Artykuły

Czy Wasilewska przeżyłaby prawdę o Katyniu?

"Wanda Wasilewska" w reż. Aleksandry Skorupy z Teatru Kontrabanda z Krakowa na 14. Ogólnopolskim Przeglądzie Monodramu Współczesnego w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w portalu Teatr dla Was.

Tegoroczny Ogólnopolski Przegląd Monodramu Współczesnego, odbywający się po raz pierwszy na kameralnych scenach Teatru Studio, największych emocji dostarczył dopiero ostatniego dnia. Wtedy pojawił się na zakończenie festiwalu niezwykle przenikliwy, mądry, ale też i nie pozbawiony żartobliwego dystansu spektakl, pokazujący sylwetkę Wandy Wasilewskiej, ale nie pod kątem li tylko biograficznym, bo równie ważny był tutaj kontekst pokoleniowy, psychologizujący i czysto kobiecy - to życiorys przefiltrowany przede wszystkim przez politykę, która miała ogromny wpływ na życie prywatne autorki "Pieśni nad Wodami", jej relacje z rodzicami w dzieciństwie i kolejnymi mężczyznami oraz koncepty ideologiczne, którym starała się być wierna, a które w swych totalitarnych zapędach niszczyły nawet najbardziej szlachetne jednostki. Nie bez znaczenia jest też zastosowana forma, która ucieka od typowo linearnej opowieści przyczynowo-skutkowej, a jest bardziej luźnym kolażem, mieszającym wydarzenia, sytuacje i czasy.

Wanda Wasilewska do dziś uchodzi w wielu środowiskach za postać co najmniej kontrowersyjną. Zbadać całą sprawę i przyjrzeć się protagonistce z dzisiejszej perspektywy postanowiła Aleksandra Skorupa, studentka dramaturgii PWST w Krakowie, która w czerwcu tego roku zaprezentowała swoją wizję spojrzenia na biografię słynnej polsko-sowieckiej działaczki komunistycznej - spektakl powstał pod okiem Igi Gańczarczyk i Marii Spiss. Jego szczególną zaletą jest bardzo osobiste i wnikliwe podejście do tematu, próba dotarcia do Wasilewskiej jako człowieka i zmierzenie się ze wszystkimi narosłymi wokół niej stereotypami i legendami jako kochanki Stalina, zdrajczyni ojczyzny, wojennej kolaborantki czy współpracowniczki Chruszczowa. Zebrany prze Skorupę materiał źródłowy jest naprawdę imponujący (wcale to nie znaczy, że mamy do czynienia tylko z obfitymi monologami, bo równie dużo znaczeń przybywa w dzianiu się między słowami, a nawet w milczeniu), do tego zyskał w scenariuszu bardzo współczesny charakter - wiele w nim wyimków z korespondencji do ojca, mężów czy wypowiedzi jej siostry. Wszystko to pozwala nam inaczej spojrzeć na prekursorkę realizmu socjalistycznego w literaturze polskiej - niezwykle ważne jest bowiem w tym monodramie to, co odnosi się do najbardziej bolesnej sfery jej relacji z rodzicami i jej zawiłych konfliktów z kolejnymi mężami (Bogatko, ten z którym była najprawdopodobniej najbardziej szczęśliwa został zamordowany prze jej przyszłego małżonka). Epistolografia daje szansę ukazania Wasilewskiej jako kobiety tylko pozornie zimnej i oschłej - jej cała emocjonalność i cierpienie było schowane głęboko w jej wnętrzu. I niełatwo było weń wejrzeć. A przecież potrafiła też stwarzać swoje własne wyimaginowane światy, gdzie było miejsce dla tych, którzy żyli tylko w jej wyobraźni, dla Złotowłosego i Czarnookiego których tak często w swoich zwierzeniach przywołuje.

Monolog bohaterki słynącej ze swojego społecznikostwa składa się z kilku płaszczyzn, które wspaniale się zazębiając, uciekają jednocześnie - również przez sposób gry aktorskiej - od jakiejkolwiek dosłowności (tego błędu nie ustrzegła się w innym monodramie "biograficznym" pokazanym na 14. OPMW Agnieszka Płoszajska, reżyserka przedstawienia o Wierze Gran "Jutro będzie za późno" z Teatru Muzycznego w Toruniu). Wasilewska objawia się nam chwilami jako kobieta współczesna, komentująca w pięćdziesiąt dwa lata po śmierci - nie bez ironii - swoje życie, co ciekawe nie boi się również nawiązać do naszej dzisiejszej sytuacji społeczno-politycznej z roku 2016. Ta warstwa jest momentami zabawna i wprowadza jeszcze większą dozę naturalności w aktorską interpretację. Z drugiej strony mamy cały czas przywoływanie postaci matki i ojca, ze szczególnym zwrotem w kierunku dzieciństwa, i wreszcie perspektywa trzecia, dotycząca jej relacji z władzą i związków czysto prywatnych. Ciekawe jest odkrywać graniczące niemalże z uwielbieniem zafascynowanie Wasilewskiej Stalinem, jej autentyczność pełną wiary i nadziei w lepsze jutro oraz niczym niezafałszowany smutek bliski rozpaczy po śmierci Stalina.

Wasilewska z jej całym fanatycznie pojmowanym zespołem przekonań w monodramie Skorupy i w interpretacji aktorskiej Kamili Banasiak przedstawiona została w optyce nawiązującej do naszej współczesnej Polski. I to jest największa wartość tego skromnego przedstawienia. Naprawdę warto w kontekście życia tytułowej bohaterki zastanowić się nad tym do czego może doprowadzić doktrynerskie stanowisko wobec utopijnych ideologii, tak samo jak i nad tym skąd bierze się w człowieku tak daleko posunięte zaślepienie i fanatyczne traktowanie wyznawanych idei.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji