Artykuły

Adam Kilian. Pożegnanie (23.02.1923 – 25.06.2016)

Poznaliśmy się w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. W Warszawie trwał czas odbudowy. Budapeszt wyszedł obronną ręką z pożogi wojennej. Był pięknym europejskim miastem. Tętniło w nim bogate życie kulturalne. W teatrach dramatycznych, operze i operetce komplety. Eleganckie sklepy, kawiarnie, restauracje i nocne lokale. Pięknie położony nad Dunajem, ściągał turystów.

Warszawa w tym czasie była Kopciuszkiem. Ale Węgrzy interesowali się Polską. Związek Artystów Scen Polskich nawiązał kontakt z Węgierskim Związkiem Artystów i podpisał umowę o wymianie. Adam Kilian i ja byliśmy w pierwszej grupie, która udała się na Węgry. W Budapeszcie poznaliśmy znanych aktorów i ludzi kultury. Zaprzyjaźniliśmy się z wybitnym aktorem Teatru Narodowego, po węgiersku Nemzeti Szinhaz, Menszaos Laszko, zdrobniale Lozi, i znaną piosenkarką, będąca wtedy na fali Zolnay Hedi. A przede wszystkim z kierownikiem literackim jednego z budapeszteńskich teatrów, byłym aktorem Csoma Sandorem. Zakochanym w polskim teatrze i historii. Zwiedzaliśmy razem miasto i spędzaliśmy niezapomniane wieczory w nocnych klubach. Popijając wspaniałe węgierskie wino przy dźwiękach czardasza i piosenek Zolnay Hedi.

Nasze kontakty z Sandorem były długotrwałe. Często przyjeżdżał do Polski. Na zaproszenie Ministerstwa Kultury. Nie wiem, jakim językiem Adam się z nim porozumiewał. Ja po niemiecku. Sandor znał jeszcze rosyjski. Kiedyś otrzymał od Adama list po polsku, zaczynający się od słów „Kochany Czomka". Był przekonany, że Csoma to imię, a Węgrzy w przeciwieństwie do Polaków najpierw piszą nazwisko, potem imię. Prosił mnie o przetłumaczenie, popłakaliśmy się ze śmiechu przy słowie „Czomka". Przypomniałem to kiedyś Adamowi. Popatrzył na mnie zdziwiony.

Był wielkim, niepowtarzalnym artystą. Na świat patrzył oczami dziecka. Cieszył się życiem, widział tylko piękno. Zakochany był w folklorze. Odziedziczył tę miłość po swojej mamie Janinie Kilian-Stanisławskie, założycielce teatru lakowego „Niebieskie Migdały" w Samarkandzie, dokąd rodzina Kilianów, pochodząca ze Lwowa, została wywieziona przez okupanta. W 1948 r. przeniosiono go do Warszawy, a w 1961 r. przemianowano go na Teatr Lalka — istniejący do dzisiaj. Adam pełnił tam funkcję dyrektora i scenografa. Właściwie przez całe życie był z nim związany. Kochali go tam i on ich kochał. Jego wizje scenograficzne zachwycały widownię.

Współpracował też z STS-em, czyli Studenckim Teatrem Satyryków, teatrami muzycznymi i teatrami dramatycznymi. W STS-ie przygotował scenografię dla Wojtka Siemiona do Wieży malowanej. Pracował z Józefem Grudą w Szczecinie w Teatrze Współczesnym — zaprojektował mu dekoracje do Zemsty (1960) i do Dam i huzarów Aleksandra Fredry (1962). Adamowi Hanuszkiewiczowi dwukrotnie projektował dekoracje do Wesela Wyspiańskiego: w Teatrze Powszechnym w 1964 r. oraz w Teatrze Narodowym w 1974 r.

Zetknąłem się z nim w pracy w latach 60., gdy byłem aktorem Teatru klasycznego (dziś teatr Studio) i Teatru Rozmaitości. Jan Kulczyński reżyserował wtedy śpiewogrę Wojciecha Bogusławskiego Lodoiska (1962), a w 1964 r. sztukę Ignacego Nikorowicza W gołębniku. Adam zaprojektował do nich dekoracje i kostiumy. Był człowiekiem urokliwym. Delikatnym. O wielkiej kulturze i wrażliwości. Znakomicie wychowanym. Profesjonalistą najwyższej klasy.

Cieszył się ogromną sympatią. Pracował z Marią Fołtyn za granicą. Zrealizowali razem w 1978 r. w Operze Bukareszteńskiej Halkę, a w 1979 r.  Straszny dwór Stanisława Moniuszki w Operze w Tokio. Od lat 90. realizował swoje wizje wraz z synem Jarosławem Kilianem, ówczesnym dyrektorem Teatru Polskiego w Warszawie, równie czarującym człowiekiem, wytrawnym reżyserem i wykładowcą na Wydziale Reżyserii w warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza. Wystawili m.in. Pastorałkę Schillera (1996), Sen nocy letniej (1998), Igraszki z diabłem (1999), Przygody Sindbada Żeglarza Bolesława Leśmiana (2002), Burzę Szekspira (2003) i Zemstę Fredry (2008).

To Adam Kilian wymyślił Jacka i Agatkę, bohaterów pierwszej „Dobranocki" w Telewizji Polskiej. Projektował plakaty i ilustracje książek dla dzieci .To dzieci przyznały mu zaszczytny tytuł Kawalera Uśmiechu, z którego był dumny. Odznaczony był też najwyższymi orderami państwowymi. Kochał świat i ludzi. Żył sztuką.

Żegnaj Kochany Adamie. Cieszę się, że miałem okazję Cię poznać. Rzadko w życiu spotyka się takich szlachetnych ludzi jak Ty. Może się jeszcze kiedyś spotkamy?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji