Artykuły

Grzegorz Jarzyna o projekcie Młody TR i sztuce Masłowskiej

- TR Warszawa od zawsze interesuje się tym, co dzieje się w tzw. młodym teatrze. To jest - można powiedzieć górnolotnie - misja naszego teatru, nasze źródło energii i ekspansja sił żywotnych - mówi Grzegorz Jarzyna, dyrektor TR Warszawa.

Na afiszu TR Warszawa w piątek i sobotę (17 i 18 czerwca) "Między nami dobrze jest" [na zdjęciu[. Nie będzie to jednak przedstawienie w reżyserii Grzegorza Jarzyny grane tu z powodzeniem od kilku sezonów. Zobaczymy spektakl dyplomowy, który ze studentami PWST w Krakowie przygotowała Agnieszka Glińska.

Gościnne pokazy dyplomu odbędą się w ramach projektu "Młody TR".

Rozmowa z Grzegorzem Jarzyną, dyrektorem artystycznym TR Warszawa

Dorota Wyżyńska: Sztuka "Między nami dobrze jest", która została napisana na zamówienie TR-u i stała się przebojem waszej sceny, teraz wraca tu w nowej wersji jako spektakl dyplomowy studentów PWST z Krakowa.

Grzegorz Jarzyna: Bardzo mnie ucieszyła propozycja krakowskiej szkoły teatralnej, żeby pokazać spektakl w Warszawie właśnie na naszej scenie, w tym mateczniku, w którym urodziło się "Między nami...", ale też narodził się pomysł, by Dorota Masłowska pisała dla teatru. Bardzo wierzę w ten tekst, od początku miałem świadomość, że obcuję z istotnym dramatem, który ma szansę wpisać się w historię polskiego teatru. Jest w nim spora dawka mistyfikacji, kreacji, ale też niezwykła szczerość. To sztuka, która jest otwarta na różne interpretacje, należy jej się wiele wystawień. Jestem bardzo ciekawy pracy studentów i spektaklu, który wyreżyserowała Agnieszka Glińska.

Pokaz dyplomu z Krakowa wpisuje się w projekt "Młody TR". To nie jest nowość, bo scena, którą prowadzisz, zawsze promowała młodych. Co daje wam ten projekt i jak chcecie go rozwijać?

- TR Warszawa od zawsze interesuje się tym, co dzieje się w tzw. młodym teatrze. To jest - można powiedzieć górnolotnie - misja naszego teatru, nasze źródło energii i ekspansja sił żywotnych. Nie obowiązek, ale naturalna powinność. Robimy to dla młodych, ale też dla siebie, dla przyszłości, dla rozwoju polskiej sceny. Nie możemy być kometą, która wystrzelona w kosmos leci nie wiadomo dokąd. Dlatego tak ważny był dla nas powrót po 10 latach do idei "Terenu Warszawa", w nieco zmienionej formule. Zaprosiliśmy nową generację twórców, już nie tylko debiutantów - ludzi, którzy potrzebują tej osłonki, komfortu, bezpieczeństwa, żeby pracować.

Wielu reżyserów, dobrze zapowiadających się na studiach, pełnych fascynujących pomysłów, odpada w konfrontacji z twardą rzeczywistością rynku. Postanowiliśmy im pomóc, potwierdzając, że dla nas teatr jest drogą życiową, a nie show-biznesem.

Ten proces "terenowy" nie zakończył się, mam nadzieję, że będzie wpisany w naszą działalność.

Ustanowiłeś też nagrodę dla młodego reżysera - "Debiut w TR". Co jest nagradzane?

- Dla mnie zawsze ważne jest, czy spektakl jest szczerą wypowiedzią. To nie musi być arcydzieło. Interesuje mnie, czy to wypowiedź z wnętrza artysty. Czy reżyser dzieli się sobą, czy to, co pokazuje, wynika z jego doświadczeń i przemyśleń, czy umiejętnie kopiuje, bo jest sprawnym odtwórcą.

Ta nagroda została przyznana pierwszy raz w tym sezonie na 5. Forum Młodej Reżyserii w Krakowie, które pokazuje już wyselekcjonowane przedstawienia młodych twórców. W ramach nagrody laureat dostaje propozycję wyreżyserowania spektaklu w TR Warszawa.

To nie musi być debiutant. Ważne jest to, że debiutuje w TR Warszawa. Nasz tegoroczny nagrodzony - Jędrzej Piaskowski - niedawno miał premierę w Teatrze Nowym w Poznaniu, gdzie wystawił "Leara" według Szekspira.

Kiedy rozpoczyna pracę w TR? Co wyreżyseruje?

- Próby rozpocznie w lutym, premiera ma odbyć się w kwietniu. Tekst napisze Magda Fertacz. Znajdą się w nim wspomnienia działającego przed wojną m.in. przy Marszałkowskiej 8 prywatnego teatru aktorki Marii Malickiej.

Zapraszamy Jędrzeja do naszego inkubatora. Mam nadzieję, że to będzie dla niego przygoda, szansa. Zdaję sobie sprawę, że nie dla każdego warunki "Debiutu w TR" będą interesujące. Wielu absolwentów szkół teatralnych jest nastawionych na szybki efekt. A dla nas ważny jest przemyślany, poparty naszym wieloletnim doświadczeniem rozwój reżysera.

Ty też dostałeś kiedyś taką szansę, kiedy jako młody reżyser kończący krakowską PWST mogłeś przygotować tu spektakl według Witkacego, a niespełna rok po premierze "Bzika tropikalnego" zostałeś dyrektorem sceny.

- Pewnie gdyby nie Maria Maj, która przyjechała do Krakowa na mój egzamin, a potem nakłoniła ówczesnego dyrektora Teatru Rozmaitości Bogdana Słońskiego, żeby mnie zaprosił na Marszałkowską, moja historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Ten mój przeskok z sali eksperymentalnej przy ulicy Warszawskiej w krakowskiej PWST w Warszawę i praca nad eksperymentem, jakim był "Bzik tropikalny", wreszcie bezkompromisowość młodzieńcza - to wszystko zaowocowało propozycją, która wyszła od zespołu, żebym został dyrektorem artystycznym w teatrze.

A Maria Maj wciąż jeździ na spektakle dyplomowe, dużo ogląda, a ja bardzo cenię jej podpowiedzi.

Pokazywanie spektakli dyplomowych na scenie przy Marszałkowskiej to też nie taka zupełna nowość. Pamiętam, jak oglądałam tu dyplomowego "Płatonowa" w reżyserii Krystiana Lupy, m.in. z Mają Ostaszewską, która chwilę później zadebiutowała w twoim "Bziku tropikalnym".

- Dobrze, że o tym wspomniałaś. Ja z kolei pamiętam ten moment z perspektywy krakowskiej. Pamiętam niezwykłe poruszenie w PWST, kiedy pojawiła się informacja, że "Płatonow" Krystiana z moimi koleżankami i kolegami jedzie do Warszawy. To była wieść szalenie energetyzująca, ale jednocześnie pełna obaw, co wyniknie ze zderzenia krakowskiego spleenu z chłodną, skomercjalizowaną Warszawą - tak ją wtedy postrzegaliśmy. Myślę, że wówczas te podziały krakowsko-warszawskie były wyraźne, dziś się zatarły. Jędrzej Piaskowski jest po warszawskiej Akademii Teatralnej, a w pracy, można powiedzieć, jest bardzo "krakowski".

Czy projekt "Młody TR" znajdzie też swoje miejsce w nowej siedzibie na placu Defilad? Myślicie już o przeprowadzce, przygotowując plany najbliższego sezonu?

- Myślimy, nie da się inaczej. Ta zmiana dla nas to jak przesiąść się z motorówki na ogromny krążownik. Zakładając, że nastąpi to w 2020 roku, mamy zaledwie cztery lata. A musimy przygotować do tego też naszą publiczność. Teraz widownia TR liczy zaledwie 160 miejsc, tam będziemy grać co wieczór dla średnio 500 osób. Oczywiście trudno odbyć ten proces, nie mając "przejściowych" przestrzeni i odpowiednich narzędzi. O pieniądzach nie będę już mówił, bo po moich ostatnich wystąpieniach zyskałem opinię reżysera, który tylko kłóci się o pieniądze.

Pamiętajmy, że Warszawa to nie Paryż, Berlin, Londyn czy Moskwa. W porównaniu z publicznością londyńską czy moskiewską ludzie w Warszawie nie mają nawyku chodzenia do teatru, a szczególnie do teatru artystycznego. Trzeba ich tego nauczyć. I dlatego tak ważne jest inwestowanie w młodych. Cokolwiek się dzieje, jakiekolwiek zawirowania i kryzysy, młodzi do nas przychodzą i oglądają nasze spektakle. To jest nasz twardy elektorat.

DYPLOM Z KRAKOWA W TR WARSZAWA

"Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej,

reżyseria: Agnieszka Glińska.

Spektakl dyplomowy PWST w Krakowie, występują: Zuzanna Czerniejewska, Karolina Wasilewska, Małgorzata Biela, Karolina Burek, Marcin Wojciechowski i Patryk Szwichtenberg.

* Gościnne pokazy w TR Warszawa (ul. Marszałkowska 8) w piątek 17 czerwca i w sobotę 18 czerwca o godz. 20.

Bilety: 40 zł i 30 zł (ulgowe).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji