Kordian roku 80-go
Poezji najbardziej szkodzi naukowa analiza jej treści i formy. To rzecz znana. Z naszych odczuć i wzruszeń pozostaje bowiem po takiej analizie szkielet słów odartych z dźwięku i barwy. Nasza poezja romantyczna doznaje wciąż tych zabiegów, dokonywanych przez kolejne pokolenia polonistów, lecz wychodzi z nich zwycięska i nienaruszalna w naszych odczuciach i wzruszeniach.
"Kordian" zawsze pozostaje takim, jakim go stworzył Słowacki, bliższym i bardziej zrozumiałym niż wszystkie uczone i wnikliwe dzieła napisane i wciąż pisane o nim. Przemawia bowiem prosto, bezpośrednio i pięknie do tego co w każdym z nas tkwi, gorzkie i wzniosłe, skrzydlate i często tragiczne, dziwaczne dla obcych lecz nasze własne, inne być nie może. "Rzeczywistości naga - wynagródź marzenie..." Doświadczenie ostrzega przed złudnymi nadziejami, lecz jakże żyć bez marzeń?
Jednych urzeka piękno, elegancja i giętkość naszej mowy pod piórem poety, do innych przemawiają treści, dążenia i symbole, które - zawarte w poezji Słowackiego - wciąż się odnawiają, trwają w nas, wszyscy rozumieją Kordiana, bo to człowiek nam bliski, nasz, jeden z nas, tyle nosi w sobie cnót i sprzeczności.
Myślę, że Gustaw Holoubek przybliżył do nas takiego właśnie Kordiana w swojej telewizyjnej propozycji. Stworzył widowisko, które dzięki wielkiej oszczędności efektów, surowej prostocie inscenizacji pozwoliło nam odczuć bogactwo myślowe i wspaniale rozwinięty kształt poezji Słowackiego. Przemówiła ona do nas całą swą siłą i całą zadziwiającą finezją. Zapewne, nie stałoby się to możliwe bez pośrednictwa talentów aktorskich, które w tym widowisku zgromadził Gustaw Holoubek: Marka Kondrata w tytułowej roli, Piotra Fronczewskiego w roli cara, Zbigniewa Zapasiewicza w roli Konstantego, Andrzeja Szalawskiego w roli Prezesa, Anny Dymnej w roli Laury i tylu innych.
Był to Kordian żywy i chyba niełatwo byłoby lepiej go przedstawić.