Artykuły

Mama nie lubiła, gdy Grażyna się rozbierała na ekranie

Grażyna Szapołowska była uważana za symbol seksu. Potrafiła to wykorzystać w rolach. Gorzej wyglądało jej życie prywatne. Przegapiła radość macierzyństwa.

Już we wrześniu ukaże się pierwsza płyta Grażyny Szapołowskiej. To efekt niecodziennej kooperacji. Popularna aktorka zdecydowała się bowiem na współpracę z Kiniorem - muzykiem ze sceny alternatywnej, znanym z eksperymentów z jazzem i folkiem.

A wszystko zaczęło się od... Jana Nowickiego, który napisał tekst piosenki "Jesteśmy" i poprosił artystę mieszkającego pod Kielcami o stworzenie do niej muzyki. Tak powstał walczyk, o którego zaśpiewanie obaj panowie zwrócili się do Grażyny Szapołowskiej. Do utworu powstał romantyczny teledysk nakręcony w zamku w Pszczynie, gdzie niegdyś aktorka brała udział w sugestywnych scenach miłośnych w filmie "Magnat".

Niebawem powstały kolejne piosenki, które trafiły na płytę. Trójka twórców planuje również pokazać ten materiał na scenie w formie słowno-muzycznego spektaklu. Wszystko wskazuje więc na to, że Szapołowska wreszcie przestanie się nudzić.

W kobiecym świecie

W mieszkaniu jej rodziców w Bydgoszczy w drzwiach między pokojami zawieszona była huśtawka, na której dwie siostry na zmianę bujały się pod sufit. Przed kamienicą przy ulicy Wyspiańskiego znajdował się natomiast ogród, w którym latem mała Grażynka i Lidka lubiły się zaszywać na całe dnie. Wywabiał je z niego jedynie dobiegający z kuchni, kuszący zapach babki kartoflanej pieczonej w brytfannie, za którą obie przepadały.

Szapołowscy byli jedynymi z całej rodziny zamieszkałej na Wileńszczyźnie, którzy zdecydowali się przenieść po wojnie do nowej Polski. I chyba nigdy tego nie żałowali, choć tęsknili za krainą swego dzieciństwa. Kiedy ojciec zaczął robić karierę, wylądowali ostatecznie w Toruniu. Tam skończył się dla dziewczynek bajkowy świat.

- Ojciec miał bliższe relacje z moją starszą siostrą - Lidką. Ze mną nie. Był świetnym myśliwym. Kilkakrotnie zabierał mnie na polowania. Byłam wtedy dzieckiem. Strzelanie do kaczek czy innych zwierząt odczuwałam po prostu jako śmierć. Odszedł od nas, kiedy miałam 11-12 lat. Odsunęłam się od niego. Coś się we mnie bezpowrotnie zamknęło. Całą miłość przelałam na mamę. Ojciec już nie żyje. Pękło mu serce - mówi aktorka w "Gali".

Ponieważ siostra Lidka była starsza od Grażyny o jedenaście lat, niebawem wyfrunęła z domu. Mama dziewczyn miała jednak i tak sporo na głowie: nie dość, że pracowała w jednym z toruńskich przedsiębiorstw, to jeszcze wychowywała córkę i musiała jej zastępować ojca. Stworzyły sobie więc z Grażyną kobiecy świat, do którego mężczyźni nie mieli wstępu.

Wyjątkiem był Ramzes. Kiedy pewnego dnia Grażyna poszła z klasą do cyrku, zobaczyła występ małego setera ciągnącego wózek z kaczkami. Następnego dnia zakradła się do taboru cyrkowców i... uwolniła psa.Ten, uradowany z odzyskanej wolności, poszedł za nią do domu. I został - właśnie jako Ramzes.

- Pamiętam Święta Wielkanocne. Każdego roku mama szyła mi sukienkę jako symbol nowego początku. Wszystkie były w pięknych, wiosennych kolorach. Pamiętam jej wzrok, kiedy obserwowała mnie z uśmiechem. Ale pamiętam też, że zawsze się przeziębiałam, bo było to przedwiośnie. Mama nauczyła mnie też krawiectwa. Najpierw ze skrawków materiałów tworzyłam kukiełki - same królewny. Podobały się sąsiadkom. Mama była dumna. Później pod jej czujnym okiem uszyłam pierwszą sukienkę z granatowego aksamitu. Zdałam w niej egzamin do szkoły teatralnej. Chyba mi pomogła - dodaje w "Gali".

Odważne role

Zanim dostała się na studia aktorskie w Warszawie, Grażyna przez dwa lata występowała w Teatrze Pantomimy we Wrocławiu. Pojechała tam nie czekając na zgodę mamy - to był ten jedyny raz, kiedy się zbuntowała. Po prostu spakowała się nocą i wczesnym rankiem wyszła z domu na autobus. Mama musiała się pogodzić z tym, że jej ukochana córka chce być aktorką. Kiedy więc Grażyna zaczęła odnosić pierwsze sukcesy w stołecznym Teatrze Narodowym, bardzo się cieszyła. Choć nie wszystkie role były takie, jakich mogła się spodziewać. Największy szok przeżyła, kiedy Grażyna pokazała się na scenie jako... śmierć.

- Propozycja tej roli była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Jak to? Ja, śmiercią?!!! Podobnie reagujemy, kiedy odchodzi ktoś bliski. Kulturowo śmierć jest nam obca, przedstawiana jako kostucha w bieli. Tymczasem, jak mówił Hanuszkiewicz, śmierć może być piękna, bo nigdy człowieka nie zawiedzie, nie oszuka. Miał rację - mówi dziś aktorka w Onecie.

Tuż po wprowadzeniu stanu wojennego Grażyna dostała propozycję zagrania w węgierskim filmie "Inne spojrzenie". Karoly Makk nieprzypadkowo szukał aktorek do obrazu opowiadającego o lesbijskiej miłości w Polsce, gdyż żadna z węgierskich artystek nie chciała w jego dziele wystąpić - W Polsce znalazł dwie - Jadwigę Jankowską-Cieślak i Grażynę Szapołowską. Ta ostatnia grała w tym czasie aż w trzech przedstawieniach w Teatrze Narodowym, ale jego dyrektor Adam Hanuszkiewicz, zgodził się, aby pojechała na Węgry.

- Jestem też wiele winna producentowi Tadeuszowi Lampce za to, że pozwolił mi zagrać w "Innym spojrzeniu". Walczył wtedy o mnie jak lew. Gdyby nie on, nie zagrałabym w tym filmie i być może moja kariera potoczyłaby się zupełnie inaczej. Bo po "Innym spojrzeniu" zwariował z kolei Kieślowski na mój temat. W cudzysłowie "zwariował". Ale powiedział wtedy: "Nie wiedziałem, że jesteś taką aktorką" - opowiada gwiazda w serwisie Wiadomości24.

Role w "Bez końca", a przede wszystkim "Krótkim filmie o miłości" uczyniły z Szapołowskiej najważniejszą polską aktorkę lat 80. Częste występy i wyjazdy na plan sprawiły, że Grażyna była gościem w domu. A w tym czasie urodziło się jej jedyne dziecko - córka Kasia, która przyszła na świat ze związku z Andrzejem Jungowskim.

Babcia czy mama?

Młody biznesmen, przypominający z wyglądu Roberta De Niro, podbił setce aktorki jeszcze podczas jej studiów. Przyjeżdżał często pod szkołę teatralną białym maluchem i czekał na ukochaną z bukietem z 27 róż. Nic więc dziwnego, że dziewczyna uległa i wyszła za niego za mąż. W prezencie ślubnym aktorka otrzymała od męża duży dom w Pustelniku pod Warszawą, gdzie wkrótce zamieszkała z córką.

Niestety, kiedy Kasia miała trzy lata, Jungowski postawił żonie ultimatum: albo on, albo kariera. Grażyna wybrała to drugie

i została w wielkim domu sama z dzieckiem. Dlatego poprosiła mamę, aby jej pomogła.

- Często się spieszyłam, wyjeżdżałam, znikałam w pracy. Ale wtedy byłam jedyną żywicielką rodziny. Dzięki filmom, kręconym też poza granicami naszego kraju, mogłam podarować mamie odrobinę luksusu. Z drugiej strony ta nieustanna gonitwa powodowała, że mama jeszcze bardziej chciała mnie przy sobie zatrzymać. A mogła mi tylko pomagać, nakarmić, przestrzec i pomachać na pożegnanie, tuląc małą Kasię w swoich ramionach - opowiada aktorka w "Gali".

Nic dziwnego, że córka gwiazdy była bardziej przywiązana do babci niż do mamy. Kasia szybko rosła, a Grażynę omijały kolejne etapy jej dojrzewania. "Kochana Babciu, idę zrobić kanapki tak, jak Ty mi robiłaś. Wysyłam Ci najpiękniejsze nasze fotografie, żebyś zawsze mogła na mnie spojrzeć i wiedziała, że tak naprawdę cały czas jestem blisko" - pisała potem wnuczka do babci.

Zbuntowana córka

Grażyna tymczasem korzystała z uroków życia. Jeszcze nie było plotkarskiej prasy, ale po Polsce szła fama, że aktorka jest niezwykle bogata. Z ust do ust przekazywano sobie plotkę, że rozbija się po drogach lśniącym jaguarem. Tymczasem prawda była zgoła inna: aktorka dostała dwudziestoletni samochód od znajomych z Szwajcarii, bo na domowe wydatki musiała sprzedać własne auto.

- Mama zawsze powtarzała: "Za dużo pracujesz" i "Nie pozwól się rozbierać". A jeżeli coś zrobiłam dobrze, to zawsze mówiła: "Bardzo ładnie to zagrałaś" albo "Byłaś autentyczna" czy "No, nawet podobało mi się". Od kiedy pojawiła się prasa kolorowa i zaczęto pisać o mnie nieprawdę, starałam się mamę chronić. Nie dopuszczałam do niej tych artykułów. Dla rodzin jest to bardziej bolesne niż dla osób opisywanych - mówi aktorka w "Gali".

Kiedy Kasia miała dwanaście lat, Szapołowska wyszła za mąż za Pawła Potoroczyna. Dyplomata zabrał je obie do USA. Tam dziewczynka kończyła szkołę. Niestety, nie miała szans na normalny dom - po sześciu latach związku Grażyna spakowała się, wzięła córkę i wróciła do Polski. Córka z czasem postanowiła pójść w jej ślady: najpierw próbowała być aktorką, ostatecznie postawiła na reżyserię.

- Kasia wcześnie została matką. Miała 21 lat. To było tak, jakbym ja miała dwójkę dzieci. Wydawało mi się, że muszę nimi pokierować, być silna jak mężczyzna. A ponieważ Kasia wcześnie została sama z córką, to ja musiałam pełnić rolę i matki, i ojca. A ona się buntowała. Ostro się czasem kłóciłyśmy. Często płakałam, a potem się okazywało, że ona też płakała - wyznaje aktorka w wywiadzie dla "Vivy".

Od czasu roli Telimeny w "Panu Tadeuszu" aktorka nie zagrała właściwie do dziś nic równie ciekawego. Znalazła za to nowego partnera - Eryka Stępniewskiego. Zamożnego biznesmena, urodzonego w Paryżu, poznała w jednej z sopockich kawiarni i od razu przypadli sobie do gustu. Stępniewski zdobył Szapołowską proponując bajkowe podróże.

Ale okazał się też wsparciem, kiedy w wieku 91 lat zmarła mama aktorki. Grażyna i Kasia bardzo to przeżyły. Pociechą był dla nich fakt, że zapewniły pani Wandzie spokojne odchodzenie.

***

S jak seksapil

W latach 80. Grażyna Szapołowska miała opinię najseksowniejszej polskiej aktorki. Zdecydowały o tym rozbierane sceny w dwóch popularnych filmach: kryminalnym "Wieki Szu" oraz musicalu "Halo Szpicbródka".

Z jak zwolnienie

Aktorka po latach pracy w Teatrze Narodowym została dyscyplinarnie zwolniona przez dyrektora Jana Englerta za niepojawienie się na spektaklu. Artystka, zamiast w nim zagrać, wzięła udział w programie "Bitwa na głosy" w TVP2.

A jak aktorstwo

Szapołowska wyznaje ważną zasadę w aktorstwie: zawsze stara się bronić swoją postać, choćby nawet była ona wyjątkowo negatywna. Przykładem tego jest jej popisowa rola w "Krótkim filmie o miłości" Kieślowskiego.

P jak Pola Negri

Aktorka ma jedno wielkie marzenie; zagrać główną rolę w filmie biograficznym o Poli Negri. - Ciekawi mnie jej historia - mówi. Niestety, taki projekt nie wzbudził jak narazie zainteresowania ani polskich, ani amerykańskich producentów.

O jak ojciec

Ojciec Szapołowskiej zmarł we śnie na serce. Dlatego nie zdążyła się z nim pożegnać. Podobnie było z mamą artystki. Aktorka czuwała przy jej łóżku dzień i noc. Ale gdy się zdrzemnęła na chwilę ze zmęczenia, mama zmarła.

Ł jak łatać

Występami w telewizyjnym serialu "Rezydencja" aktorka próbowała łatać domowy budżet. Wcześniej straciła bowiem 3 miliony 700 tysięcy złotych na swych kosmetykach "SZA", które nie znalazły uznania wśród Polek

O jak order

Szapołowska została odznaczona dwoma orderami przez polskie władze. Pierwszy to Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzi Polski, przyznany jej w 2003 roku, a drugi - Złoty Medał Zasłużony Kulturze Gloria Artis, który wręczono jej dwa lata później.

W jak Wileńszczyzna

Rodzina gwiazdy pochodzi z miejscowości Święciany na Wileńszczyźnie. Kiedy aktorka była mała, mama zabrała ją tam, aby po cichu ochrzcić. Babie lato w Polsce zawsze przypominało pani Wandzie rodzinne strony.

S jak sukces

Największym sukcesem artystycznym Szapołowskiej okazała się rola Magdy w "Krótkim filmie o miłości". Za kreację tę otrzymała dwie prestiżowe nagrody na festiwalach filmowych w Chicago i w Gdyni.

K jak kochliwa

Jak przystało na aktorkę, Grażyna jest kochliwa. Trzykrotnie była zamężna - najpierw z aktorem Markiem Lewandowskim, potem z biznesmenem Andrzejem Jungowskim i z dyplomatą Pawłem Potoroczynem.

A jak awantura

Gwiazda przyznaje, że tylko raz zrobiła mamie awanturę - gdy ta zepsuła drogi kran w łazience jej domu. Potem ją przeprosiła. Do dziś bardzo tego żałuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji