Artykuły

Przed debiutem

- Skończył się czas kształcenia aktora odtwórcy. Teraz trzeba stykać studentów z wybitnymi twórcami z różnych dziedzin: reżyserami, aktorami, po to, by stworzyła się nowa jakość będąca źródłem rozwoju - mówi dziekan Wydziału Aktorskiego PWSFTViT w Łodzi Zofia Uzelac w Kalejdoskopie.

Małgorzata Karbowiak: - To bardzo piękna idea: móc co roku prezentować na chwilę przed profesjonalnym startem przyszłe sławy polskiego teatru i filmu, a bywa też - i dziennikarstwa. Co jednak z tych spotkań wynika dla samych szkół?

Zofia Uzelac: - Festiwal to przede wszystkim możliwość konfrontacji wszystkich czterech uczelni teatralnych w kraju. My usytuowani jesteśmy w szkole filmowej, więc nasze doświadczenia są wzbogacone o współpracę z wydziałami filmowymi. Każda ze szkół ma swoją specyfikę. Warszawska stawia na klasykę, w krakowskiej studenci od początku współpracują z wydziałem reżyserskim PWST i wybitnymi reżyserami: Lupą, Jarockim, Miśkiewiczem, wrocławska wiele uwagi poświęca technikom lalkowym. Ważna jest integracja uczelni, bo w skali ogólnopolskiej stanowimy małe środowisko. Bez wymiany doświadczeń, pomysłów i szlachetnej rywalizacji nie damy teatrowi jako instytucji za wiele. Młodzież musi stanowić drożdże wszelkich zmian, dostarczać impulsów do dalszego rozwoju. W regulaminie festiwalu zawarliśmy postanowienie, że jedna z pozycji dyplomowych musi czerpać z klasyki, staramy się chronić ten rodzaj teatru. Najważniejsze jest, by wychowywać w szkole nie rzemieślnika, lecz artystę, a więc kogoś, kto traktuje ten zawód jak posłannictwo. Oto nasi ubiegłoroczni absolwenci już na początku studiów założyli grupę Teatrino. Występowali w domach dziecka, szpitalach leczących dzieci z chorobami nowotworowymi, w ośrodkach wychowawczych. Obserwowałam, jak dzięki temu nabierali pokory i dystansu, które nie są właściwe naturze tego zawodu, bo każdy aktor jest egocentrykiem. Zetknięcie się z cierpieniem czterolatka, który musi niedługo umrzeć i nie skarży się na swój los, oddziaływało mocno na studentów. Oni będą w przyszłości wierzyli, że w tym zawodzie należy dbać nie tylko o swoje interesy, robić karierę za wszelką cenę. Może znajdą satysfakcję i wtedy, gdy będą umieli pracować z amatorami, gdy odrzuconym dzieciom dadzą chwile wytchnienia prowadząc teatr amatorski?

A więc teatr jako terapia...

- Nic tak dobrze, jak zajęcia teatralne w szkole podstawowej, nie odpowie na pytanie: jaki jestem, jakie mam wady i zalety, jak poradzić sobie z tymi ograniczeniami. Uczestnik zajęć powinien więc potem umieć ocenić siebie i być kreatywny w zagraniu własnej "roli" w całym życiu. Myślę, że to jest fantastyczne zadanie dla naszych studentów i potem absolwentów. Nie wszyscy dostaną się do teatru. Wymaga to oczywiście innego ukierunkowania pracy w szkole... Na naszym wydziale rodzi się bardzo wiele inicjatyw, aktywizują się młodsze lata. Działa nadal Teatrino, organizuje się "Dni otwarte" i tak dalej. Wiem, że niezbędna jest w kształceniu baza akademicka. I to jest wartość constans. Ale nikt z nas w roku 1970 nie pomyślałby, że tak wiele trzeba zmienić w edukacji po 35 latach. Zadaję sobie stale pytanie, jak wyposażyć studentów w odpowiednie narzędzia, aby mogli być emisariuszami tych szlachetnych spraw. Młodemu aktorowi na pewno potrzebne jest czytanie, wiedza humanistyczna z tego się biorąca, ale niezwykle ważne są też warsztaty teatralne prowadzone przez wybitnych artystów z całego świata. Np. dyrektora artystycznego teatru Petera Brooka, który prowadzi zajęcia z Francuzami, Niemcami, Anglikami. Wychowani na różnych kulturach mają możliwość konfrontacji i wymiany myśli, co jest czymś nieocenionym i daje energię. Wszystko to uczy kreatywności. Skończył się czas kształcenia aktora odtwórcy. Teraz trzeba stykać studentów z wybitnymi twórcami z różnych dziedzin: reżyserami, aktorami, po to, by stworzyła się nowa jakość będąca źródłem rozwoju. Idzie o uruchomienie wielkiej energii. Zawsze najważniejsze jest to, co chce się ze sceny czy ekranu przekazać. To nie może być więc tylko nauka zawodu. To również rozmowy, podczas których wychowujemy. I niekoniecznie te zajęcia mają się odbywać w szkole, mogą być też prowadzone w muzeum, w teatrze po spektaklu, w sali koncertowej. To typ otwartego kształcenia. My w Łodzi mamy szczególne możliwości, bo na miejscu są przyszli operatorzy, reżyserzy filmowi. Na przykład dzięki Agnieszce Holland czy Wojciechowi Marczewskiemu mogliśmy takie warsztaty zorganizować.

W tym kontekście oczywiste jest, że festiwal to nie tylko konkurs, choć daje nagrody prestiżowe...

- Sądzę, że aby nasz festiwal się rozwijał, muszą mu towarzyszyć europejskie warsztaty teatralno-filmowe, na razie głównie teatralne. Powinny przyjechać do Łodzi wybitne osobowości, na przykład pani profesor, która prowadzi trening (podstawowe zajęcia aktorskie) w studio Lee Strasberga w Nowym Jorku. Rozmowy wstępne prowadzimy. Chciałabym, by przyjechał Oleg Tabakow, który mówiłby o tym, co ze Stanisławskiego zostało dziś. I o Michaile Czechowie. Prowadzilibyśmy ten wątek aż do Brooka i "Gardzienic". Jakiż to wyzwalałoby ferment. I dzięki niemu cały wydział żyłby jeszcze tymi sprawami przez kilka miesięcy. Na festiwalu po raz czwarty odbędą się warsztaty aktorskie i dramaturgiczne, te ostatnie są bardzo ważnym czynnikiem kształcenia. Trzy tygodnie przed festiwalem spotykają się - reżyser z wydziału filmowego, nasi studenci i młody polski autor. Analizują jego tekst, który podlega wielu przemianom. Potem, w czasie festiwalu, odbywają się otwarte próby czytane... Co jest największym sukcesem festiwali? Integrujące spotkania pedagogów i studentów. Dzięki nim możemy sobie pomagać w rozwiązywaniu najróżniejszych problemów. W tym roku powinno być naprawdę ciekawie. Będzie bezpośredni przekaz telewizyjny z ostatniego dnia festiwalu. Być może uda się pokazać nagrodzony spektakl. Spodziewamy się też przyjazdu kilku absolwentów mieszkających za granicą, np. Jacka Komana z Australii, gdzie zdobył tytuł najlepszego aktora dramatycznego, Beaty Poźniak z Hollywood i Joasi Osmakiewicz z Londynu.

Na zdjęciu: studenci Wydziału Aktorskiego łodzkiej PWSFTViT w spektaklu dyplomowym "Gąska".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji