Artykuły

Sztuka do trzech razy...?

- Czuję się bardzo szczęśliwa i dziękuje losowi, że wybrałam się na ten casting... Mam też nadzieję, że te nagrody pomogą samemu filmowi, tak w Polsce, gdzie film wejdzie na ekrany w maju, jak i w świecie - mówi ANNA CIEŚLAK, laureatka nagród w filmie "Masz na imię Justine"

Anna Cieślak, aktorka Teatru im. Juliusza Słowackiego, za rolę w filmie "Masz na imię Justine" Wenezuelczyka Franco de Peni, otrzymała dwa wyróżnienia.

Nagrodę Publiczności przyznano jej - za najlepszą kobiecą kreację aktorską - podczas XIII Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Filmowej "Prowincjonalia" we Wrześni. Za główną rolę kobiecą uhonorowano ją również na 22. Międzynarodowym Festiwalu Filmów o Miłości w Mons w Belgii.

"Masz na imię Justine", film będący koprodukcją polsko-luksemburską, został też wyróżniony na Międzynarodowym Festiwalu Filmów o Miłości nagrodą dla najlepszego filmu od międzynarodowego jury kobiecego.

Przypomnijmy, iż już w 2005 r. podczas XXX Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni - za rolę w tym filmie - otrzymała nagrodę za najlepszy debiut roku.

***

Zebrała Pani już trzy nagrody za tę rolę. Spodziewała się Pani, że rola Marioli będzie takim Pani sukcesem?

- Ależ skąd, acz mieliśmy z reżyserem i całą ekipą świadomość, że wykonaliśmy ciężką pracę...

Gra Pani młodą Polkę, która przeżywa w Berlinie koszmar...

- Wyjechała na wakacje ze swoim chłopakiem i została przez niego sprzedana innym ludziom, którzy chcą zmusić ją do uprawiania prostytucji. Mariola jest przez 11 dni więziona, maltretowana psychicznie, poniżana, zostaje zgwałcona... Musiałam oddać koszmar, jaki przeżywa, i jej stan psychiczny - cierpienie, poczucie bezsilności, jak i gorycz płynącą z faktu, że tak podłego czynu dopuścił się jej chłopak...

Domyślam się, że nie było to łatwe zadanie...

- To było najcięższe doświadczenie, z jakim spotkałam się dotychczas. Na szczęście Franco stworzył mi komfortowe warunki pracy, bardzo profesjonalne, a zarazem cała ekipa rozpieszczała mnie - niejako w opozycji do tego, co musiałam przeżywać na planie jako Mariola.

Franco de Pena to wenezuelski reżyser...

- Ale absolwent łódzkiej szkoły filmowej, który osiadł w Łodzi.

Jeśli młoda aktorka w niespełna dwa lata po dyplomie ma za sobą rolę już trzykrotnie nagrodzoną to...

- ...czuje się bardzo szczęśliwa i dziękuje losowi, że wybrałam się na ten casting... Mam też nadzieję, że te nagrody bardzo pomogą samemu filmowi, jego promocji - tak w Polsce, gdzie film wejdzie na ekrany w maju, jak i w świecie, po którym Franco z tym filmem wiele podróżuje. Razem byliśmy m.in. na festiwalu w Montrealu, gdzie film zebrał dobre opinie, już niestety nie mogłam polecieć na festiwal w Indiach, gdzie film cieszy się dużym zainteresowaniem, teraz w piątek odebraliśmy nagrody w Mons, skąd ja poleciałam do Wrześni, a Franco - do Bangkoku, gdzie właśnie przebywa. Bo też dramat bohaterki jest uniwersalny, statystyki mówią o dwóch milionach ludzi sprzedawanych rocznie, z czego 200 tys. kobiet - do domów publicznych.

Kiedy kolejny film?

- Na razie nie mam żadnych planów... Skupiam się na pracy w moim Teatrze im. J. Słowackiego, gdzie pracuję nad rolą Laury w "Kordianie", którego przygotowuje Janusz Wiśniewski. Premiera już w kwietniu.

Wcześniej natomiast, przypomnijmy, można Panią zobaczyć w jej macierzystym teatrze w spektaklach "Miarka za miarkę", "Mewa" i "Elektra"...

- ...na które wszystkich serdecznie zapraszam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji