Artykuły

Aniołem to ja nie jestem

- Facetowi od czasu do czasu taki kubeł zimnej wody się przydaje. Zwłaszcza, kiedy praca wymaga częstej nieobecności w domu - mówi aktor ROBERT ROZMUS.

W niedzielę startuje "Taniec z gwiazdami". - Wygram - mówi Robert Rozmus.

Król musicali, aktor, ulbieniec kobiet, "wieczny chłopiec" - jak nówią o nim byłe partnerki. On sam nie zaprzecza. Już od niedzieli będziemy mu kibicować w "Tańcu z gwiazdami", przygotowania do programu trwają od kilku tygodni.

Z Robertem Rozmusem (43 l.) spotykamy się uż po próbie, w jednej z warszawskich restauracji. Jest zmęczony, ale uśmiecha się. - Marzyłem, żeby tańczyć z Anią Głogowską. To profesjonalistka - mówi o swojej partnerce, sięgając po filiżankę cappuccino. Nie boi się pytań o trwającą już 5 lat, choć z przerwami, miłość do Ewy Kwiatkowskiej. Nie unika tych dotyczących romansu z Joanną Liszowską, dla której na jakiś czas porzucił Ewę. Twierdzi, że teraz są z Ewą szczęśliwi, planują ślub.

- To moja połówka pomarańczy Chcę się z nią zestarzeć. Wierzę, że się uda - mówi.

Robert to mężczyzna pewny siebie. Ma poczucie humoru. Pytany, czy wie, że kobiety za nim szaleją, spuszcza kokieteryjnie oczy. A potem śmieje się: - Dziewczyny! Niech wam się nie przestaje podobać Rozmus!

- Czym pan teraz jeździ?

- Audi TT.

- Zwraca uwagę.

- Zrealizowałem dziecięce marzenie. Bo ja jestem wewnętrznie dzieciakiem, chłopakiem ciekawym życia.

- I kobieciarzem.

- Zdecydowanie nie. Po prostu lubię towarzystwo kobiet. Dużo się ostatnio zmieniło w moim życiu, ale przyznaję - byłem kochliwy

- Ile trwał pana najdłuższy związek?

- 5 lat.

- Kobiety, z którymi pan był, mówiły, że jest pan trudny.

- Możliwe. Lubię życie do utraty tchu. Normalny robię się dopiero jak adrenalina zejdzie. Wracam do domu po tej całej "bombardacji" wzlotów i upadków. I wtedy czuję, że ląduję. Lubię też, żeby wszystko się dookoła mojej orbity kręciło. To do mnie trzeba się dopasować. Ale dzięki Ewuni dużo się w moim życiu zmieniło. Nauczyłem się " dzielić wszystko na dwoje. A nie tylko ja, ja i jeszcze raz ja.

- Czyli faceci po czterdziestce dojrzewają?

- Taka nadzieja jest, ale nie ma takiej pewności (śmiech). Dla mnie to duża zmiana, jeśli zamiast myśleć ja, myślę my.

- Dlaczego porzucił pan seksbombę Joannę Liszowską?

- Tak to w życiu bywa. Ale dziś i ja jestem szczęśliwy i Joasia. Jest OK.

- Przyjaźnicie się?

- Niee... Nie szalejmy! (śmiech)

- Słyszałam, że Joanna po burzliwym rozstaniu z panem zadzwoniła i powiedziała: "Robert, teraz mam fajniejszego faceta i jestem szczęśliwa..."?

-... i niech cię szlag trafi? (śmiech). Nie było takiego telefonu.

- W wywiadach opowiadała: "Nareszcie czuję się piękna i kochana". Cieszę się, że dziś jest szczęśliwa.Rozstanie jest porażką obojga

- Dla Joanny Liszowskiej porzucił pan Ewę Kwiatkowską, a wracając do Ewy porzucił pan Joannę. Czyli to Ewa jest prawdziwą miłością?

- Ewunia jest tą jedyną. To moja druga połówka.

- Ale związek to ciężka praca.

- Nie ma pewnie łatwych związków. Zgadzam się, że to praca każdego dnia. No nie będę udawał, że jestem takim aniołem. Jestem trudny. Bywam krnąbrny.

-Uparty?

- Też, bo o pewne rzeczy trzeba za wszelką cenę walczyć.

- O Ewę musiał pan zawalczyć?

- Gdybym o nią nie walczył, pewnie nie bylibyśmy razem. Ewunia też była w związku. Ale teraz jest pięknie. Mam wrażenie, że zna mnie już bardzo, bardzo dobrze.

- Aaa... czyli spotkał pan kobietę, która dużo wybaczy i nie czepia się?

- Nie aż tak. Ewa jest bardzo wymagająca. Daje mi ciepło i miłość, ale też potrafi mnie do pionu postawić. Opieprzyć z góry na dół. Aż czuję, że żyję.

- Jak się Rozmusa opieprza?

- Z grubej rurki. Żeby wstrząsnąć. Żebym nie myślał, że taki jestem wspaniały Facetowi od czasu do czasu taki kubeł zimnej wody się przydaje. Zwłaszcza, kiedy praca wymaga częstej nieobecności w domu.

- A na wyjeździe łatwo "iść w szkodę".

- Oj, bardzo można iść w szkodę (śmiech). Ale nie ma czasu, siły, a przede wszystkim chęci na i "pójście w szkodę". Poza tym mam swoje zasady.

- Narzeczona dzwoni nocą i sprawdza?

- Nie. Ona mi ufa. Często jeżdzi ze mną, a kiedy zostaje w domu, to ja zawsze pierwszy dzwonię. Mówię, że kocham, tęsknię i że za kilka godzin się zobaczymy. Ale pewnie jest zazdrosna tak jak każda zakochana kobieta. Mam nadzieję (śmiech). Ale ja jestem grzeczny. Po koncercie mogę już tylko wystąpić w charakterze ziemi do kwiatów. Oczywiście, że pójdę czasem do klubu. Ale nie udaję, że dzwonię z hotelu dzwoniąc z kibla. Zwykle jednak nie sypiam w hotelach. Wolę przemęczyć się kilka godzin w samochodzie, by móc spać we własnym łóżku u boku ukochanej kobiety. Fajnie nie musieć udawać.

- A zdarzyło się udawać?

- Zdarzyło. Ale to zamknięty okres.

- To musiało być męczące.

- Potwornie! Ja jestem roztrzepany, fakty mi się myliły. Wysiadka. Teraz nie potrzebuję już dodatkowych atrakcji, dopalaczy

- Jak pan to robi, że kobiety tak za panem szaleją?

- Szaleją? Pewnie dlatego, że nikogo nie udaję.

- Jak pana kobieta to znosi?

- Nie ma powodów do niepokoju. Jeśli mężczyzna każdego dnia daje dowody miłości i namiętności, jeśli powtarza kocham, to ona czuje się bezpieczna. Jasne, że zdarzają się chwile, kiedy spoglądają na mnie inne kobiety. Ale to działa w obie strony. Ewa jest bardzo piękna i mężczyźni nie spuszczają z niej oczu. Wtedy oboje myślimy sobie: "nic z tego, moi drodzy, my należymy do siebie". Ewunia jest cudowna. Jest taka poukładana.

- Więc poukładane kobiety mają u pana szansę?

- Ja z kimś niepoukładanym sfiksowałbym całkowicie.

- Panu wybaczono zdradę, a czy pan wybaczyłby?

- Zabiłbym! Za zdradę nie ma ci u mnie wybaczenia.

- Jak to tak?

- Jestem monogamistą.

- Od kiedy?

- Ojej. No nie zawsze tak było... Ale jestem.

- Bo po czterdziestce kondycja nie ta?

- Kondycja, odpukać, świetna. I nie chcę się tutaj chwalić, bo wbiłbym w kompleksy niejednego faceta.

- W "Tańcu z gwiazdami" prawda wyjdzie na jaw. Zamierza pan wygrać?

- Nie powiem, żebym nagle stał się tancerzem i zmienił nazwisko na Fred Astaire. Łatwo nie jest. Ale lubię ducha rywalizacji i zamierzam wygrać.

- A nie czuje się pan trochę zaniedbany? Wszystkich najbardziej intere-' suje prezydentówna Aleksandra Kwaśniewska. -Ola jest fajna. A ja nie zatracam się w tym byciu' gwiazdą. Wiem, że mamy czasy rankingów na bycie najbardziej. Najbardziej utalentowany, najbardziej w ciąży, najbardziej nie. Jestem wychowany na teatrze i to wartościowanie trochę inaczej u mnie wygląda.

- A pan jaki chciałby być najbardziej?

- Chciałbym, żeby ktoś mnie docenił i powiedział, że jestem najbardziej wszechstronnym artystą w tym kraju. Bo to oznaczałoby, że te wszystkie moje szajby, pasje i zauroczenia, to wszystko, co zajmuje mi dzień po dniu i rok po roku, ma sens.

Rozmawiała Joanna Czaplińska

Robert Rozmus

Ma 43 l. Aktor. Śpiewa i tańczy. Występował m.in. w musicalach: "Miss Sai-gon" i "Chicago", "Taniec wampirów". Zagrał też w siteomie "Bulionerzy". Uwielbia sport - biega, pływa, gra w tenisa, ostatnio w golfa. W "Tańcu z gwiazdami" zatańczy z Anną Głogowską (27 l.). Związany z Ewą Kwiatkowską (29 l.). Mieszkają w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji