Artykuły

Nowohuckiej scenie nie zaszkodzi fakt, że jej szef będzie teraz pracował też w Teatrze im. Słowackiego — przekonuje dyrektor Bartosz Szydłowski. I jako dowód wskazuje program.

W Krakowie to będzie nowa sytuacja: Bartosz Szydłowski, szef Łaźni Nowej, obejmuje stanowisko dyrektora ds. artystycznych w Teatrze im. Słowackiego. To efekt konkursu na dyrektora naczelnego, ogłoszonego w tym roku przez Urząd Marszałkowski, któremu scena przy pl. św. Ducha podlega. Ale sam Szydłowski zapewnia, że nowohucki teatr nie straci swego impetu.

— „Przede wszystkim nie tworzyłem Łaźni sam. Wciąż pozostanie tu, na nowohuckich włościach, Małgorzata (Szydłowska, scenografka, żona Bartosza — przyp. redakcji) i sporo innych osób. Ale przede wszystkim pozostanie w Łaźni Nowej klimat otwartości na widza, wsłuchiwania się w to, czym żyje dzielnica, dotykania aktualnych zjawisk społecznych” — mówi Szydłowski. — „Więcej, te doświadczenia mogą właśnie się przydać do otwierania miejsc dotychczas zamkniętych i zasklepionych” — dodaje.

Inspiracją będzie natura

Jako dowód na swoje słowa dyrektor wskazuje na program na najbliższy sezon. A jest w czym wybierać. W październiku na stałe wchodzą do repertuaru Architekci. Spektakl, którego nie będzie. To zapis prób i ćwiczeń aktorskich, do których impulsem są przedmioty przyniesione przez mieszkańców, przygotowany pod opieką reżyserską Bartosza Szydłowskiego. Dalej, w listopadzie, ponownie zobaczymy Baśnie z 1001 bloku Magdy Miklasz, czyli opowieść o mieszkańcach i ich historiach nowohuckiego bloku nr 19. W grudniu z kolei czeka nas przedstawienie Wieloryb the Globe w reżyserii Evy Rysovej na podstawie tekstu Mateusza Pakuły. W tym spektaklu główną rolę zagra Krzysztof Globisz. Tak, domyślacie się słusznie — będzie wielorybem, wielkim płetwalem wyrzuconym na brzeg oceanu, którego ratują działaczki Greenpeace'u (Zuzanna Skolias i Marta Ledwoń). — „Będziemy mu śpiewać, polewać go wodą i razem szukać słów” — mówi reżyserka.

W marcu czeka nas Fuck for forest, czyli rzecz na podstawie filmu Michała Marczaka i Łukasza Grudzińskiego o grupie młodych ludzi, którzy zbierają pieniądze na ratowanie przyrody, sprzedając amatorskie, kręcone przez siebie filmy porno w internecie. Reżyserem przedstawienia będzie Marcin Liber.

W kwietniu Magda Szpecht przygotuje z kolei O pochodzeniu natury. Na projekt o Puszczy Białowieskiej i postaci Simony Kossak, pochodzącej ze słynnej malarskiej rodziny, która uciekła z miasta i zaszyła się w lesie, blisko zwierząt, rozpisany zostanie konkurs. — „Wiemy, co dzieje się wokół puszczy i jak wrażliwym dziś tematem społecznym i politycznym jest. Ale opowiadać o tym można na wiele sposobów. Może to być biograficzna opowieść o Simonie, może być baśń o lesie. Jestem ciekawy, co podpowie wyobraźnia twórców” — mówi Szydłowski.

Przy okazji warto wspomnieć, że Łaźnia Nowa chce z nowym sezonem zaproponować widzom program dyskusji, spotkań towarzyszących. — „Chcemy pokazywać nie tylko efekt naszej pracy, jakim jest sam spektakl, ale tłumaczyć, skąd wziął się pomysł. Chcemy pokazywać proces, jakim jest praca nad spektaklem. Stąd pomysł na spotkania choćby z krawcowymi lub charakteryzatorkami” — tłumaczy Małgorzata Szydłowska.

Takie rzeczy się zdarzały

W Krakowie sytuacja, w jakiej znajdzie się Bartosz Szydłowski, jest nowa. Obecnie żaden dyrektor nie pełni funkcji w dwóch teatrach. Ale w Polsce to się już zdarzało. Obecnie w Warszawie Tadeusz Słobodzianek rządzi czterema scenami — od Teatru Dramatycznego po Teatr na Woli. I często jest krytykowany, a jego wybór od początku budził spore dyskusje. — „Pamiętać trzeba, że spór, który wybuchł w Warszawie po objęciu przez niego Teatru Dramatycznego w 2012 roku dotyczył obawy przed sceną, która zrezygnuje z artystycznego ryzyka na rzecz «teatru środka». Tak się stało. PR-owo Słobodzianek pojedynek przegrał. Szydłowski może wygrać. Jego teatr ostatnio jest na topie, zdobywa nagrody i jest ceniony przez widzów i krytyków” — komentuje Mariusz Zawiślak, socjolog zajmujący się marketingiem instytucji kultury.