymał za pracę. Później regularnie publikował recenzje teatralne w różnych periodykach, z którymi współpracował.

Można by taki debiut traktować jedynie jako ciekawostkę, gdyby nie to, że recenzent z przypadku opisał pierwszy warszawski występ Wincentego Rapackiego, który próbował przekonać do siebie stołeczną publiczność. Sienkiewicz bezbłędnie ocenił talent aktora, nie szczędząc pochwał artyście. A miał nosa do aktorów. To on pochlebnie opisywał pierwsze występy Marii Deryng czy Bolesława Ładnowskiego, i dziwił się, że szefostwo teatru wypuszcza z rąk takie aktorskie osobowości. Czas pokazał, że miał rację - po kilku sezonach zauważeni przez niego aktorzy wracali i osiągali status gwiazd. Potrafił też zadbać o samopoczucie artystów bardziej praktycznie. Narzekając na złą wentylację Teatru Rozmaitości, Sienkiewicz złośliwie stwierdzał, że "artyści na scenie doświadczają wszelkich błogich skutków kąpieli w łaźni parowej".

Sienkiewicz wiele uwagi poświęcał poziomowi repertuaru. Bez litości chłostał uznanych i lubianych wówczas komediopisarzy: Zalewskiego czy swego przyjaciela Lubowskiego. Aleksandrowi Świętochowskiemu zarzucał zaś "impotencję twórczą", jego sztuki nazywał nie dramatami, a "rozmową doktryn". Julian Krzyżanowski, ratując gusta dramatyczne pisarza, ironicznie notował: "Bardzo jednak być może, iż [] historia teatru i dramatu w Polsce zwróci uwagę na dzisiaj całkowicie zapomniane utwory, takie jak Z. Sarneckiego "Zemsta pani hrabiny" lub "Wspólne winy" J.K. Galasiewicza". Faworyci Sienkiewicza nie mieli jednak szczęścia, nie przekonali do siebie ani współczesnych, ani historii.

Warto wspomnieć, że Sienkiewicz miał baczenie na młodych twórców. W 1899 roku wystarał się o pomoc finansową dla Stanisława Wyspiańskiego. W następnym roku namówiony przez Sienkiewicza bogaty filantrop przyznał malarzowi i poecie stypendium na dwa lata. W latach 1902-1903 przeprowadzono konkurs dramaturgiczny im. Sienkiewicza. Pierwszą nagrodę przyznano sztuce Tadeusza Rittnera "Maszyna", wśród wyróżnionych znalazła się sztuka Stanisława Brzozowskiego "Mocarz".

W drużynie pięknej Heleny

Sienkiewicz umiał dostrzec talent aktorski. Nie przewidział jednak, że i aktorka dostrzeże w nim pewien potencjał. O kim mowa? O polskiej aktorce wszech czasów - Helenie Modrzejewskiej. Młody Henryk mógł ją podziwiać na scenie teatrów warszawskich od chwili jej debiutu w 1868 roku. Dopiero jednak w 1875 roku został zaproszony do salonu Modrzejewskiej i zaczął regularnie bywać na słynnych "wtorkach u pani Heleny". Aktorka zaprosiła go do grupy artystów, z którymi chciała się wybrać za ocean, by tam tworzyć farmę artystów. W ten sposób Sienkiewicz poznał Józefa Chełmońskiego, Piotra Chmielowskiego, Cypriana Godebskiego, Stanisława Witkiewicza.

Ostatecznie tylko on jeden z tej grupy pozostał przy Modrzejewskiej. W lutym 1876 roku wyruszył do Stanów Zjednoczonych, do Kalifornii. Jego wyjazd wspierała "Gazeta Polska", dla której przygotowywał korespondencje z Ameryki - niektórzy uważają, że to właśnie w trakcie tej wyprawy tak naprawdę narodził się w nim pisarz. W pierwszych miesiącach pobytu Sienkiewicz poznawał życie osadników, polował, podróżował. Gdy w październiku 1876 roku sprowadziła się Modrzejewska z mężem Karolem Chłapowskim i wynajęli farmę, wówczas zamieszkał z nimi. Szybko jednak skłócił się z mężem Heleny, także dlatego, że zamiast pracować na farmie, wolał polowania.

Nieporozumienia towarzyskie nie zaważyły na współpracy z artystką. Z początkiem 1877 roku Sienkiewicz podążył za aktorką do San Francisco, gdzie przygotowywała się do amerykańskiego debiutu. I właśnie wtedy przydał się jej najbardziej - detalicznie opisał początki podboju amerykańskiej widowni. Polskim czytelnikom zaświadczył o triumfach Modrzejewskiej. Współtworzył mit Po powrocie Sienkiewicza do Polski wszyscy przede wszystkim plotkowali o jego romansie z Heleną. Pogłoska żyła też za wielką wodą. Ralphowi, synowi aktorki, budowniczemu mostów, ktoś w Ameryce gratulował, że jest synem wielkiego autora "Quo vadis"

Trudno się dziwić plotkom, skoro relacja Sienkiewicza i Modrzejewskiej znalazła puentę literacką w formie takiego opisu: "Młoda panna wzrostu wyniosłego, rysów pańskich i bardzo foremnych. [] oczy czarne, aksamitne, a łzawe, a mieniące się, a ogniste. [] Nad tymi oczyma jedwabne ciemne brwi rysowały się dwoma delikatnymi łukami, zarumienione policzki kwitnęły jak kwiat najpiękniejszy, przez malinowe wargi, trochę otwarte, widniały ząbki jak perły []. Wzrost strzelisty, pierś wypukła". To opis Heleny Modrzejewskiej sportretowanej jako Helena Kurcewiczówna w "Ogniem i mieczem". Czytelnicy powieści od razu to dostrzegli. Jak komentował Andrzej Żurowski: "Obraz Heleny wszedł do literatury - i więcej: wrył się w zbiorową wyobraźnię Polaków".

Ostatni raz Sienkiewicz i Modrzejewska widzieli się w Krakowie 20 stycznia 1903 roku w Teatrze Miejskim, podczas występów gościnnych Heleny. W swych pamiętnikach teatromanka Elżbieta Kietlińska notowała, że na scenie królowała aktorka, "a na sali była druga nasza sława - Sienkiewicz []. Patrzył na swą niegdyś uwielbianą z nabożeństwem - ale ona lepiej się trzyma niż on".

Dramatopisarz

Za sprawą Modrzejewskiej Sienkiewicz zadebiutował jako dramatopisarz. Aktorka usilnie namawiała go do udziału w konkursie dramaturgicznym, którego była jurorką. Henryk jednak zawiódł, praca się opóźniała. Dopiero w Kalifornii skończył dramat "Na jedną kartę". Sztukę wysłał Helenie w lipcu 1876 roku z uwagą: "Nie próbowałem się na polu dramatycznym, bo nie chciałem palnąć nędznoty, chciałem ryknąć jak lew, nie jak osieł. Jaki to jest ryk, osądźcie". Dramat ambitnie pisał z myślą o gwiazdach stołecznych - Żółkowskim, Królikowskim, Leszczyńskim, Popielównie. I puentował: "Doprawdy chwilami zdaje mi się, że to jest moje arcydzieło".

Także w Stanach powstał drugi dramat. Podobnie wymuszony przez Modrzejewską. Gdy szykowała się do występów w San Francisco, nikogo nie chciała widywać. Sienkiewiczowi radziła: "A pan Henryk niech pisze. Odwiedzi mnie dopiero z gotowym dramatem. Dramatem amerykańskim. Przetłumaczę go, zagram główną rolę, pan Henryk zgarnie dolary na swoją podróż dookoła świata". I koniec końców napisał ten "dramat amerykański" - "businessowy, krytyczno-satyryczno-uczuciowy". Nie krył, że dramat "będzie lichy, bo na obcym gruncie niewiele można zrobić". Rękopis pozostał w archiwum Heleny, a potem jej syna Ralpha, i niestety ostatecznie zaginął.

Wrócimy jednak do sztuki, która szczęśliwie dotarła z Ameryki do Polski. Dramat "Na jedną kartę" trochę musiał odczekać, nim przeszedł próbę sceny. Prapremiera odbyła się we Lwowie w 1879 roku, gdzie tekst "mimo niejakich usterek zyskał zupełne powodzenie". Premiera warszawska przypadła zaś dopiero na luty 1881 roku, ale za to miała obsadę marzeń, najlepszą możliwą w Warszawie - na scenie królowali Żółkowski, Królikowski, Leszczyński, Derynżanka. Fabuła łączyła sprawy miłości i polityki. Oto doktor Józwowicz, wychowanek księcia, człowiek, który swoją pozycję osiągnął ciężką pracą, staje do wyborów na posła jako kandydat demokratów. Józwowicz skrycie kocha się w córce swojego dobroczyńcy i marzy, by zostać jej mężem. Pech chce, że dziewczyna zaręcza się z innym, a zakochuje w trzecim. Józwowicz sprytnie i nadzwyczaj skutecznie skłóca swoich rywali - narzeczony księżniczki ginie w pojedynku. W finale przychodzą dwie wiadomości: o poselskiej wygranej i śmierci załamanej obrotem sprawy księżniczki. Dramat kończą słowa zszokowanego Józwowicza "Przegrałem strasznie!".

Tekst przyjęto ciepło, zachęcano autora do dalszych prac nad utworami dramatycznymi. Sienkiewicz w skrzynce na drzwiach znalazł nawet gałązkę laurową. Po drugim przedstawieniu wywoływano go kilkanaście razy na scenę. Znudziła go jednak praca w teatrze: w liście do Witkiewicza narzekał, że przez próby nie miał czasu nic innego robić. "Wyobraź sobie, że samych prób było 14, które zajmowały pół dnia". W 1883 roku dramat trafił na scenę w czeskiej Pradze.

Mimo narzekania Sienkiewicz nie porzucił jednak pisania dla teatru. Kolejna sztuka - jednoaktówka "Czyja wina?", dramatyczny dialog dawnych kochanków - miała premierę na scenie Teatru Wielkiego 1 grudnia 1883 roku. Jak zauważył Józef Szczublewski: "Wygodni aktorzy stołeczni lubią grać w sztukach jednoaktowych". Wszystko wskazuje na to, że - jak zanotował historyk - sama objętość tekstu dawała gwarancję powodzenia. Sztuka została zagrana ponad 80 razy. W dwóch ostatnich dekadach XIX wieku nazwisko Sienkiewicza było stale obecne na afiszach warszawskich scen. Także dzięki adaptacjom scenicznym Trylogii.

Ostatnim dziełem teatralnym Sienkiewicza była jednoaktowa komedia "Zagłoba swatem", napisana na własny jubileusz 25-lecia pracy pisarskiej i rozesłana do teatrów w całym kraju. W Warszawie tytułową rolę zagrał Mieczysław Frenkiel, we Lwowie - Ludwik Solski.

Przeboje teatralne

O ile autorskie dramaty nie cieszyły się popularnością i dziś mało kto pamięta, że Sienkiewicz był także autorem teatralnym, o tyle wielkie uznanie zyskały adaptacje kolejnych powieści, które trafiały do teatrów błyskawicznie po opublikowaniu kolejnych tytułów.

W marcu 1884 roku w Krakowie tamtejsza arystokracja przygotowała amatorskie widowisko na cele dobroczynne - kilkanaście żywych obrazów z "Ogniem i mieczem", m.in. dwór księcia Jeremiego i porwanie Heleny. Wielką atrakcją był wjazd na scenę husarzy na koniach. Przedstawienie miało ogromne powodzenie, pokazano je trzy razy, przede wszystkim zaś stało się wzorem niezliczonych żywych obrazów w miastach i miasteczkach w całym kraju. We Lwowie zaś w tym samym czasie zorganizowano bal kostiumowy "Wesele Skrzetuskiego".

Pierwsze profesjonalne adaptacje sceniczne powstawały na potrzeby galicyjskich teatrów. W 1885 roku ktoś w Galicji przerobił "Ogniem i mieczem" na dramat w sześciu odsłonach - grany z powodzeniem w Krakowie i we Lwowie (w Warszawie do premiery nie dopuściła cenzura). Bardzo często adaptacje trafiały na sceny pod nowymi tytułami, na przykład przeróbki "Pana Wołodyjowskiego" grane były pod tytułami "Azja Tuhaj-Beyowicz" lub "Hajduczek", "Pani Wołodyjowska", a "Krzyżaków" - "Zbyszko i Danusia".

Przełom wieków XIX i XX to czas światowego sukcesu Quo vadis. W latach 1900-1901 adaptację powieści grano w Londynie, Nowym Jorku, Chicago, Rzymie, Paryżu, Brukseli, Pradze. We Włoszech dzieło było na scenach przez pół roku i w podzięce aktorzy przesłali pisarzowi kopię rzeźby Nike z Pompei. W Paryżu zagrano ponad 150 przedstawień. W Nowym Jorku grano w dwóch teatrach jednocześnie - lepsza wersja utrzymała się na afiszu, gorsza miała objazd po Stanach. Oczywiście w wielu przypadkach grano bez zgody autora i bez należnych mu tantiem. Londyńską premierę komentował "Times": żal autora, którego powieść na scenie to "cyniczne wyzyskiwanie finansowe religijnych uczuć". Poza tym, dodawał recenzent dziennika, tym, "że setki i setki ludzi wybuchały w czasie przedstawienia szalonym entuzjazmem, zająć się winni socjologowie, nie krytyka".

Wiosną 1901 roku Sarah Bernhardt poprosiła Sienkiewicza o zgodę na przeróbkę sceniczną "Ogniem i mieczem" dla jej teatru w Paryżu. "Prosiła mnie o to telegraficznie z Ameryki. Miałem prawo tym rozporządzać, nie mogłem więc i nie chciałem odpowiedzieć odmownie wielkiej artystce, którą nieraz oklaskiwałem i którą podziwiam na równi z naszą Modrzejewską". By podgrzać atmosferę, przed premierą puszczono plotkę, że wielka Sarah zagra rolę "dzikiego Bohuna".

Po dzieła Sienkiewicza sięgnęła też opera. Nieznany dziś z nazwiska polski kompozytor zmierzył się z operą o Wołodyjowskim. Emil Młynarski zostawił niedokończoną operę Ligia. W 1909 roku w Paryżu miała premierę opera Jeana Nougus "Quo vadis" - powędrowała ona później do Londynu, Mediolanu oraz Nowego Jorku. Na dzieło polskiego kompozytora przyszło nam poczekać: w 1996 roku w Warszawskiej Operze Kameralnej odbyła się premiera dramatu muzycznego "Quo vadis" Bernadetty Matuszczak.

Nim Trylogię zekranizowano

Po śmierci pisarza, w kolejnych dekadach zainteresowanie teatrów jego twórczością wyraźnie osłabło (poza Teatrem Polskiego Radia, które regularnie i obficie sięgało po utwory Sienkiewicza.) Co jakiś czas jednak Sienkiewicz intensywniej wracał na sceny. W latach 60. co roku gdzieś w Polsce wystawiano adaptację "W pustyni i w puszczy". W 1969 roku w krakowskiej Grotesce adaptację "Janka Muzykanta" wystawiła Zofia Jaremowa we współpracy ze wspaniałymi scenografami: Lidią Mintycz, Kazimierzem Mikulskim i Jerzym Skarżyńskim.

W 1966 roku z okazji 50. rocznicy śmierci pisarza po Trylogię sięgnęła mistrzyni słowa, Danuta Michałowska. Przygotowała niewiele ponaddwugodzinny monodram, w którym udało się jej zamknąć ogrom wątków, postaci, miejsc. Z karkołomnego zadania wyszła zwycięsko bo - jak podkreśla prof. Jacek Popiel - "spojrzała na Trylogię jak na wielki teatr", który na wielu scenach przybliża różne przestrzenie, postaci historyczne i literackie.

W latach 60. i 70. niekwestionowaną specjalistką od Sienkiewicza była Wanda Maciejewska , która na potrzeby sceny zaadaptowała Trylogię. Jej wersja "Ogniem i mieczem" w latach 1965-1967 trafiła na deski pięciu teatrów. Pokazywano ją m.in. w łódzkim Teatrze im. Jaracza i przypuszczam, że parę osób zdziwi informacja, że Janusz Gajos grał w tej inscenizacji Wołodyjowskiego. Następnie przygotowała scenariusz pod tytułem "Mały rycerz i panny". We Wrocławskim Teatrze Współczesnym przedstawienie okazało się przebojem. Po premierze w 1968 roku grane było blisko 200 razy. Najsłynniejszym jej osiągnięciem było jednak libretto do musicalu "Pan Zagłoba" z muzyką Augustyna Blocha. Premiera spektaklu według "Ogniem i mieczem" miała miejsce w Teatrze Muzycznym w Gdyni w 1972 roku w reżyserii Danuty Baduszkowej, której zależało na budowaniu polskiego repertuaru musicalowego. Akcja skupiała się na relacji Skrzetuski - Helena - Bohun, ale wszystko spajał swą osobą Pan Onufry. Przedstawienie uznano za udany eksperyment, nazwano "westernem po polsku", doceniono scenariusz, a przede wszystkim bardzo różnorodną muzykę Blocha.

Sienkiewicz współczesny

I znów musiało minąć kilka dekad, by zainteresowanie dziełami Sienkiewicza przybrało na sile. Mocnym powrotem noblisty była inscenizacja Trylogii autorstwa Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie (2009). Na scenie ni to szpital, ni to przytułek, pośród prycz kręcą się ludzie w rozciągniętych dresach, ubraniach z second-handu. Bohaterowie z Sienkiewicza, ale jakby jednak nie - bo wszyscy zdawałoby się w wieku omal emerytalnym. Na scenie Anna Dymna, Andrzej Kozak, Jerzy Grałek, Krzysztof Globisz. Reżyser powieściowe mity zderzał z pamięcią tragedii XX wieku - Katynia i powstania warszawskiego. Jak napisał jeden z recenzentów - ta Trylogia powstała "ku przerażeniu serc".

Przy okazji 600-lecia bitwy pod Grunwaldem w 2010 roku powstała rock opera "Krzyżacy" z muzyką Hadriana Tabęckiego oraz tekstami piosenek Jacka Korczakowskiego. Prawdziwy magnes stanowił udział rockmanów, m.in. Artura Gadowskiego jako Jagiełły oraz Pawła Kukiza jako Konrada von Jungingena.

Wróciło też "Quo vadis", i to w dwóch wersjach. W 2013 roku w warszawskim Teatrze Polskim "Quo vadis słowami Sienkiewicza", "Eliota", "Audena i innych" wystawił Janusz Wiśniewski, inscenizując odwieczne starcie Rozumu i Objawienia. Z kolei Teatr Montownia przygotował prześmiewczą inscenizację - na czterech aktorów. Krzysztof Materna zaś w Teatrze Imka porwał się na rzecz wydawałoby się niemożliwą - postanowił wystawić wszystkie dzieła noblisty, przygotowując "Henryk Sienkiewicz. Greatest Hits". Tekst, w którym Janko Muzykant spotykał Kmicica, a Staś - Latarnika, dzieje się na boisku. Mają Anglicy "Dzieła Szekspira w nieco skróconej formie", nie dziwi więc, że to akurat Sienkiewicza uhonorowano takim prześmiewczym brykiem. I zapewne rok 2016 ogłoszony Rokiem Henryka Sienkiewicza przyniesie kolejne mniej lub bardziej ciekawe realizacje.

**

Korzystałem z: Józef Szczublewski Żywot Sienkiewicza; Józef Szczublewski Żywot Modrzejewskiej; Julian Krzyżanowski Sienkiewicz a Warszawa; Andrzej Żurowski MODrzeJEwSKA. ShakespeareStar; Maria Olga Bieńka Od zenitu do zmierzchu. Teatr warszawski 1880-1919; Henryk Markiewicz - biogram pisarza w Polskim Słowniku Biograficznym; archiwa wirtualne polskiego wortalu teatralnego - e-teatr.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji