Artykuły

Festiwal w Salzburgu. Warto jest śpiewać Szekspira

Na co Salzburg wydaje ponad 60 milionów euro festiwalowego budżetu? Przede wszystkim na gwiazdy, takie jak choćby Thomas Hampson - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Nie ma drugiego miejsca w Europie, gdzie latem odbywa się taki zlot najsławniejszych artystów. A żadna gwiazda nie przyjeżdża tu, by odcinać kupony od swej popularności, choć oczywiście pobyt w Salzburgu pomaga w medialnym rozgłosie.

Wie o tym Anna Netrebko, która na tym festiwalu 14 lat temu rozpoczęła światową karierę, a teraz stawiła sie z nowym mężem, tenorem Yusifem Eyvazovem. Przyjechali wszakże nie po to, by mieli uciechę paparazzi. Anna Netrebko zaprezentowała się w nowej roli - Manon Lescaut, Eyvazov zdawał jeszcze trudniejszy, egzamin jako jej partner, kawaler des Grieux w koncertowym wykonaniu opery Giacomo Pucciniego.

Największy mistrz pianistyki ostatniego półwiecza - Maurizio Pollini - potrafi z kolei trzymać publiczność długo w niepewności, nie ogłaszając programu recitalu. Bilety i tak się szybko rozejdą, bo Salzburg to jedno z nielicznych miast, w których zgadza się występować, a utwory zawsze dobiera starannie. 25 sierpnia zagra Schumanna i Chopina, a całkiem niedawno postanowił dodać cykl utworów Arnolda Sternberga, by oddać hołd zmarłemu w styczniu Pierre'owi Boulezowi.

Stary Placido Domingo przygotował zaś nową rolę - w "Thais" Julesa Masseneta. Niespodziankę szykuje na koniec sierpnia inny słynny tenor Juan Diego Florez, który wybrał zapomnianą operę "Il Templario" Niemca Otto Nicolaia.

Nie inaczej postąpił amerykański baryton Thomas Hampson. Z Salzburgiem związany jest od lat, swego czasu był nawet wymieniany jako kandydat na dyrektora tego festiwalu. Przede wszystkim jednak przyzwyczaił publiczność do zaskoczeń, więc nie mógł sprawić zawodu.

Jako że mamy Rok Szekspira przygotował pieśni pisane do fragmentów z jego sztuk. Wszystkie powstały w latach 30. i 40. XX wieku, większość wyszła spod ręki kompozytorów o lokalnej sławie, co nie znaczy, że są utworami niskiej jakości.

Kto jednak poza Wyspami Brytyjskimi zna mistrza miniatur muzycznych Rogera Quiltera, albo ciekawego kompozytora, jakim okazał się inny Brytyjczyk Gerald Finzi? Większą sławą do dziś cieszy się Erich Wolfgang Korngold, za młodu okrzyknięty austriackim Puccinim, ale uciekając przed nazizmem osiadł w Hollywood i poświęcił się (z ogromnymi, oscarowymi sukcesami) muzyce filmowej. W USA skomponował szekspirowskie "Pieśni klauna", pomyślane przede wszystkim jako materiał dla studentów aktorstwa.

Ciekawostką jest to, że wszyscy trzej wykorzystali te same dwa fragmenty z "Wieczoru trzech króli". Fascynujące okazało się, że każdy obdarzył je zupełnie inną w nastroju muzyką. I przede wszystkim prymat oddał tekstowi.

Thomas Hampson, który na scenie zawsze jest świetnym aktorem, wie, jak nadać znaczenie każdemu słowu. Teraz zaś udowodnił pokazując, że tekst można interpretować zupełnie inaczej, w zależności od muzyki. Monolog "Come Away, Death" był więc na przykład prostym pogodzeniem się ze śmiercią, a za kilka minut przepełniała go ogromna rozpacz

Amerykanin, który w czerwcu skończył 61 lat, bardziej dziś stawia na interpretację niż na popis wokalny Ale jego głos ma nadal świeżość, a kultura wokalna pozostaje znakiem rozpoznawczym. Udowodnił to w recitalu pieśniami Gustava Mahlera. Niewielu śpiewaków - nawet niemieckich - potrafi je interpretować tak jak on.

Publiczność w Salzburgu była więc zachwycona Hampsonem i niesłychanie wrażliwym pianistą Wolframem Riegerem. Nie zmienia to faktu, że festiwal szuka nowych gwiazd. Być może będzie to młody szwajcarski tenor Mauro Peter, który po świetnym występie w "Cosi fan tutte" dostał w tym roku szansę zaprezentowania się we własnym recitalu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji