Artykuły

Kraina czarów

Czarowna - to pierwsze słowo, które ciśnie się na usta. Od pierwszych stron. Barbara Krafftówna i Remigiusz Grzela przerzucają się czarami od pierwszych stron książki. Jest między nimi fantastyczne porozumienie. Prowadzący rozmowę traktuje aktorkę jak królową, którą niewątpliwie jest. Królową dobrego smaku, profesjonalizmu, życzliwości, spokoju i ciepła - pisze Ewa Gałązka.

Remigiusz Grzela, współautor książki "Krafftówna w krainie czarów" jest poetą słowa, ale i poetą zdarzeń. Na pierwsze spotkanie z Barbarą Krafftówną dotyczące książki, przyniósł porcelanowe filiżanki ze spodeczkami i rozpuszczalną czekoladę. Jego rozmowy z aktorką są uważnym dostrajaniem się do toku jej myślenia, wydobywania przez nią z pamięci kolejnych wspomnień. Powstały z tych spotkań skondensowane cudowne rozmowy-miniaturki.

Teksty umajane kwiatkami, sprawiają wrażenie, że mamy do czynienia z papierem listowym, tak jakbyśmy czytali list z wyznaniami aktorki skierowany bezpośrednio do nas.

Każdy rozdział życia aktorki powiązany jest w książce z jakimś przedstawieniem, w którym grała Barbara Krafftówna. Wspomnienia z życia prywatnego pocierane są przez wspomnieniami ze sceny. Dzieciństwo np. zderzone jest tu z jej rolą małej Alicji w przedstawieniu Pawła Miśkiewicza zatytułowanym "Alicja". Motyw roli Alicji, będzie się przewijał przez całą książkę. Remigiusz Grzela nazywa aktorkę Alicją "przyglądającą się światu i przepuszczającą go przez filtr własnej wrażliwości i wyobraźni".

W rozdziale zatytułowanym "Guziki" następuje sprzężenie fragmentu sztuki "Oczy Brigitte Bardot" napisanej przez Remigiusza Grzelę specjalnie na zamówienie Barbary Krafftówny, w którym postać grana przez Barbarę Krafftównę mówi o wyczarowywaniu guzików z pestek słonecznika, z wyznaniem, że robiła guziki.

Wspomnienia aktorki przez całą książkę przeplatane są fragmentami z książki Iwo Galla "Mój teatr". Reżysera, który był najważniejszym nauczycielem Barbary Krafftówny.

Czasami Barbara Krafftówna przerywa rozmowę zaaferowana jakimś wydarzeniem za oknem i prosi o umieszczenie jego opisu w książce, "zatrzymanie go w kadrze".

Jesteśmy świadkami "małych cudów" w trakcie pracy nad książką, np. wyszperanie w antykwariacie przez Remigiusza Grzelę książki "Budowniczy tła scenicznego" Iwo Galla z odręczną dedykacją autora i informacją, że egzemplarz został wydobyty z gruzów domu przy ul. Tamka 5 w Warszawie. Pod tym adresem w swoim mieszkaniu, Halina i Iwo Gallowie prowadzili podczas wojny tajne komplety, na które uczęszczała Barbara Krafftówna.

Zostajemy uraczeni bibelocikami wspomnień, jak np. przywołaniem zwyczaju Iwo Galla, który wręczał swoim swoim uczniom z okazji 50. spektaklu, pięćdziesięciozłotowy banknot. Remigiusz Grzela pytając o suflerki, z którymi zetknęła się w swojej scenicznej karierze dostaje w odpowiedzi cud-historyjkę o suflerce Flapci.

Barbara Krafftówna przytacza zabawne epizody z Kaliną Jędrusik w roli głównej - na planie filmu "Dziś w nocy umrze miasto" Jana Rybkowskiego, drobiażdżki wspomnień ze współpracy z Kabaretem Starszych Panów. Jest też miejsce na dowcipy, które robił jej kolega z teatru, Wiesław Michnikowski (przejażdżka kradzionym samochodem, czosnkowa czekolada itp.). Dowiadujemy się też o jej pełnych wdzięku "sposobach" na przechytrzenie Kazimierza Dejmka, który był bardzo wymagającym i zdyscyplinowanym dyrektorem Teatru Narodowego, w którym grała Barbara Krafftówna.

Remigiusz Grzela nie poprzestaje na rozmowie z aktorką. Dookreśla jej postać wspomnieniami ludzi, którzy byli ważni w poszczególnych okresach jej życia - jak przyjaciółka z czasów dzieciństwa w Łucku: Lalka (Irena Oborska). Uzupełnia i oświetla jej wspomnienia innym światłem cytując opinie recenzentów, fragmenty esejów o jej twórczości, wypowiedzi twórców filmów, w których grała.

Domyślamy się, że Barbara Krafftówna sama ustalała o czym będą rozmawiać, jak w przypadku opowieści o ręcznie haftowanym obrusie, rodowych srebrnych łyżeczkach, puderniczce podarowanej jej przez ojca, a której straconej w wojennej zawierusze, przez całe życie wypatruje na targach staroci. Albowiem w jej życiu najważniejsi są ludzie, ale równie ważne są też przedmioty.

"Dziękuję Panu za subtelną dyskrecję PISARZA! Napisał dużo, bardzo dużo, wnikliwie, ale wie więcej." - pisze w zakończeniu Barbara Krafftówna. I to się czuje, Remigiusz Grzela jest uważnym i dyskretnym rozmówcą. Nie pada ani jedno wścibskie pytanie, nie zostaje zacytowane ani jedno nazbyt osobiste wspomnienie.

Remigiusz Grzela @ Barbara Krafftówna, "Barbara Krafftówna w krainie czarów", Pruszyński i S-ka, Warszawa 2016 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji