Artykuły

Konsekwencja w tradycji

O tradycją w tak uteatralnionym mieście, jak Kraków, rzeczywiście nietrudno. Wyspiański i Teatr imienia Słowackiego, Koźmian, Swinarski i Teatr Stary, Krasowscy i Teatr Ludowy, Wesoła Gromadka Biliżanki i Teatr Rozmaitości, dziś: Bagatela, Kantor i Cricot, Białek-Załucki i Teatr Kolejarza, Polewka i Juvenalia, Jasiński i Widowisko Podwawelskie, wreszcie Jaremowie i Groteska. Lista jest długa, ale konsekwencję w realizacji "samych siebie" dostrzec można zaledwie w trzech przypadkach. Obok Kantorowskiego Cricotu 2 i Teatru Kolejarza - obydwóch zespołów bez sceny (pierwszy - nigdy jej w tym mieście nie posiadał, drugi - w dosyć drastyczny sposób został jej pozbawiony) - pojawia się w owej trójce Teatr Lalki i Maski "Groteska".

Jubileusz ubiegłoroczny uświadomił, że żadnej z krakowskich scen stacjonarnych nie udało się tak integralnie zespolić przeszłości ze współczesnością, że żadnemu z krakowskich teatrów nie przeszła tak bezkrwawo rewolucja personalna na dyrektorskim stolcu. Epoka Fredy Leniewicz bowiem, rozpoczęta przed dwunastoma już laty, stanowi najlepszą, bo uwzględniającą nakazy współczesności, kontynuację wielkiej tradycji Epoki Jaremów. Leniewicz zrozumiała, że siła tego niewielkiego ansamblu tkwi zarówno w pracy nad wszech­stronnością warsztatu aktora-lalkarza, jak i w trafności kulturowego wyboru.

Władysław Jarema, brat założyciela Cricotu - Józefa i Marii - najwybitniejszej chyba polskiej malarki lat 1950., swoją postawą i propozycjami udowodnił, że i okres stalinowski można było w teatrze przetrwać na pozycjach... awangardowych. Zofia Jaremowa natomiast, współtowarzyszka życia Władysława, pokazała, jaką rolę w kształtowaniu porozumienia z widzem może pełnić stały, twórczy kontakt ze środowiskiem poszukujących malarzy. Kazimierz Mikulski oraz Lidia i Jerzy Skarżyńscy stworzyli nie tylko odpowiadający "Przekrojowej" rewolucji w prasie model plastyczny Groteskowego przekazu, ale poprzez własne, oryginalne poszukiwania w zakresie łajki i maski wykształcili również własny, niepowtarzalny język teatralnego przekazu. Rzecz charakterystyczna i ciekawa, że o "Grotesce" nigdy nie mówiło się w kategoriach teatru... dziecięcego.

Tu właśnie bowiem dorośli, których uciskał gorset socrealizmu, spotykali się ze swoimi, reagującymi jeszcze spontanicznie, pociechami. Tu obok tradycyjnej lalki pojawiała się i marionetka, i pacynka. Tu obok egzotycznej laleczki występował aktor w masce. Tu obok Andersena grano stale Sławomira Mrożka, a obok Selmy Lagerlöff - Alfreda Jarry'ego. Stąd wreszcie Tadeusz Kantor "wybierał garściami" aktorów do swego teatru, a na Łobzowskiej i w Krzysztoforach grali u niego aktorzy "Groteski", by wspomnieć nie tylko Kazimierza Mikulskiego, Stanisława Rychlickiego, Mirosławę Kotulę, Barbarę Kober, Hannę Szymańską czy Stanisława Urbaniaka. Szóstka wymienionych twórców nadal aktywnie uczestniczy w życiu teatralnym Krakowa, choć wierność Kantorowi zachowało tylko małżeństwo Rychlickiego. A przecież nie byłoby ani "Groteski", ani Cricotu 2 bez gwiazdy Górniakówny czy też "nędznej postury" Walczaka. Nie mówiąc już o roli, jaką w powojennych czasach odegrał w polskim teatrze lalki, maski i aktora Juliusz Wolski, instytucja sama dla siebie w tym teatralnym gatunku.

Dobrze się więc stało, że Freda Leniewicz, aktorka scen dramatycznych, potrafiła spojrzeć na swoją szansę dyrektorską teatru lalki i maski dosyć trzeźwym okiem. Może dlatego Teatr przeniesiony z ul. św. Jana na Skarbową nie tylko tradycji myślenia nie stracił, ale zyskując prawie cały budynek słynnej bursy księdza Kuznowicza, powiększył także możliwości swego, współczesnego działania. Kontakty międzynarodowe, uwidaczniające się nie tylko w turystyce festiwalowej, ale również w wymianie twórców (największy sukces w tym zakresie to pozyskanie dla stałej współpracy Voja Stankovskiego i poszukiwania repertuarowo-formalne wzbogaciły zakres penetracji krakowskiego teatru działającego zawsze zresztą przede wszystkim z myślą o młodych i najmłodszych miłośnikach Melpomeny.

Ostatnia premiera; napisana na motywach Sergiusza Prokofiewa baśń Ewy Lipskiej "Piotruś, kaczka i wilk", przypomniała o jeszcze jednej, wynikającej z tradycji kontynuacji. Była nią zawsze ambicja współpracy z krakowskim środowiskiem literackim, zaznaczona w historii choćby sukcesami takich premier jak "Niemechaniczny koń" Wincentego Fabera, "Ferdynand Wspaniały" Ludwika Jerzego Kerna, "Kasia z czekolady" Jerzego Harasymowicza czy "Biuro rzeczy znalezionych" Tadeusza Śliwiaka. Lipska, zainspirowana muzyką Prokofiewa, który w roku 1936 z myślą o najmłodszych melomanach skomponował baśń

"Piotruś i wilk", a każdego ze swych bohaterów wyposażył w dźwięki odpowiednich instrumentów, napisała dla każdej postaci tekst. W ten sposób powstała udramatyzowana baśń, kształtowana wyobraźnią znakomitej poetki i poprowadzona w "Grotesce" wprawną ręką Romany Próchnickiej.

Obok zgrabnej, wciągającej fabułki jest w tym utworze ton znany dobrze z poezji Lipskiej. Próchnicka trafnie pokazała, że dzieci w wierszach Lipskiej nigdy nie są naiwnymi mediami, ani świadkami życia, którego nie rozumieją. Przedwczesna dojrzałość sprawia, że zabawy, którymi starają się naśladować dorosłych, bywają i groteskowe, i groźne. Bawiąc się, same bawią się przecież życiem. Życiem własnym i swego najbliższego otoczenia. Dlatego i tony, których dobywają ze swych instrumentów (świetni aktorzy z prawdziwą kreacją Hanny Szymańskiej) brzmieć będą rozmaicie. Spojrzenie z perspektywy dziecka oznaczać może zarówno większą wyrozumiałość, jak i pogłębioną przenikliwość spojrzenia.

A zaczyna się tak błogo: "Piotruś (upostaciowany przez debiutantkę B. Cieślak) wybiega z dźwięku skrzypiec (dom zamyka na klucz wiolinowy). Na polanie kwartet smyczkowy (Słoneczniki) stroją instrumenty. Zaczyna się to tak dlatego, by wciągnąć najbardziej wrażliwego z odbiorców, znaczy się: małe dziecko, w przełożony na poetycki język świat dźwięków. A zanim dojdzie do happy endu, przeżyć w nim chwile prawdziwej grozy, ucieleśnionej w postaci wilka. Tego samego, którego kiedyś przyjdzie rozpoznać w dorosłym życiu. Ale nie będzie to już przygoda poetycka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji