Artykuły

Po raz ostatni w starym składzie

"Metro. Był sobie kiedyś ta­ki spektakl muzyczny. W amerykańskim stylu. Przy­najmniej do tego dążyli jego twórcy. Zrobiło go paru ludzi w kraju, którego muzyczną tradycją był Fryderyk Chopin, potem długo nic, i Witold Lu­tosławski" - tymi słowami Marcin Kydryński rozpoczy­na sentymentalną podróż ko­lejką podziemną. Pierwszą stacją był Pałac Kultury, do­celową miał być Minskoff na Broadwayu. Gdzieś po drodze nastąpiła jednak awaria.

"Metro na Broadwayu'', autorstwa Kydryńskiego juniora, które właśnie po­jawiło się w księgarniach, jest próbą roz­grzeszenia młodych, polskich artystów, twórców i producenta musicalu, za nie­powodzenie. Niepowodzenie, które we­dług jednych, było przeznaczeniem te­atralnego przedsięwzięcia tandemu Jó­zefowicz - Stokłosa, według innych - gromem z jasnego nieba i wielką nie­sprawiedliwością. Marcin Kydryński wprowadza nas w świat ciężkiej pracy młodych ludzi, podaje receptę na zrobienie dobrego musicalu, przytacza smaczki zza kuluarów, pokazuje bez­względną maszynę produkcyjną Broad­wayu. W końcu mówi kto jest kim w te­atralnej społeczności, od kogo najwięcej zależy. Autor nie powstrzymuje się od komentarza, czasem zgryźliwego tonu, nie zawsze jest obiektywny. Zmusza do płaczu, śmiechu, czasem złości. Marcin Kydryński jest "za" Metrem.

Książkę czyta się jednym tchem, w czym na pewno pomagają zdjęcia. Jest ich dużo, głównie ze Stanów. Brakuje tyl­ko głosu tych najważniejszych. Brakuje kilku komentarzy aktorów. Brakuje słów młodych ludzi, którzy poświęcili całemu przedsięwzięciu cztery lata swojego życia. Słowa te są bardzo ważne zwłaszcza teraz, kiedy mit "Metra" nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Aktorzy są zmę­czeni, trochę znudzeni, wszyscy chcą próbować własnych sił. Jeszcze niedawno mówiło się, że do tysięcznego przed­stawienia dobiją bez problemu. Dziś wiadomo już, że w takim składzie na pewno nie. Definitywnie odchodzi z Metra Robert Janowski. Edyta Gór­niak już chyba zapomniała słowa lita­nii. Nie ma Marca Thomasa i Joanny Ja­gły. Ostatnio swoje odejście zapowiedziała również Denisa Geisslerowa. Wyjeżdża do Słowacji, tam robić karierę. Wszyscy fani, a raczej, jak sami siebie nazywają, przyjaciele Metra będą mogli zobaczyć zespół w starym składzie jesz­cze dwa razy. Spektakle odbędą się 25 i 26 czerwca o godz. 18.00 w Teatrze Dramatycznym. Będą to 856. i 857. przedstawienie. Nowi dobiją do tysiąca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji