Artykuły

Gąbczasty twór przejął władzę. Lalki w mieście

"Blind" Dudy Paivy z holenderskiej Company oraz "Pastrana" Maliny Prześlugi" w reż. Marii Żynel z Teatru Animacji w Poznaniu na VIII Międzynarodowym Festiwalu Szkół Lalkarskich "Lalka-Nie-Lalka" w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Na bramie Akademii Teatralnej znalazły się ogromne nożyczki i widać je zresztą w kilku punktach w mieście. W małych salkach uczelni i w Białostockim Teatrze Lalek - co godzina otwierają się magiczne przestrzenie. W Białymstoku zaczął się Międzynarodowy Festiwal Szkół Lalkarskich - prawdziwe święto lalek, ich animatorów i widzów, którzy spektakle mogą oglądać za darmo. Jak fantastycznie lalka potrafi skleić się z człowiekiem, a nawet przejąć nad nim władzę - można było zobaczyć choćby na spektaklu holenderskiego mistrza - Dudy Paivy.

Cóż to było za nadzwyczajne widowisko! Z niepozornej postaci - pełnej gruzłów, narośli, zgrubień, garbów - rodziły się w bólu, albo też wystrzeliwały z nagła - zwinięte kawałki... no właśnie - czego? Owe coś, gąbczaste, miękkie, zbite, w chwilę później rozwijało się w pokraczne stworzenie z długimi kończynami, nieforemne, a jednak prawie jak żywe. To było prawdziwe mistrzostwo animacji i czarowanie widza na potęgę, który w pewnym momencie już sam nie wiedział, czy to jeszcze animowana lalka, czy już pełnokrwiste stworzenie, żyjące własnym życiem. Potrafiło przywrzeć do człowieka, zalać się łzami, rzucić mięsem, zaśpiewać chrypliwym głosem, zajęczeć z bólu.

Pączkujących z narośli lalek było kilka, każda zyskiwała swój własny specyficzny charakter, czasem zamieniała się w prawdziwe zło - choćby wtedy, gdy chciała zawładnąć tym, z którego się narodziła. Sugestywna walka z własnymi demonami w warstwie wizualnej przywodziła na myśl choćby skojarzenia z tolkienowskim Gollumem - tyle że to, co w filmie jest efektem pracy komputera, na scenie BTL we wtorkowy wieczór (21.06) - zdziałał jeden człowiek.

Ale Duda Paiva to prawdziwy mistrz, twórca specyficznego teatru animacji, słynącego z charakterystycznych gąbczastych lalek, które sam konstruuje i animuje. Białostoczanie mieli okazję jego teatr - pełen humoru, czułej ironii, mistrzowskiej animacji - podziwiać kilka lat temu, gdy holenderski reżyser gościł w Białostockim Teatrze Lalek i wraz z naszymi aktorami przygotował "Fasadę". Spektakl był w repertuarze BTL, a w nim były też oczywiście gąbczaste lalki animowane przez białostockich artystów.

W tym roku Duda Paiva przyjechał do Białegostoku ze spektaklem "Blind" [na zdjęciu], który pierwszego dnia festiwalu (program - niżej) prezentował w ramach nurtu teatrów profesjonalnych.

Najbrzydsza kobieta świata

W tym samym nurcie zobaczyć można było we wtorek (21.06) bardzo ciekawy, wielopoziomowy spektakl "Pastrana" w wykonaniu poznańskiego Teatru Animacji. Co ciekawe - to spektakl reżyserowany przez Marię Żynel, absolwentkę naszej Akademii Teatralnej, której pracę reżyserską w ciągu ostatniego miesiąca mogliśmy oglądać już trzy razy, a każdy ze spektakli zaskakiwał inwencją, pomysłami i pracą reżyserską. Te trzy produkcje to fantastyczna familijna "Straszna Piątka" w BTL, spektakl "Ćwiczenia stylistyczne" Teatru Malabar Hotel, prezentowany w ramach Dni Sztuki Współczesnej, a teraz właśnie - "Pastrana" w wykonaniu aktorów z Poznania.

Historia Julii Pastrany, określanej różnymi epitetami: najbrzydsza kobieta świata, kobieta z brodą, człowiek małpa - pięknie zagrana, nieźle zaśpiewana, pełna mrugnięć do widza, zawieszona między epokami i stylistykami, mająca w sobie i urok kostiumowego teatru i eksperymentalną świeżość - dowodzi dużej wyobraźni. To też przykład jak w jednym spektaklu świetnie spotyka się myśl reżyserki, dobry scenariusz (Maliny Prześlugi), dobre aktorstwo (wszystkich aktorów pojawiających się na scenie), intrygująca muzyka i nie przekombinowane pomysły inscenizacyjne.

Spektakl nieźle wpisał się też w festiwalową ideę, która prezentuje różne oblicze lalek. W "Pastranie" dostaliśmy wodewil lalkowych odmieńców, jarmarczne widowisko, kabaret - nieco upiorny, częściej czuły i delikatny wobec bohaterów. A nie jest łatwo opowiadać o postaci przez lata traktowanej jako dziwoląg zoologiczny. Jej choroba dziś ma już swoją ładnie brzmiącą nazwę: hipertrichoza, ale w czasach, w których żyła (urodziła się w 1834) traktowano ją inaczej. Julia przez większość życia podróżowała z objazdowym monstruarium, cyrkiem dziwadeł, z którego została wykupiona przez Teodora Lenta, mieli razem dziecko, które zmarło niedługo po urodzeniu, a najbrzydsza kobieta świata kilka dni po nim. Jej mąż wypchał oboje i już jako elegancko ubrane mumie w szklanych gablotach obwoził po świecie. Sam podobno pod koniec życia oszalał. Pogrzeb Julii miał miejsce dopiero 153 lata po jej śmierci, 12 lutego 2013 roku.

Brzmi intrygująco? Intrygująco zostało zagrane.

Gazetka, czary w małych salkach i w plenerze

Przed nami jeszcze cztery dni wypełnione od rana do wieczora spektaklami - na przemian prezentowanymi w Białostockim Teatrze Lalek i Akademii Teatralnej. Białostocki festiwal - jedyny tego typu w Polsce - to prawdziwy raj dla miłośników teatru, żądnych zobaczenia jak nieskończone, niebanalne możliwości drzemią w teatrze lalkowym. Bo są ogromne. Festiwal nosi wiele mówiący o tych możliwościach tytuł "Lalka-nie-lalka". Odbywa się po raz ósmy, co dwa lata, tak naprawdę więc od 16 lat w Białymstoku oglądać można propozycje szkół i teatrów z różnych zakątków świata. I od 16 lat co roku w repertuarze znajdują się propozycje, które potrafią zadziwić nawet wytrawnego widza. Festiwal to średnio dwie setki gości, w tym roku ponad 40 przedstawień z ponad 10 krajów (przyjedzie 11 szkół lalkarskich z Łotwy, Czech, Ukrainy, Niemiec, Słowacji, Węgier, Litwy, a nawet Japonii; w programie są też przedstawienia 10 teatrów profesjonalnych).

Przywiezione lalki i rekwizyty zaś trudno zliczyć. Bywają mikroskopijne, mniejsze niż dłoń, są też wielkie, za którymi aktor się schowa. Z patyczków, sznurków, butelek, skrawków materiału.

Na tym nietypowym spotkaniu teatralnym, organizowanym wspólnie przez białostocką Akademię Teatralną i Białostocki Teatr Lalek (i towarzyszącym Dniom Białegostoku) - korzystają wszyscy. Zarówno uczniowie szkół lalkarskich (którzy mogą nawzajem się poznać i uczyć się od siebie). Jak i widzowie - większość spektakli jest otwarta dla publiczności i to za darmo. Na spektakle można wchodzić okazując wejściówkę - jak zapowiadaliśmy wcześniej, teatr rozprowadzał je kilka dni temu. Rozeszły się błyskawicznie, ale warto próbować przed każdym ze spektakli, zawsze jest szansa, że ktoś nie przyjdzie. Trudniej wejść będzie na spektakle w Akademii Teatralnej - tam salki są małe i w pierwszej kolejności pierwszeństwo mają studenci szkół lalkarskich. Ale dla chcącego - i prawdziwego pasjonata teatru - nic trudnego.

Sporo jest też spektakli plenerowych.

Działa już festiwalowa gazetka, którą dostać można w obu instytucjach - w pierwszym numerze przeczytać można m.in. rozmowy ze sprawcami festiwalu - Wiesławem Czołpińskim, dyrektorem festiwalu i prorektorem białostockiej uczelni, a także Jackiem Malinowskim, szefem BTL i dyrektorem nurtu profesjonalnego teatru.

Festiwal promuje trailer Krzysztofa Kiziewicza, w którym wykorzystano grafiki Andrzeja Dworakowskiego i muzykę Antanasa Jasenki.

Gąbczaste lalki i żart z Hamleta

Program tegorocznej edycji to ponad 40 wydarzeń - od 10 do 15 każdego dnia. Teatry wychodzą też w plener. Na Rynku Kościuszki w środę (22.06) tuż po zmroku zobaczymy pokaz prac studentów z Charkowa, wcześniej, w okolicach BTL - wariacje na temat "Hamleta" Szekspira w wykonaniu słowackiego Tulave Divadlo. Warto dodać, że spektakl reżyseruje Jakub Nvota, ten sam, który w Teatrze Wierszalin kilka lat temu przygotował prześmieszną "Boską Komedię". Nvota dzieła literackie traktuje brawurowo, przetwarza je na nowo z czesko-słowackim poczuciem humoru, miesza metafizykę i żart, powagę i kpinę z tejże powagi, przeszłość ze współczesnością. Efekt wówczas okazał się fantastyczny - prawdopodobnie teraz tak będzie.

W programie otwartym dla publiczności jest też m.in. spektakl "Dziady po Białoszewskim" - przywieziony przez kielecki Teatr "Kubuś" (również w środę, 22.06). Swoje spektakle pokażą też m.in. Compagnie La Pendue z Francji, czy obecny w ub.r. Theatre Genre: Gray z Japonii oraz zaprzyjaźniony z Białostockim Teatrem Lalek oraz Grupą Coincidentia Fugurentheater Wilde&Vogel z Lipska (Niemcy) - przywiezie najnowszy, premierowy spektakl "Siberia".

Ciekawie zapowiada się instalacja teatralna studentów z Litwy, którzy zaproponują intymną podróż jednego widza poprzez teatralną maszynerię, czy projekt studentów z Czech, którzy przygotowali pokaz w skali mikro - i oglądanie spektaklu w okienku wielkości 10 cm x 10 cm (również w środę, 23.06).

Lalki sposobem na życie

W programie są produkcje Białostockiego Teatru Lalek i oczywiście prace naszych studentów. To m.in. "Historia księcia H." - monodram Błażeja Piotrowskiego, aktora BTL, przygotowany na podstawie "Hamleta" czy też etiudy studentów białostockiego wydziału lalkarstwa, m.in. "Iluzjon", czy "Utopia".

- To bardzo ciekawe prezentacje przygotowane po mistrzowsku. Jestem pewien, że z czasem pojawią się na różnych festiwalach i zachwycą widzów wszędzie gdzie się tylko pojawią. Mają potencjał. Powoli wypuszczamy je w świat - mówi Wiesław Czołpiński, prorektor białostockiego Wydziału Lalkarstwa Akademii Teatralnej, który wybrał etiudy studenckie do festiwalowego programu. - Chcemy pokazać reprezentatywne rzeczy, sięgające po różne stylistyki. Nasi goście też przywiozą to, co ich zdaniem jest ciekawe - zarówno etiudy, jak i większe spektakle. Zaprosiliśmy nie tylko szkoły - nie we wszystkich krajach funkcjonują teatralne szkoły wyższe. Najważniejsze w tym festiwalu jest to, by doprowadzić do spotkania młodych ludzi, których sposobem na życie jest teatr lalek. Jak ważne jest to spotkanie świadczą o tym choćby głosy gości. Ci, którzy u nas byli, mówią wyraźnie - takie spotkanie jest ogromną inspiracją, otwarciem oczu na świat, możliwością zobaczenia innych sposobów animacji, podzielenia się energią. To bardzo ważne - mówi prorektor Czołpiński.

Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek (w ub.r., w przerwie między edycjami festiwalu szkół lalkarskich zorganizował Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek dla Dorosłych):

- Wszystkie zaproszone pokazy łączy to, że w centrum jest lalka, w bardzo różnej formie. Pamiętam pierwszy festiwal zorganizowany w Białymstoku - gdy wielkim zaskoczeniem dla uczestników było to, jak wiele istnieje języków scenicznych . Okazało się że wszystkich nas łączy wyobraźnia i to, że lalka jest ważna. Ale reszta jest już kompletnie inna, stylistyki są bardzo różne. Ta konfrontacja jest bardzo energetyczna. Wschód od Zachodu się różni. My przywiązani jesteśmy do teatru opartego na słowie. Inni stawiają na prace oparte na obrazie. Przenikanie się tych stylistyk - na poziomie festiwalu, ale i jednego spektaklu jest bardzo ciekawe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji