Artykuły

Sceniczne protezy

"Badania terenowe nad ukraińskim seksem" w reż. Małgorzaty Szumowskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Oglądam monodram Katarzyny Figury według książki Oksany Zabużko "Badania terenowe nad ukraińskim seksem" w Teatrze Polonia i ze wstydu chce mi się schować pod krzesło. Nie, nie z powodu aktorki. Katarzyna Figura robi bardzo dużo, aby nas dotknąć losem ukraińskiej poetki, nieco naiwnej i głęboko samotnej kobiety uwikłanej w toksyczne związki z mężczyznami. I choć nie jest to rola na miarę poprzedniego występu Figury w "Alinie na Zachód", to trzeba docenić pracę i zaangażowanie aktorki w trudny, najeżony rafami tekst.

Problemem jest reżyseria Małgorzaty Szumowskiej. Zdolna reżyserka filmowa, której film "Ono" był jednym z wydarzeń festiwalu w Gdyni w 2004 r., na scenie jest zupełnie bezradna. Zdaje się nie wierzyć w zdolności aktorskie Figury i wszędzie tam, gdzie aktorka powinna uruchomić wyobraźnię widza, podtyka jej sceniczne protezy. Na plazmowym ekranie (za który przedstawiciel teatru po premierze serdecznie dziękował sponsorowi) wyświetlane są różne zdjęcia ilustrujące wewnętrzne monologi bohaterki. Kiedy na przykład kobieta myśli o dziecku, widzimy twarz dziecka, kiedy wspomina swego ojca, który ją w dzieciństwie molestował, widzimy oczywiście sylwetkę drania. I tak dalej. Dosłowne ilustracje odwracają uwagę od Figury, właściwie aktorki mogłoby nie być na scenie, wystarczyłby jej głos z offu komentujący kolejne obrazki. Po głos z offu reżyserka zresztą sięga w scenach z mężczyznami. Bohaterka próbuje rozmawiać z nagranymi męskimi głosami, co wypada rozpaczliwie. To tak, jakby ktoś zaczął nagle mówić do głośnika nadającego komunikaty na Dworcu Centralnym.

Tymczasem świadoma, dojrzała aktorka, jaką jest Katarzyna Figura, może doskonale się obyć bez żadnych podpórek inscenizacyjnych i gadżetów. Udowadnia to w tych nielicznych scenach, w których telewizor i głośniki są wyłączone. Kiedy staje na środku sceny rozkraczona i zbiera spódnicę w garść, jesteśmy na ukraińskiej wiosce utopionej po kolana w błocie. W scenie z ojcem nie potrzebuje kwestii z głośnika, sama powtarza jego rozkazy: "podnieś koszulę", "odwróć się", "muszę zobaczyć, jak się rozwijasz", które tkwią w jej głowie niczym kawałek szkła. Bo siłą teatru jest wyobraźnia, to za jej pomocą aktor uruchamia na scenie rzeczywistość. Aż wstyd powtarzać tę oczywistą prawdę.

W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z kilkoma udanymi przeszczepami filmowców na grunt teatralny. Świetnie odnalazł się w teatrze Przemysław Wojcieszek - i jako dramatopisarz, i jako reżyser, ogromny sukces odniósł Andrzej Saramonowicz, scenarzysta i autor "Testosteronu", wcześniej zaistniał serią mrocznych, psychologicznych spektakli reżyser Mariusz Grzegorzek. Niestety, Małgorzata Szumowska na razie w teatrze się nie sprawdziła. Cała nadzieja w Instytucie Sztuki Filmowej, który ma zapewnić pracę młodemu pokoleniu reżyserów. Może nie będą musieli sprawdzać się w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji