Artykuły

Bolewski, czyli "Szekspir - bez końca"

Jedna z jego najważniejszych książek, wydana przez Bibliotekę "Więzi", nosiła tytuł "Objawienie Szekspira". Warto do tych tekstów powrócić,nie tylko żeby przypomnieć niesłusznie zapomnianego autora, ale także dlatego, żeby na nowo odkryć autora "Hamleta", w końcu to jest jego rok - Szekspirowski - pisze ks. Andrzej Luter.

Ojciec Jacek Bolewski, jezuita, pisarz, filozof, profesor teologii. Ukończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie pracował jako asystent w Instytucie Fizyki Teoretycznej. Potem studiował we Włoszech i Niemczech. Był w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku redaktorem naczelnym "Przeglądu Powszechnego". Autor licznych prac z duchowości. Interesowało go zwłaszcza pogranicze teologii ze sztuką, szczególnie z literaturą i teatrem. Był obok takich duchownych, jak ks. Józef Tischner, ks. Janusz Pasierb, abp Józef Życiński, jednym z ważniejszych przedstawicieli Kościoła otwartego, czyli chrześcijańskiego, bo przecież chrześcijaństwo "zamknięte, ekskluzywne" jest zaprzeczeniem samego siebie. Bolewski żył zawsze w cieniu, jakby na drugim planie, ale autorytet jego był niepodważalny. Znaliśmy go i ceniliśmy. Od piętnastu lat nie żyje.

Jedna z jego najważniejszych książek, wydana przez Bibliotekę "Więzi", nosiła tytuł "Objawienie Szekspira". Bardzo chory Stanisław Barańczak w liście do autora wyrażał radość, że jeszcze "był w stanie" poznać doskonałe eseje na temat między innymi: "Hamleta", "Romea i Julii", "Króla Leara", "Kupca weneckiego", "Makbeta", "Burzy". Warto do tych tekstów powrócić,nie tylko żeby przypomnieć niesłusznie zapomnianego autora, ale także dlatego, żeby na nowo odkryć autora "Hamleta", w końcu to jest jego rok - Szekspirowski.. "Objawienie Szekspira" to fascynujące interpretacje dwunastu wybranych arcydzieł Maga teatru, oparte na przekładach Barańczaka. Jacek Bolewski prowadzi nas ze znawstwem w głąb dramatów Szekspira, odkrywając w nich częstokroć wizję człowieka i Boga, grzechu i zbawienia, zadziwiająco bliską chrześcijańskiemu Objawieniu. Ewa Bieńkowska pisała w "Tygodniku Powszechnym" po premierze książki: "Byłam od razu podbita jej wrażliwym i subtelnym językiem, umiejętnością wniknięcia w świat postaci Szekspira". I dodała, że jej zdaniem, książka Bolewskiego jest zapewne najciekawszą pracą o angielskim dramaturgu po "Szkicach o Szekspirze" Jana Kotta.

Objawienie to wielkie słowo, wskazujące na jeszcze większą rzeczywistość. I właśnie u "natchnionego" Szekspira można znaleźć objawienie, twierdzi Bolewski. Ten "największy twórca w dziejach teatru i poezji" wyraża prawdę w całej rozciągłości, która obejmuje: człowieka, świat i Boga. Dzieła Szekspira wcielają bogactwo prawdy, zarówno w postaciach bezpośrednio związanych z chrześcijaństwem, jak i pośrednio, wskazując implikacje dobrego i złego postępowania. Bolewski szuka tego, co Szekspir objawia poza słowami, w słynnej "reszcie", która dochodzi do głosu, w sposób - paradoksalnie - najgłośniejszy, w ostatnich słowach Hamleta - w otwarciu na milczenie. Jezuicki filozof pojmuje Objawienie Szekspira przede wszystkim jako jego - poety - własny komentarz do Objawienia; do Epifanii. Bolewski w żadnym fragmencie książki nie "przymierza" wypowiedzi wielkiego dramaturga do nauki chrześcijańskiej, nie przeciąga poety na stronę "wartości chrześcijańskich"; nic z tych rzeczy. Próbuje raczej odkrywać głębię intuicji - najgłębszej prawdy. "Tak odsłania się powszechny wymiar Objawienia, którego wyrazem staje się wielki poeta. Prowadzi nas on do prawdy zaiste skutecznie - mocą natchnionej sztuki, drogą przeżycia". Świat genialnego pisarza jest przecież złożony i wieloznaczny, być może bliższy wizji Boga ukrytego, jakby nieobecnego w życiu ludzi i historii.

Najbardziej intryguje Bolewskiego w dziełach mistrza dochodzenie krok po kroku do prawdy, tym bardziej wyzwalającej, im większe było napięcie, które towarzyszyło poszukiwaniu. Kilka przykładów. Oto Bolewski wyobraża sobie przedstawienie "Hamleta" jako opowieść, której narratorem byłby przyjaciel księcia - Horacjo. Szekspir przecież sugeruje takie spojrzenie, skoro już od początku sztuki czyni właśnie Horacja świadkiem najważniejszych wydarzeń i zwierzeń tytułowego bohatera. A zatem pierwszeństwo w hierarchii ważności należałoby przyznać tym wydarzeniom i tym słowom Hamleta, w których wyraźnie jest obecna osoba przyjaciela jako świadka i powiernika. Dzięki niemu otwiera się dostęp do tajemnicy Hamleta; "A cóż powiedzieć o głębszym, najgłębszym wymiarze tej tajemnicy? O tym, że droga do przezwyciężania zła jest inna, aniżeli można było sądzić pod wpływem ciemnego pierwszego doświadczenia? () Że cierpliwość w obliczu cierpienia nie jest oznaką słabości albo braku woli działania, ale znakiem innej mocy, innego działania? Jakim imieniem wyrazić to nowe doświadczenie? Ostatnie słowa Hamleta, mówiącego o Opatrzności, też nie mówią wszystkiego. Alternatywą nie jest również milczenie. Pozostaje: Reszta, która jest. . Po prostu: JEST".

"Król Lear", czyli tragizm głupoty - pisze Bolewski. Tragizm ludzkiej głupoty, odmawiającej otwarcia się na miłość bez granic, głupoty, która "nie zdoła oprzeć się przed ukrytą w niej - pod postacią głupoty - Postacią najwyższej mądrości i miłości". Esej o "Burzy" ma zaskakujący tytuł: "Dar mądrości". Młodzi są w "Burzy" jedynymi, którzy nie szukają uwolnienia. Są wolni - w miłości. Na tę miłość otwiera się w końcu także Prospero. Możliwe staje się wreszcie pełne pojednanie. Pięknieje dar mądrości - nowe spojrzenie w którym objawia się "zwyczajna dobroć". Spojrzenie w miłości, dopełnione o mądrość płynącą z pojednania. Ale tu milknie "Burza". Pozostaje tylko ostatni gest.

"Kupiec wenecki" to mus i muzyka . miłosierdzia. Końcowe tony sztuki nie są do końca harmonijne. Szekspir ukazuje co prawda kierunek rozwiązania - miłości, która nie poprzestaje na przemijającym zakochaniu, lecz otwiera się na miłosierdzie. Jednak żadna z postaci nie wciela tej postawy bez reszty. A czasami jej przeczą - wtedy kiedy chrześcijanie przymuszają Żyda Shylocka, by przez chrzest stał się jednym z nich. Miłosierdzie ponosi klęskę. "I dlatego ciągle brakuje przyjęcia harmonii - muzyki miłości, której mus inny jest aniżeli przymus ograniczający wolność".

"Makbet", czyli złowrogi czar i złożony . Dwie siły przenikają dzieje Makbeta. Zło widzimy najpierw, a jego destrukcyjna dynamika rozwija się w duchu hasła: "Co świetne, to szpećmy"/ Co szpetne, tym świećmy". Dokonuje się degradacja bohatera, "stopniowe wcielanie - w nim i przez niego - złowrogiej mocy, która wydaje się nie mieć dna ani końca". Bolewski widzi jednak promyk innej mocy. Oto Starzec żegnający swego rozmówcę, przerażonego sytuacją, mówi: "Zmieniaj zło w dobro, wroga w przyjaciela". Czy dobro wreszcie przeważy? Czy te słowa nie zagłuszają prawdy o Makbecie? W końcu tu wszystko dzieje się między piekłem a niebem. Gdy Makbet próbuje pokrzyżować Los, staje się narzędziem jego spełnienia, zarazem ofiarą, która dopiero teraz okazała się nieuchronna, tragiczna.

Warto powracać do tej, i do innych książek ojca Bolewskiego (na przykład do "Głębi Goethego", wydanej także w Bibliotece "Więzi"; a także do jego książek o duchowości i medytacji, dotykających najtrudniejszych problemów wiary, pozbawionych jakichkolwiek elementów indoktrynacyjnych). Lektura "Objawienia Szekspira" nie wymaga nawet znajomości opisywanych dzieł Mistrza, może być zatem pożyteczna także dla tych, którzy zamierzają je dopiero poznać, odkryć. Bolewski pisał te eseje dla "początkujących". Przyznawał to sam, ale od razu pytał: "Czyż obcowanie z utworami Szekspira nie stanowi nieustannego początku - ciągle nowych odkryć?" Wobec geniuszu Szekspira wszyscy jesteśmy "początkujący". To przecież właśnie Goethe, drugi Mistrz Bolewskiego, napisał o Szekspirze: "Szekspir - bez końca"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji