Po królewsku
Jest to przedstawienie, które w tym kształcie mogłoby powstać i być grane na scenie dawnego Teatru Dramatycznego. Gustaw Holoubek na jubileusz 45-lecia pracy artystycznej wybrał "Mazepę" Juliusza Słowackiego i w "Ateneum" zrobił spektakl, wywiedziony z ducha tamtego, nie istniejącego już teatru. I z tamtymi aktorami. Na scenie spotkał się z Piotrem Fronczewskim, Markiem Kondratem i Zygmuntem Kęstowiczem.
To, że Holoubek wybrał właśnie "Mazepę", nie dziwi, zainteresowanie tym dramatem zdradzał kilkakrotnie, a rola króla Jana Kazimierza jest na taką okazję wprost wymarzona. Jest w niej wszystko - i królewski majestat, i ludzkie słabostki, nikczemność i wielkość; jest miejsce na gniew i pobłażliwość dla siebie i innych, na żartobliwość, na konfuzję, niepokój, strach. Holoubek każdą z tych strun porusza delikatnie, jak mistrz, i prowadzi tę rolę w tylko jemu właściwy sposób, żarliwie, a zarazem ze sporym dystansem. Królewska rola!
Prawdziwym teatromanom, którzy "Mazepę" znają, dowodzić, że Słowacki był wielkim poetą, napisał wspaniały dramat giętkim językiem i z precyzyjnie skrojonymi rolami - jest nietaktem. Natomiast tych, którzy poza "Metrem", komediami i spektaklami muzycznymi niewiele więcej w teatrze widzieli, gorąco na "Mazepę" namawiam. Ogląda się to, proszę Państwa, jak dobry kryminał z zawiłą intrygą, skrzyżowany z horrorem psychologicznym. A poza tym jest to gwiazdorskie przedstawienie, którego prawdziwym odkryciem jest... Piotr Fronczewski. Po latach grywania pana Piotrusia i pana Kleksa, Fronczewski wrócił do roli dramatycznej i wrócił w pięknym stylu. Jego Wojewoda to zarazem szaleniec i pragmatyk, jest równie przerażający, co godny współczucia, barbarzyńsko zaślepiony zemstą i wzruszająco tkliwy. Niezawodna jest Ewa Wiśniewska - światowa, ponętna, acz już nie najpierwszej młodości Kasztelanowa; na miejscu - Marek Kondrat (Mazepa) i Krzysztof Kolberger (Zbigniew, syn Wojewody), choć ten ostatni pozwala sobie dwukrotnie na zbyt histeryczne tony, które w tym gronie, trzymającym na wodzy nerwy i uczucia, nieco rażą. Bardzo udanie w tym ensemble'u wypadł debiut Magdaleny Wójcik (PWST) w roli Amelii. W sumie - spektakl godny polecenia.