Artykuły

Bajkowy musical

"Sarasafiksata" w reż. Jacka Malinowskiego w Teatrze im. Andersena w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Nikt nie wstydzi się najgorszego, jeżeli robi to cały świat - takie przewrotne przesłanie wnosi najnowsza sztuka Joanny Kulmowej.

Wybitna autorka (także reżyser) sztuk dla dzieci chciała, aby jej najnowszy tekst był wystawiony w Teatrze im. H.Ch. Andersena. To tekst odważny i dwuznaczny. Autorka posłużyła się skrótem, wyostrzając sytuacje, w których bohaterowie zdają się być ucieleśnieniem zła. Jak to bywa w świecie zwierząt, wszyscy chcą nawzajem siebie zjeść. W języku człowieka zjeść znaczy drugiego traktować jako głupca.

Kulinarna i zwierzęca bajkowa zasłona jest już na wstępie zerwana poprzez deklarację, że "nikt nie wstydzi się najgorszego, jeżeli robi to cały świat". Lecz to tylko pozorne przyzwolenie na życie bez wartości, które są ponad złymi postępkami dnia codziennego bohaterów bajki. Tego, którego nazywamy głupolem, z czasem - w bajce Kulmowej - postrzegamy jako kogoś w głębi wrażliwego, uczciwego. Trzeba jednak sytuacji, która to w nim odsłoni.

Co zwierzęta z bajki zrobią, aby wyjść z fiksacji i dlaczego muszą szukać sarasafiksaty, powinno zobaczyć się na własne oczy. Ponieważ nie słowa o tym przekonują a zachowania bohaterów, znakomicie zagranych przez lubelskich aktorów. Reżyser Jacek Malinowski starał się tak bohaterów tych wykreować scenicznie, aby świadectwo ich zachowania działało na widza. Stworzył bajkowo pełnokrwiste, czyli cudaczne, postacie. Narrator (Marian Kłodnicki) to mag, którego płaszcz iskrzy się migającym czarem. Królik (Bożena Dragun) nie może, jak to królik, ustać w miejscu. Orzeł (Jacek Dragun) ma piękną skórzaną kurtkę i oczywiście śmigło w czapce. Lew (Piotr Gajos) jest ledwo widoczny spod wielkiej grzywy-peruki, a obnosi się z płaszczem z napisem "King" niczym bokser wagi ciężkiej. A wszystko zaczyna się od Mróweczki (Ilona Zgiet); wiadomo, Mrówka wejdzie wszędzie. Zwierzętom podpowiada, co mają zrobić, aby przestać fiksować biały, niczym anioł, Pustelnik (Marek Grabowski). Doprawdy, Jacek Malinowski rozegrał akcję między tymi kilkoma postaciami niczym w prawdziwym dramacie. Wydobył żarty językowe, jak choćby w piosence, polce o tytule "Pustelnik i Głupolka". Nie byłoby tych efektów bez scenografii Haliny Zalewskiej-Słobodzianek.

W sztuce Joanny Kulmowej pewne przesłanie nie powinno dać spać widzowi. Przed zakręconą karuzelą świata dobrze jest skryć się w urokliwe głupolstwo. Ono chroni przed innymi. Czy to prawda?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji