Artykuły

Przerost formy i nadmiar treści

"Ukraiński dekameron" Klim w reż. Vlada Troickiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w portalu Teatr dla Was.

Władimir Klimienko, funkcjonujący w teatralno-literackim obiegu jako Klim, w Polsce jest chyba znany wciąż zbyt mało - jego popularność jako dramaturga, reżysera, poety i teoretyka teatru jest za naszą wschodnią granicą dużo większa. Ten pochodzący z Ukrainy twórca, będący uczniem Anatolija Wasiljewa i Anatolija Efrosa, należy obecnie do jednych z najbardziej postępowych artystów w Rosji. Uchodzi za eksperymentatora w dziedzinie nowych form dramatycznych. Kilka lat temu w Teatrze Narodowym można było oglądać "Kobietę z zapałkami" w reż. Aleksandry Koniecznej, z Magdą Cielecką w roli głównej. Ale wówczas samemu autorowi nie poświęcono chyba szczególnej uwagi. Wystawiany obecnie w Teatrze Polskim "Ukraiński Dekameron", będący wyrazem również ezoterycznych poszukiwań autora w próbach odnajdywania zachowań pierwotnych, miał szansę podjęcia szerszej dyskusji na temat jego twórczości. Tak się jednak nie stało, za co winę ponosi - w moim mniemaniu - przede wszystkim reżyser warszawskiego spektaklu, który pozbawił Klima tego co w strukturze zmieniających się i powracających motywów i tematów, mogłoby wybrzmieć niczym symfonia próbująca rzeczywistość teatralno-literacko-kontekstualną sprowadzić do jednorodnej przestrzeni kultury. Ani sam tekst, ani też poszczególne działania aktorskie nie nabrały tutaj niestety cech rytuału czy mszy, choć starano się o to bardzo. Czy Klim byłby usatysfakcjonowany zastosowanymi przez reżysera sposobami oddziaływania na widza?

"Ukraiński Dekameron" w reżyserii Vlada Trockiego pewnie mógłby być przedstawieniem, które od początku do końca ogląda się z ogromną uwagą i zapartym tchem, gdyby reżyser poskromił nieco swoją nieokiełznaną wyobraźnię i zaserwował nam tylko danie główne, bez przystawek i deseru, do tego nie pozbawionych egzotycznych ingrediencji. Tymczasem na scenie Polskiego spektakl ciągnie się niemiłosiernie, tak jakby nigdy miał się nie skończyć. Ileż w nim jest finałów, aż trudno zliczyć (ten ostatni wydaje się już naddatkiem wręcz kuriozalnym). Ileż scen, które domagają się skrótów, ileż prób nie zawsze udanego łączenia tego co śmieszne, z tym co przesączone metafizyczną głębią. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość, że aktorzy Seweryna z ogromnym oddaniem poddali się wizji inscenizacyjnej Trockiego (sfera wizualno-plastyczna mogłaby zachwycać, gdyby i ją pozbawiono powtarzalności podobnych do siebie efektów śpiewno-ruchowych), co zaowocowało bardzo dobrymi rolami szczególnie kobiecymi: Izabelli Bukowskiej-Chądzyńskiej, Joanny Trzepiecińskiej, Marty Kurzak czy Mai Barełkowskiej.

Ukraiński reżyser próbuje na scenie ukazać dychotomiczną rzeczywistość, w której świat duchów stara się aktywnie uczestniczyć w życiu zwykłych ludzi, skorych do grzechu i kłamstwa, niespełnionych w erotycznych uniesieniach i tęskniących za umiejętnością korzystania ze wszystkich dobrodziejstw tego świata. Tyle że łączliwość poszczególnych sekwencji pod względem dramaturgicznym pozostawia wiele do życzenia. Cierpią na tym tempo i rytm spektaklu, w którym humor traci lekkość, poezja swoją prostotę formy, a miłosne opowieści nijak nie chcą pogodzić frywolności z melancholią i żalem. Zastosowana przez realizatorów symbolika też kładzie się cieniem na ostatecznym kształcie widowiska, podobnie jak wielość tropów inspirowanych językiem Gogola, Boccaccia, elementami sztuk tajemnych czy wschodnim folklorem. Trochę to wszystko momentami zakrawa na zżynkę z Nekrošiusa, szczególnie z jego wczesnych przedstawień. W tym przypadku nie udało się połączyć rytuału z celowością dramatycznej wypowiedzi, gdzie głos neutralny i bezosobowy, tak samo jak boski i ludzki zabrzmiałby równie rozpaczliwie co śmiesznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji