Artykuły

Podcięte kolumny

"Mazepa" to sztuka o miłości i o zemście. Miłość jest może na­wet bardziej miłostką, zabawą. Zemsta, choć na swój sposób uzasadniona, jest natomiast okrutna, bezwzględna, niszcząca wszystko i wszystkich. I co najważniejsze, nie przynosi nawet w finale, po spełnieniu, satysfakcji. Bo taka jest jej natura, istota. Słowacki pisząc sztukę nieco nagiął fakty. W rzeczywistości pod-kanclerzy Radziejowski, z którego żoną romansował król Jan Kazimierz, miał chwilę satysfakcji, kiedy przy jego czynnym udziale Szwedzi zalali Polskę.

Kiedy więc akcja najnowszej inscenizacji dramatu Słowackie­go dzieje się w salach z podciętymi kolumnami i zwieńczenie stropu trzyma się wbrew prawom fizyki, taki oto dialog Wojewo­dy z Mazepą nabiera szczególnego znaczenia:

Wojewoda: - Stary dom

Mazepa: - Jeszcze potrwa

Wojewoda: - Dłużej niż nas wielu.

Nieprawda. Wszystko musi runąć, zawalić się w domu, w któ­rym najważniejszą zasadą i celem jest dochodzenie jedynie swo­ich racji, a zemsta staje się swego rodzaju ideologią. Gustaw Ho­loubek mówi nam to w swojej inscenizacji aż nadto dobitnie. Do­datkowo potęguje absurd i bezsens całej sytuacji poprzez dobro­tliwą, nieco autoironiczną kreowaną przez siebie postać króla Ja­na Kazimierza. Na drugim biegunie jest Wojewoda świetnie gra­ny przez Piotra Fronczewskiego. To szlachetny, prawy człowiek, który staje się zaślepionym, bezwzględnym mścicielem. Miłość przedziwnie przemiesza się w nim z nienawiścią i ta mieszanka musi eksplodować ze straszliwą silą. W finale Fronczewski wspa­niale oddaje owo zagubienie się, a jednocześnie porażającą kon­sekwencję Wojewody.

Są dwie ofiary tego zaślepienia: najbardziej przez niego kocha­ny syn Zbigniew (Krzysztof Kolberger) i młodziutka żona Ame­lia (Magdalena Wójcik). W obsadzeniu tych ról zagrał reżyser va banque, powierzając kluczową rolę studentce i doświadczone­mu aktorowi, i co ciekawe - młodość i świeżość wywiązała się z tego niełatwego zadania znacznie lepiej od rutyny.

Tytułowy Mazepa w interpretacji Marka Kondrata jest nie tylko sympatycznym świszczypałą, lecz również świadomym roli, jaką odgrywa w całej tej aferze.

Bardzo dobry to spektakl, który w Ateneum przypomniał cza­sy świetności Teatru Dramatycznego. Takie skojarzenia mieli chyba wszyscy uczestnicy tego artystycznego wydarzenia. Nieczęsto słyszy się tak pięknie podaną ze sceny polszczyznę.

Czy trzeba było aż jubileuszu Gustawa Holoubka...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji