Artykuły

Szczecin. Wiktoriański horror w Operze na Zamku

Opowieść o duchach i coraz bardziej przestraszonej guwernantce. Pierwsza w Polsce inscenizacja "The Tum of the Screw (Dokręcanie śruby)" Benjamina Brittena od piątku [20.05] na deskach Opery na Zamku.

- Przecieramy szlak. Pokażemy tytuł najbardziej intrygujący z wszystkich brytyjskich oper, osadzony głęboko w wiktoriańskich klimatach - mówi Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku. - Kiedy rozmawiam z dyrektorami polskich oper i mówię o tej premierze, odpowiadają: "Robicie Brittena? To niesamowite".

Inspiracją była powieść Henry'ego Jamesa znana w polskim tłumaczeniu pt. "W kleszczach lęku". Wiktoriański horror opowiada historię guwernantki, która przybywa do wspaniałej posiadłości Bly we wschodniej Anglii, by zająć się opieką nad dwójką dzieci, chłopcem i dziewczynką. Dowiaduje się, że poprzednia guwernantka zmarła, a wkrótce potem zginął sekretarz ich pracodawcy. Łączył ich związek seksualny. Teraz nawiedzają guwernantkę. Chcą zawładnąć dziećmi, z którymi też wiązały ich specyficzne relacje.

Operę z prologiem w dwóch aktach skomponował angielski kompozytor Benjamin Britten w 1954 r. na zamówienie Biennale w Wenecji. Nie była wcześniej wystawiana w Polsce (jej wersję instrumentalną zagrano w ubiegłym roku podczas 19. Wielkanocnego Festiwalu

Ludwiga van Beethovena w Warszawie).

- Patrzę na to dzieło poprzez kobiety, które wchodzą do wiktoriańskiego domu. To jest studium kobiety i jej dezintegracji - mówi Natalia Babińska, reżyserka opery. Zastanawia się: - Czym jest zło? Odpowiedź okazuje się interesująca: tak zwane "Zło" w operze Brittena to indywidualizm, zuchwalstwo, także seksualne. Zło jest buntem przeciw wiktoriańskiej moralności. To instynkt, który rozsadza gorset. Prawo silniejszego i szkoła życia poprzez zabawę słabszym. Oto mroczne pragnienia wypływają na powierzchnię, a niewinność zostaje zatopiona.

- Chcemy pokazać przemianę guwernantki - mówi o odtwarzanej bohaterce Ewa Olszewska. - Z dziewczyny młodej i naiwnej, która nie zna życia, nie wie co to bliskość mężczyzny, nigdy nie doświadczyła kontaktów seksualnych. Z biegiem wydarzeń przeradza się w potwora.

- Moim zadaniem jest jednocześnie kostiumem pomóc, ale zarazem przeszkadzać. Mamy dużo gorsetów, krynoliny. Dla współczesnej kobiety są to rzeczy niewyobrażalne do noszenia. To przeszkadza solistkom w śpiewaniu i poruszaniu się, ale pomaga budować rolę. Epoka wiktoriańska jest opresyjna kostiumem i fryzurą, co pomaga w odtworzeniu horroru. Scenografia będzie jednym wielkim "dokręcaniem śruby" - tłumaczy Martyna Kander, która zaprojektowała scenografię i kostiumy

- Z jednej strony dokonujemy eksperymentu, a z drugiej strony tacy

kompozytorzyjak Britten to klasyka XX wieku - mówi Jerzy Wołosiuk, zastępca dyrektora ds. artystycznych Opery na Zamku, kierownik muzyczny. - To szalenie trudny utwór. W dodatku orkiestra jest w nietypowym, skromnym składzie. Właściwie gra 13 solistów, wszystko jest na wierzchu, nic się nie ukryje.

Prapremiera "The Turn of the Screw (Dokręcanie śruby)" w piątek w Operze na Zamku. Wstęp 80 i 60 zł. Kolejne przedstawienia 4 i 5 czerwca, wtedy bilety po 70-35 zł.

31 maja o godz. 18 w sali kameralnej dyskusja w cyklu OPERApress. Tematem będzie obecność literatury i kultury wiktoriańskiej we współczesnej sztuce, modzie, obyczajowości. Darmową wejściówkę trzeba odebrać w kasie Opery.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji